
Amerykańska ikona, zaprojektowana we Włoszech, wyprodukowana w Polsce dla multinarodowego koncernu. Jeep Avenger 4xe to wyjątkowo smaczny kąsek nie tylko dlatego, iż ma napęd 4×4 – o czym więcej za chwilę. Okazuje się bowiem, iż Alfa Romeo Junior Hybrid Q4 ma ten sam napęd, a mimo to ma zupełnie inny charakter i też inne możliwości.
Od razu zaznaczmy, iż ten sympatyczny crossover, czy też B-SUV, jak określa to producent, nie jest autem stricte terenowym, a jedynie podterenowionym miejskim zawadiaką. Z zewnątrz Jeep Avenger 4xe wyróżnia się przeprojektowanymi, bardziej muskularnymi zderzakami, solidnym hakiem z tyłu oraz fabrycznie montowaną stalową płytę pod silnikiem. Interesujące są również detale w postaci zielonych akcentów mających nawiązywać do sprzętu outdoorowego oraz antyrefleksyjna naklejka na masce z motywem mapy poziomicowej. Wyjątkowo geograficznie!
Osobiście chętnie widziałbym opcjonalne zabezpieczenie lakieru na bokach auta przed nieuniknionymi gałęziami i krzakami np. w formie matowych naklejek, fabrycznej folii PPF albo wstawek a’la Citroen Cactus.
Mosty, terenowe dyfry, blokady? Zapomnij, i tak tego nie potrzebujesz. Jeep Avenger 4xe przekazuje napęd na koła tylne wyłącznie elektrycznie. Przednie z kolei napędzane są także elektrycznie, silnikiem spalinowym (1.2 l) lub jednocześnie obydwoma. Działanie w danej chwili zarządzane jest automatycznie, natomiast tryby jazdy Selec-terrain pozwalają na wybranie charakterystyki pracy.
- Auto: wykorzystuje głównie napęd na przednią oś, tylna dołącza się wyłącznie w razie konieczności, od ~90 km/h już tylko przedni napęd. Umożliwia także jazdę wyłącznie w trybie 100% elektrycznym przy niskich prędkościach.
- Snow – Sand & Mud: do 30 km/h napędzane są stale obie osie, podstawowy tryb na trudniejszy teren.
- Sport: pełna moc wszystkich silników przy starcie, od 40 km/h wyłącznie przedni napęd. Ale bez obaw, przyspieszenie od 0-100 km/h to wciąż bezpieczne 9,5 sek, a prędkość maksymalna 194 km/h.
Dostęp do stosunkowo dużej mocy silników elektrycznych już przy ich minimalnych obrotach pozwala na pokonanie podjazdu do 20 stopni, choćby w warunkach całkowitego braku przyczepności przednich kół.
Jazda próbna w terenie
Trasa testowa wytyczona w terenie nie była wybitnie wymagająca, ale Passat nie dałby rady… W warunkach kamienistych zjazdów, podjazdów i uskoków, Jeep Avenger 4xe niestrudzenie parł naprzód. W pełnej kontroli nad autem pomagał system kontroli zjazdu, limitujący prędkość do 10 km/h działając nieco jak terenowy e-pedal w elektrykach.
Porównując do wersji z napędem na przednią oś, zdolności off-roadowe zostały poprawione. Prześwit wzrósł do całych 210 mm, Avenger 4xe może się pochwalić też 22-stopniowym kątem natarcia, 21-stopniowym kątem rampowym i 35-stopniowym kątem zejścia. Głębokość brodzenia to 400 mm (więc pamiętajcie, żeby zmierzyć kijkiem!).
Szczerze mówiąc, w wielu miejscach trasy celowo wybierałem gorszą linię wpadając w większe zagłębienia lub jechałem zbyt szybko, jednak w żadnym momencie nie byłem blisko jakiejkolwiek niebezpiecznej sytuacji, w której musiałbym korzystać z fabrycznie montowanego haka i zastanawiać się do kogo zadzwonić po traktor.
Podkreślę, iż nasz egzemplarz Jeepa Avengera 4xe był wyposażony w standardowe opony wielosezonowe Goodyear Vector 4Seasons GEN-3 w rozmiarze 215/60 R17. Opcjonalnie dostępne są opony A/T z agresywnym bieżnikiem o bardziej off-roadowej charakterystyce.
Jazda po asfalcie
Zachowanie na asfalcie? Absolutnie poprawne. Można powiedzieć, iż jest to już pewien stały poziom produktów koncernu Stellantis. Z tyłu zastosowany układ wielowahaczowy, a praca zawieszenia Avengera 4xe jest wyraźnie nastawiona na komfort. Mimo miękkiego działania na zakrętach, auto zachowuje się neutralnie i przewidywalnie. Układ kierowniczy jest dość leniwy, natomiast siła wspomagania dobrana idealnie do auta codziennego.
Jednostka napędowa to doskonale znany zestaw hybrydowy, a więc trzycylindrowe spalinowe 1.2 Turbo 136 KM połączone z dwusprzęgłową przekładnią automatyczną eDCT6. Do tego dwa silniki elektryczne 21 kW na przedniej i tylnej osi, podnoszące łączną moc systemu do 145 KM. Dynamika jest zadowalająca, szczególnie przy niższych prędkościach, a cały układ pracuje płynnie, delikatne szarpnięcia zdarzają się okazjonalnie.
Zużycie paliwa? Analogiczne jak w przypadku Alfy Romeo Junior Q4.
Wnętrze Jeepa Avengera 4xe
Jeep Avenger 4xe to kompaktowe, mierzące jedynie 4,09 m długości auto. Mimo to wnętrze nie sprawia wrażenia ciasnego, trzyosobowa rodzina spokojnie zapakuje się choćby na dłuższe wakacje, a cztery osoby śmiało mogą ruszać na weekendowe przygody. Bagażnik ma pojemności 325 litrów, także miejsca na dużego psa zabraknie.
Nowością w wariancie 4×4 są fotele i kanapa obite materiałem tekstylnym z dodatkiem poliuretanu, który ma zapewnić odporność na płyny i łatwość czyszczenia. Temperatura podczas testów nie pozwoliła nam się spocić, ale po doświadczeniach z Dacią Duster i tego typu fotelami podejrzewamy, iż powyżej 20 stopni będzie to już odczuwalne.
Pokładowa elektronika jest prosta i nieprzesadzona. Informacje prezentowane są przez dwa ekrany 10,25”: centralny i przed kierowcą. Czytelne i estetyczne, a animacje wystarczająco płynne. Doceniam, iż system jest po prostu ładny, czego wciąż nie można powiedzieć o części np. japońskiej konkurencji. Carplay/Android Auto działają bezprzewodowo, do dyspozycji są także porty USB-A, USB-C. Ładowarka indukcyjna jest na wyposażeniu, ale znajduje się w niewygodnym, głębokim miejscu konsoli środkowej.
Funkcje Jeepa Avengera 4xe obsługujemy w większości fizycznymi przyciskami, łącznie z wyłączaniem obligatoryjnych powiadomień akustycznych. Wystarczy przytrzymać przycisk przy centralnym ekranie przez 3 sekundy i już możemy kontestować przepisy w ciszy i spokoju.
Warto wspomnieć również o limitowanej wersji powstałej w wyniku kolaboracji Jeepa z gigantem odzieży turystycznej North Face. Specjalna edycja Jeepa Avengera 4xe wyposażona jest unikalne wstawki w kolorze Summit Gold oraz liczne nawiązania do najwyższego szczytu Europy, czyli Mont Blanc. Nie jest to inwestycja na miarę prestiżowych egzotyków, ale za parę lat na zlocie Jeepa na pewno można skleić wokół tego parę ciekawych historii i poczuć się wyjątkowo kopiąc w koło jednego z 4806 egzemplarzy.
Cena
Jeep Avenger 4xe jest już dostępny w sprzedaży i jego ceny startują od 145 tys. złotych brutto za podstawową wersję Upland, kończąc na 169 tys. za North Face. Nie są to szczególnie niskie kwoty w tym segmencie, choćby uwzględniając dynamiczną sytuację rynkową. Wciąż jednak można liczyć na soczyste rabaty u dealerów Stellantis, więc nieśmiało liczę na szybką korektę cen małego Jeepa.
Podsumowanie
Jeep Avenger pozostaje jednym z moich ulubionych modeli opracowanych przez ten koncern. Koherentna stylistyka zewnętrzna i wnętrze w wersji 4xe jeszcze lepiej koresponduje z przygodowym charakterem i możliwościami auta tworząc wyjątkowo udaną całość.
Trafia do mnie koncept „daily”, którym jeździmy na co dzień, ale regularnie wyjeżdżamy na luźne nawierzchnie polując na ryby, grzyby itp. Kiedyś takim autem był dla mnie Audi allroad, ale teraz byłoby mi żal go męczyć zarówno w mieście, jak i tyrać po kamieniach. Avengera 4xe nie byłoby mi żal. Najchętniej od razu kupiłbym porysowanego, z obitymi zderzakami, tylko bez korozji. Czyli oczywiście znowu coś z Włoch…
Wyjazd redaktora Antyweb na prezentację Jeepa Avenger 4xe do Włoch odbył się na koszt i zaproszenie firmy Stellantis Polska. Marka nie miała wpływu na treść ani też wcześniejszego wglądu w powyższy artykuł.