Auto tygodnia #60 – Mercedes-Benz GLE 350 de 4MATIC: luksus nie krzyczy, on po prostu jest

3 godzin temu

Rynek motoryzacyjny zalewają nowe marki premium. Szczególnie te z Chin kuszą nas olbrzymimi ekranami, listą wyposażenia ciągnącą się przez trzy strony i obietnicą luksusu za ułamek ceny, jakiej żądają uznani gracze. I wiecie co? W wielu przypadkach to całkiem niezłe samochody. Ale tydzień spędzony za kierownicą nowego Mercedesa GLE 350 de uświadomił mi fundamentalną różnicę między autem, które ma luksusowe dodatki, a autem, które jest luksusowe.

Mercedes, mimo naporu konkurencji, wciąż pozostaje klasą samą w sobie. A ten konkretny egzemplarz to absolutna esencja współczesnego podejścia marki: absurdalnie komfortowy, naszpikowany technologią, która działa w tle, i napędzany układem, który na papierze brzmi jak żart, a w praktyce jest inżynieryjnym majstersztykiem.

Siła spokoju, czyli diesel i wtyczka

Zacznijmy od napędu, bo jest fascynujący. Mamy tu hybrydę plug-in, ale sercem układu spalinowego nie jest wysilona jednostka benzynowa, ale dwulitrowy silnik diesla. Tak, diesel! Generuje on 197 KM , ale wspiera go solidny silnik elektryczny o mocy 156 KM. To nie jest sprinter – przyspieszenie do setki zajmuje 6,9 sekundy , co przy masie własnej sięgającej 2710 kg i tak jest wynikiem budzącym szacunek.

Prawdziwą gwiazdą jest tu jednak akumulator. Mercedes upchnął w podwoziu baterię o pojemności 31,2 kWh. Żeby dać wam kontekst: to więcej niż miał pierwszy Nissan Leaf, który był przecież autem czysto elektrycznym. Efekt? Realny, codzienny zasięg na samym prądzie, który według danych producenta potrafi przekroczyć 100 kilometrów, ale choćby nie bacząc na ekojazdę, 70 km na elektronach pokonasz. To oznacza, iż codzienne, zwykle krótsze trasy oznaczają, iż to auto nie spali ani grama oleju napędowego. O ile będziesz pamiętał o jego doładowywaniu.

A gdy prąd się kończy? W trasie budzi się diesel, który choćby przy rozładowanej baterii pozostaje oszczędny – czego nie można powiedzieć o wielu benzynowych hybrydach plug-in. Co więcej, ten GLE akceptuje nie tylko ładowanie prądem zmiennym (AC) o mocy 11 kW , ale także szybkie ładowarki DC (60 kW). To wciąż ewenement i istotny atut w świecie PHEV. Dlaczego atut? Bo parkując np. pod galerią handlową, na której parkingu jest szybka stacja DC, naładujesz tę hybrydę podczas zakupów. W trasie? Podczas posiłku.

Latający dywan w trybie Manufaktur

Otwieram drzwi i… właśnie tu zaczyna się przepaść. Chińczycy mogą montować większe ekrany, ale tego zapachu, tej faktury i tego spasowania nie da się podrobić w trzy lata. Testowany egzemplarz to demonstracja programu Manufaktur. Lakier to „jasny błękit Côte d’Azur” , a wnętrze otula tapicerka z ekskluzywnej skóry nappa w konfiguracji „yacht blue/czarna”. Do tego elementy z antracytowego drewna dębowego. Wygląda to naprawdę zacnie.

Wszystko, czego dotykam, jest z półki „exclusive”. Pakiet wnętrza MANUFAKTUR obejmuje choćby specjalne dywaniki z wysokim włosiem i dodatkowe poduszki na zagłówkach.

Jednak poduszki to bajer, owszem miły, ale osią komfortu jest tu zawieszenie Airmatic połączone z Pakietem wyciszenia wnętrza , czyli laminowanymi szybami. GLE nie jedzie, on płynie. Izolacja od świata zewnętrznego jest doskonała.

Tak samo fotele. W zasadzie to nie są fotele, to stacje relaksacyjne. Wielokonturowe, z funkcją masażu , klimatyzowane (podgrzewane i wentylowane). Mało? Pakiet komfortowego ogrzewania podgrzewa nie tylko siedziska, ale też podłokietniki w drzwiach i ten centralny. Masaż? Wymasuje nie tylko ramiona i lędźwia, ale i… twoje cztery litery.

Tak samo z tyłu. Na pasażerów drugiego rzędu, czeka tu coś więcej niż ładna, skórzana kanapa. Mamy tu komfortowe zagłówki, podgrzewane siedziska, elektryczną regulację drugiego rzędu foteli, a choćby osobny tablet MBUX do sterowania multimediami i bezprzewodową ładowarkę. To poziom luksusu zarezerwowany dla limuzyn klasy wyższej.

Kolos na drodze

Prowadzenie tak ciężkiego i tak komfortowego auta to specyficzne doznanie. GLE nie zachęca do sportu, mimo pakietu stylistycznego AMG i 21-calowych felg oraz ogumienia na tylnej osi o imponującej szerokości 315 mm. On zachęca do pokonywania kontynentów. Wspomniane zawieszenie AIRMATIC niweluje większość nierówności, a 9-biegowa skrzynia 9G-TRONIC pracuje z jedwabistą gładkością.

W mieście i na parkingu gabaryty są odczuwalne, ale z pomocą przychodzi technologia. Pakiet parkowania z kamerą 360° i funkcją „wirtualnej maski” (widok „przez” maskę) to konieczność. W trasie kierowcę wspiera kompletny Pakiet asystenta jazdy z aktywnym tempomatem Distronic i asystentem Stop-and-Go.

Całość dopełnia bardzo dobrze brzmiący system nagłośnienia Burmester surround , wyświetlacz Head-up i panoramiczny dach. To po prostu kompletna, samowystarczalna, luksusowa forteca na kołach. Jest choćby hak holowniczy z asystentem manewrowania przyczepą.

Cena? Bez zaskoczenia

Tu dochodzimy do sedna. Jak słusznie podejrzewałem, cena jest kosmiczna. Samochód bazowy kosztuje niecałe 350 tys. zł. o ile już startujecie do salonu Mercedes-Benz, to muszę was powstrzymać. Testowany egzemplarz widoczny na zdjęciach miał listę opcji dłuższą niż niejedna epopeja. Pakiet Manufaktur, pakiety komfortu, audio, zawieszenie… Kiedy podliczono wszystkie dodatki, cena końcowa z VAT-em wyniosła 613 315,04 zł.

Jasne, można za to kupić dwa „premium” SUV-y nowej fali. Ale żaden z nich nie da tego poczucia inżynieryjnej solidności, tego dopracowania w każdym detalu i tego absolutnego, bezkompromisowego komfortu.

Podsumowując, GLE 350 de to samochód absurdalnie drogi i absurdalnie ciężki. Ale jest też absurdalnie dobry w tym, do czego go stworzono: w byciu definicją luksusowego SUV-a. Chińczycy mogą oferować więcej cali na ekranach, ale Mercedes wciąż oferuje więcej… Mercedesa. I w tym pozostaje niedościgniony.

Ocena ogólna Mercedes-Benz GLE 350 de 4Matic: 5,5/6

  • Design: 5,5/6
  • Jakość wykonania: 6/6
  • Oprogramowanie: 5,5/6
  • Wydajność: 5,5/6

Plusy:

  • Absolutnie referencyjny poziom komfortu w segmencie
  • Imponująca jakość wykończenia testowanego egzemplarza
  • Duży, realny zasięg na samym prądzie
  • Możliwość szybkiego ładowania prądem stałym (DC)
  • Luksusowe warunki dla pasażerów z tyłu
  • Przestronne wnętrze i duży, praktyczny bagażnik
  • Kompletne wyposażenie technologiczne
  • Stosunkowo niskie zużycie paliwa

Minusy:

  • Wysoka cena (testowanej konfiguracji)
  • Duża masa własna, którą czuć podczas hamowania

Mercedes-Benz GLE 350 de 4Matic – galeria

Jeśli artykuł Auto tygodnia #60 – Mercedes-Benz GLE 350 de 4MATIC: luksus nie krzyczy, on po prostu jest nie wygląda prawidłowo w Twoim czytniku RSS, to zobacz go na iMagazine.

Idź do oryginalnego materiału