Cenntro Avantier mógłby być twoim ostatnim samochodem. Najpierw trzeba zburzyć Warszawę

8 miesięcy temu

Spędziłem trzy dni z elektrycznym czterokołowcem Cenntro Avantier. To licencyjna wersja ultrapopularnego pojazdu Wuling Hongguang Mini EV, o którym wiele razy pisaliśmy. Po przejechaniu nim ponad 100 km zacząłem fantazjować o zburzeniu Warszawy.

Sprzedano już ponad milion sztuk Wulinga Hongguang Mini EV. W Polsce ten pojazd dostępny jest od niedawna w cenie 59 500 zł, ale nie jako samochód, a jako czterokołowiec ciężki L7e z dopiskiem CU, co oznacza commercial use, czyli użytek komercyjny. Tylko w ten sposób da się u nas sprzedawać ten pojazd, bo dzięki niebyciu samochodem, nie musi spełniać rozlicznych norm bezpieczeństwa. Innymi słowy, za 59 500 zł kupujemy sobie dwumiejscowego, zadaszonego quada.

Dlaczego w Polsce nazywa się Cenntro Avantier, a nie Wuling Hongguang Mini EV?

Nie do końca wiem, wynika to z jakichś umów licencyjnych między bliżej nieznaną mi amerykańską firmą a chińskim producentem. Możliwe jednak, iż ma to sens, ponieważ w Polsce nazwa Wuling Hongguang byłaby nie do wymówienia i stałaby się obiektem żartów, a Cenntro Avantier brzmi jakoś tak poważniej. Firma Cenntro występuje też w innych krajach Europy, np. we Włoszech i tam również sprzedaje Avantiera oraz inne chińskie samochody dostawcze napędzane prądem.

Z daleka wygląda nieźle.
Ale i z bliska bez zastrzeżeń.

Cenntro Avantier jest naprawdę dostawczakiem?

Tak, i to jego główna wada. Już wyjaśniam dlaczego. Przede wszystkim z powodu widoczności. Z powodu grodzi między częścią pasażerską a ładunkową nie widać absolutnie nic w prawo na ukos, jak w typowym blaszaku – to jeszcze mógłbym zdzierżyć – ale nie widać również absolutnie nic w lusterku wstecznym, ponieważ szyba w grodzi jest lustrem. Kiedy patrzymy w lusterko wsteczne, widzimy w nim inne lustro, w którym odbija się obraz wpadający przez przednią szybę, czyli w lusterku widzimy auto jadące przed nami, a nie za nami. Można od tego stracić resztki mózgu. Gdybym nabył ten pojazd, natychmiast pozbyłbym się lustrzanej szyby z grodzi i tym sposobem pozyskał jakąś widoczność do tyłu. Na szczęście lusterka boczne pomagają w zmianie pasa, a kamera cofania – w manewrowaniu. Obraz z niej pojawia się na ekranie za kierownicą, bo żadnego innego ekranu nie ma i jest to znakomite rozwiązanie.

W innych krajach Wuling Hongguang Mini EV jest sprzedawany z homologacją na 4 osoby. W warunkach Unii Europejskiej to niemożliwe, więc pozostaje tylko wariant dwuosobowy z prawie 700-litrową przestrzenią ładunkową, która jest dosyć bezużyteczna z powodu mikroskopijnie małego otworu załadunkowego.

Czy te kółka to nie są trochę za małe?

Faktycznie, duże nie są, ale to rozmiar z Malucha – 145/70 R 12, w Maluchu były choćby odrobinę węższe. Do 60 km/h nie ma problemu, powyżej wciąż da się jechać po gładkim. Po koleinach niekoniecznie, a na dziurach można trochę za bardzo podskoczyć. Układ kierowniczy do precyzyjnych nie należy i na serio odradzam próby szybszego wejścia w zakręt. Cenntro może się nie wywróci, bo środek ciężkości jest nisko, ale krótki rozstaw osi i cienkie opony sprawiają, iż pojazd staje się podsterowny z nagła, co może zdarzyć się choćby np. podczas podjazdu rampą wjazdową na wielopoziomowym skrzyżowaniu. Za to euforia z parkowania Avantiera w centrum miasta wynagradza jego słabe własności jezdne – tego pojazdu powinni nienawidzić aktywiści, bo za jego sprawą dwa razy pojechałem autem do Śródmieścia, czego z zasady nigdy nie robię samochodem normalnego rozmiaru. Za żadnym razem parkowanie nie zajęło mi więcej niż minutę.

No ale czy to w ogóle hamuje? A co z hałaśliwością?

Cichy to on nie jest, przy 80 km/h w Avantierze jest głośniej niż w spalinowym aucie osobowym. Wszystko przez brak wygłuszeń, a do tego dochodzi jeszcze wizg elektrycznego silnika. Podczas rozpędzania mamy wrażenie, jakby silnik włączał się kilka razy, bo wydaje coraz to inny ton – od rzężenia do gwizdania. Można się przyzwyczaić, chociaż chyba na dłuższą metę wolę dźwięk silnika spalinowego, bo jest po prostu niższy. Cenntro Avantier ma elektroniczny obrotomierz, którego wskazanie można wywołać na centralnym ekranie i przy 80 km/h pokazuje on choćby 6500 obrotów na minutę, nic więc dziwnego iż dźwięk jest nieco przenikliwy.

Dobrego słowa nie powiem niestety o nawiewie i wentylacji. To znaczy wszystko działa, choćby ogrzewanie, ale jest mało skuteczne i stale walczymy z zaparowanymi szybami. Klimatyzacja, a jakże, jest (szyby przez cały czas zaparowane).

Pewnie Cenntro Avantier ma zasięg 7 km, na pewno tak uważacie

Haha, nie. To właśnie zaskoczyło mnie najbardziej. Zużycie energii to realne i powtarzalne 11 kWh na 100 km, czyli bardzo dobre. A zasięg, mimo zimowych warunków, to 170 km. Odebrałem auto w pełni naładowane i nie mogłem uwierzyć w to, co pokazuje wskaźnik, więc wyjeździłem prąd do 40 proc., podpiąłem auto w swoim garażu na cztery godziny i po czterech godzinach znowu miało 100 proc. prądu i zasięg 170 km. Udało mi się choćby zejść na 10,5 kWh na 100 km, ale potem z powodu używania ogrzewania zużycie wzrosło na 11,1 kWh. Jednak przy użytku miejskim będziemy ładować Avantiera realnie raz na 3-4 dni. Tylko tu jest jeden problem: do tego celu musimy mieć gniazdko typu 230 V, bo ten pojazd nie przyjmuje prądu z miejskich stacji ładowania. Ładuje się tylko powoli, prądem jednofazowym i nic się z tym nie da zrobić. Zatem jeżeli z jakiegoś powodu zabraknie nam energii, to dotoczenie się do ładowarki nic nam nie da. Musimy znaleźć kogoś, kto rzuci nam przedłużacz przez balkon.

Pod tą klapką jest tylko gniazdo Typ 2.

Czy w Cenntro Avantier naprawdę mieszczą się dwie osoby?

Tak, ale nie jest im zbyt wygodnie, bo miejsca z przodu starczy, jeżeli masz ok. 170 cm wzrostu. Im więcej centymetrów, tym bardziej nie ma co zrobić z prawą nogą. Za to obsługa wszystkiego jest niesłychanie prosta. Kierunek jazdy wybieramy pokrętłem. Nie ma pozycji P, po prostu zostawiamy na N i zaciągamy ręczny hamulec. Żeby uruchomić pojazd, wystarczy przekręcić kluczyk na zapłon. Można wybrać tryb jazdy ECO i SPORT, ale moim zdaniem one niczym się od siebie nie różnią. Może w „sporcie” Cenntro minimalnie szybciej reaguje na pedał gazu, ale i tak dzieje się to na zasadzie „ostry start, a potem nic”.

Przełącznik E-S zmienia tryb jazdy.

26 KM na tę wielkość to całkiem sporo i pozwala to utrzymać się z ruchem drogowym, jednak w tym celu trzeba po prostu dusić gaz w trybie zerojedynkowym, a wtedy wybrany tryb nie ma znaczenia. No i jeszcze jeden drobiazg z obsługi, który wypadałoby dopracować: auto samo się zamyka po ruszeniu, ale żeby otworzyć drzwi od wewnątrz, trzeba wcisnąć przycisk odblokowania na desce rozdzielczej. To nie jest dobre rozwiązanie, bo próbując wyjść automatycznie ciągniemy za klamkę i wpadamy w panikę, iż jest ciemno, jesteśmy z dala od domu i nie możemy wyjść z auta o wielkości klatki dla królika.

Dobrze, ale dlaczego chcę zburzyć Warszawę?

Żeby zbudować ją od nowa, ale w postaci przyjaznej dla takich pojazdów jak Cenntro Avantier. Jego główną wadą jest bycie zbyt małym w stosunku do reszty samochodów. Jazda nim to próba przebiegnięcia przez stado słoni bez bycia rozdeptanym. Fioletowy kolor i małe słodkie kółka sprawiają, iż pojazd nie budzi cienia respektu na drodze. Owszem, inni kierowcy patrzą na niego z sympatią, ale to nie wystarczy żeby zostać gdzieś wpuszczonym w trudnej sytuacji drogowej. Poza tym dziury w jezdniach są tak wielkie, zwłaszcza w tym okresie roku, iż jazda na 12 calach bywa problematyczna. No i najważniejsze: to jest czterokołowiec, więc nie musi spełniać wymagań bezpieczeństwa dla samochodów. Nie musi, więc nie spełnia. Nie byłoby problemu, gdyby wszyscy jeździli pojazdami tej lub porównywalnej wielkości, ale jeżeli z naprzeciwka na wąskiej drodze cały czas jadą wozy dwa razy większe i cięższe niż Cenntro, to jego zerowe bezpieczeństwo wprawia mnie w pewien dyskomfort.

To jest włącznik radia. Innego radia nie ma.
Nikt nie wie co to jest icar. Nie można było dać napisu CENNTRO AVANTIER na kierownicy?

Dlatego właśnie chciałbym zburzyć Warszawę

Wierzę, iż pojazdy tej wielkości są wszystkim, czego potrzebujemy do przemieszczania się. No chyba, iż mamy dwójkę dzieci do przewiezienia, to wtedy nie. Ale skoro zmieściłem się w Cenntro również w bagażniku, to znaczy iż mógłby on być też i trzymiejscowy, z trzecim miejscem bokiem do kierunku jazdy. Tyle iż wtedy wszystkie ulice musiałyby być wąskie, prędkość jazdy nie powinna przekraczać 40 km/h, a wszystko powinno być blisko siebie, ściśnięte na wielokrotnie mniejszym obszarze niż dziś. A skoro to utopia i o tym wiemy, to przesuwam również Cenntro Avantiera do kategorii pojazdów utopijnych, nierealnych w naszych warunkach, gdzie każdy chce zajmować jak najwięcej miejsca swoim środkiem transportu.

Jego miejsce jest w miasteczkach Włoch, Francji czy Hiszpanii, gdzie naprawdę jest ciasno, a przy okazji nie grozi mu zimowy spadek zasięgu. W Polsce z przestrzenią obchodzimy się bardziej po amerykańsku, co sprawia, iż istnieje pewna minimalna wielkość pojazdu, którym się poruszamy. To dlatego nie powinno się dla własnego bezpieczeństwa schodzić poniżej Renault Zoe, VW e-Up!a czy Dacii Spring. Ale przez cały czas jest mi smutno z tego powodu, bo Cenntro Avantier poza niedostosowaniem do naszych warunków, nie ma istotnych wad. A przy tym jest całkowicie „niemęski”, zwłaszcza we fioletowym kolorze, co sprawia, iż podoba mi się jeszcze bardziej.

Zamykanego schowka brak.

Podsumowanie w jednym zdaniu

To wyjątkowo dobry produkt transportowy w realistycznej cenie, dla którego trudno znaleźć zastosowanie, i to w tym wszystkim jest najsmutniejsze.

Idź do oryginalnego materiału