Auto tygodnia #33 – Hyundai i10 Smart

10 miesięcy temu

Hyundai i10 to najmniejszy model w gamie koreańskiej marki. Typowy przedstawiciel miejskiego, małego i ciasnego segmentu A? Prawie, bo choć miejski i mały, to wcale nie jest ciasny. Zapraszam na kolejne Auto Tygodnia.

Hyundai i10 (fot. Dariusz Hałas / iMagazine.pl)

W tym tygodniu zapraszam do niedużego, miejskiego autka. Najmniejszy segment to zwykle również najniższa cena i dość niskie oczekiwania. Nie da się zaprzeczyć, iż to samochód typowo miejski, twardszych tworzyw w nim nie brakuje, ale pod wieloma względami mały i10 mile mnie zaskoczył.

Hyundai i10 (fot. Dariusz Hałas / iMagazine.pl)

Z czym dokładnie mamy tu do czynienia? Egzemplarz, z którego miałem okazję korzystać, to Hyundai i10 Smart, z silnikiem 1.2 MPI połączonym ze zrobotyzowaną (nie jest to pełny automat), 5-biegową przekładnią. Autko nieduże (wymiary: 3670 x 1680 x 1480 mm; rozstaw osi: 2425 mm), zwrotne (zawraca w kręgu o promieniu 9,8 metra) i lekkie (waży ok. 1 tony). Wygląd to konsekwencja pogodzenia sprzecznych rzeczy: niewielkich wymiarów pojazdu i znośnej przestrzeni wewnątrz. Pudełkowate, ale dość foremne i przyjemne dla oka nadwozie takie warunki spełnia.

Hyundai i10 (fot. Dariusz Hałas / iMagazine.pl)

Mimo, iż segment A raczej nigdy nie powalał stylem, to znalazło się miejsce dla kilku ozdobników. Na przykład takich jak widoczne na powyższym zdjęciu logo modelu. Jak i tamże widoczny niewielki spojler, pełniący w tym aucie wyłącznie funkcje dekoracyjne.

Hyundai i10 (fot. Dariusz Hałas / iMagazine.pl)

Z przodu wersja Smart różni się od topowej odmiany N Line innym rozmieszczeniem dziennych świateł LED. Pozostałe światła i kierunkowskazy to już żarówki.

Hyundai i10 (fot. Dariusz Hałas / iMagazine.pl)

Z tyłu w bryle klamki otwierającej klapę bagażnika umieszczono rzecz niezbyt często spotykaną w tym segmencie: kamerę cofania. Jaki obraz daje? Pokazuje to kolejne zdjęcie:

Hyundai i10 (fot. Dariusz Hałas / iMagazine.pl)

Jak widać obraz z kamery cofania jest całkiem czytelny, zdjęcie wykonałem na parkingu podziemnym, niezbyt dobrze doświetlonym. Podpowiem, iż obraz jest całkiem nieźle widoczny również w nocy, o ile w pobliżu są jakieś latarnie. Widoczne w obrazie rejestrowanym przez kamerę linie prowadzenia są dynamiczne, dzięki czemu łatwiej wpasować się w lukę na parkingu.

Hyundai i10 (fot. Dariusz Hałas / iMagazine.pl)

Do wnętrza nie mam najmniejszych zastrzeżeń. Od niedużego auta miejskiego oczekuję wygód, które okażą się wystarczające, by po kilkudziesięciu kilometrach wojaży po mieście wysiąść w miarę niezmęczonym. Z i10 wybrałem się również w dłuższą, blisko 200-kilometrową trasę i autko także daje radę, choć 5-biegowa przekładnia nie służy prędkościom autostradowym. Podobała mi się też krata na obiciach foteli i jest to domyślna tapicerka w wersji Smart. Regulacja fotela nie jest szczególnie rozbudowana (nie ma regulacji odcinka lędźwiowego) i jest manualna, ale jakoś się tu wpasowałem i było naprawdę znośnie.

Hyundai i10 (fot. Dariusz Hałas / iMagazine.pl)

Dużo większym zaskoczeniem było dla mnie miejsce na tylnej kanapie. Owszem, siedziska są tu nieco płytsze niż w przypadku większych aut, ale za to jak usiadłem sam za sobą (mam 177 cm wzrostu), to przed kolanami zmieściłaby mi się jeszcze Biblia Tysiąclecia, czy inny podobnych gabarytów inkunabuł. Również nad głową było trochę miejsca. Sama obecność tylnych drzwi w aucie z segmentu A nie jest taka oczywista, a tu nie dość, iż są i ułatwiają dostęp do drugiego rzędu, to jeszcze otwierały się na tyle szeroko, iż i manipulacje fotelikiem dziecięcym (isofiksy są) nie wymagają fakultetu z gimnastyki artystycznej.

Hyundai i10 (fot. Dariusz Hałas / iMagazine.pl)

Fizyki, nie da się oszukać, przy niewielkiej długości auta i jednocześnie zaskakującej przestronności wnętrza, musiano zaoszczędzić na bagażniku, ale i tu zaskoczenie. Mieści on 252 litry, co uzyskano przez to, iż choć bagażnik jest dość wąski to jest głęboki. Załadunek ułatwia też odchylana klapa/półka przestrzeni bagażowej, siedzenia się składają, wówczas pojemność rośnie do 1050 litrów, ale przy dolnym położeniu podłogi (tak, jest regulowana) nie uzyskamy płaskiej powierzchni. W każdym razie na codzienne zakupy powinno wystarczyć.

Hyundai i10 (fot. Dariusz Hałas / iMagazine.pl)

OK, zajmijmy się pokładową techniką. Kokpit jest cyfrowy. Przed oczami kierowcy jest ekran, oprócz tego mamy ekran w konsoli centralnej, dotykowy, ale z panelem fizycznych przycisków wywołujących poszczególne funkcje, takie jak radio, media, nawigacja (tak, miałem nawigację, ale to opcjonalne wyposażenie) itp.

Hyundai i10 (fot. Dariusz Hałas / iMagazine.pl)

Główne menu systemu w Hyundaiu i10 to typowy, prosty układ ikon funkcyjnych. Jest czytelny, system nie jest może demonem prędkości i nie zachwyca płynnością, ale działa i nie odnotowałem awarii wymagających np. włączenia i wyłączenia auta, itp. trików. Chwała za pokrętła głośności, z drugiego, dostrajającego kanały radiowego, korzystałem już rzadziej.

Hyundai i10 (fot. Dariusz Hałas / iMagazine.pl)

Czy działa Android Auto i Apple CarPlay? Tak, działają (ale znowu, pod warunkiem, iż weźmiecie opcjonalny pakiet z nawigacją, łączy się on wówczas z większym, widocznym na powyższym zdjęciu ekranem dotykowym i właśnie funkcjonalnością Apple CarPlay itp.). Jednak trzeba pamiętać, iż telefon musi być niestety podpięty kabelkiem.

Hyundai i10 (fot. Dariusz Hałas / iMagazine.pl)

Dzięki obecności gniazd USB (zarówno typu USB-A jak i USB-C) z ładowaniem urządzeń mobilnych nie ma tu problemu. Dodatkowym ułatwieniem jest ładowarka indukcyjna obecna w testowanej wersji Smart. Szkoda iż Apple CarPlay wymagał kabla, bo przez to tacka indukcyjna się marnowała. No chyba, iż jedziemy z pasażerem/ką, wówczas druga osoba może skorzystać z bezprzewodowego ładowania, gdy kierowca nawiguje dzięki Apple CarPlay czy Android Auto.

Hyundai i10 (fot. Dariusz Hałas / iMagazine.pl)

Słuchajcie, no nie będę czarować. Testowane i10 demonem prędkości nie jest. Pod maską pracuje nieduży, czterocylindrowy (tak! To nie są trzy cylindry!), silnik benzynowy z wielopunktowym wtryskiem (to istotna informacja w kontekście ewentualnej modyfikacji tej jednostki i dodania do niej opcji zasilania gazem LPG, silniki MPI zwykle znacznie lepiej znoszą taką instalację). Acha, ważne: tu nie ma turbo, to jednostka wolnossąca. Wow. W efekcie miałem do dyspozycji szaloną moc 84 KM i całe 118 Nm momentu obrotowego.

Hyundai i10 (fot. Dariusz Hałas / iMagazine.pl)

Cała ta moc i moment, przenoszone są tu na przednią oś za pośrednictwem zrobotyzowanej pięciobiegowej skrzyni biegów. Od prawdziwego automatu odróżnia ją prostsza konstrukcja i wolniejsze działanie. Czy to przeszkadza? Nie, bo i tak na duże szybkości nie ma tu co liczyć. Mimo to, w miejskim zakresie prędkości autko jest wystarczająco żwawe. Niemniej z obowiązku informuję, iż 100 km/h uzyskacie w tym modelu po 15,8 sekundach (katalogowo). Mi się udało po 16 sekundach. Świetnie, w terenie zabudowanym dzięki temu masz dużo czasu do namysłu zanim stracisz prawo jazdy.

Hyundai i10 (fot. Dariusz Hałas / iMagazine.pl)

W mieście i10 zapewnia w zupełności wystarczającą moc. Pamiętajmy, iż to małe i lekkie auto. Niemniej wybrałem się tym maluchem i w dłuższą trasę z Warszawy na Podlasie. O kilku rzeczach warto pamiętać. Po pierwsze, nie ma sensu przekraczanie 100 km/h. Powyżej tej prędkości rośnie spalanie i spada komfort akustyczny w kabinie, głównie za sprawą powietrza opływającego nadwozie, ale przede wszystkim silnika, którego pięciobiegowa przekładnia przy dużych prędkościach trzyma na wysokich obrotach.

Hyundai i10 (fot. Dariusz Hałas / iMagazine.pl)

Testowany egzemplarz obuto w ogumienie zimowe (Continental WinterContact TS 860) w rozmiarze 195/45/R16. 16-calowe felgi nie są za duże, a profil 45 nie oznacza niewygody. Zawieszenie dość dobrze radzi sobie z typowo miejskimi przeszkodami.

Hyundai i10 (fot. Dariusz Hałas / iMagazine.pl)Czy Hyundai i10, mimo braku jakiejkolwiek elektryfikacji jest autem oszczędnym? Gdy jeździsz nim normalnie, spokojnie i nie próbujesz wydostać z tego silnika, tego, czego on i tak nie ma (dynamiki), to mały Hyundai i10 okazuje się całkiem oszczędnym pojazdem. Powyżej widzicie średni wynik spalania, uzyskany przeze mnie na dystansie ponad 500 km. Średnia wg WLTP pozostało niższa, wynosi 5,4 l/100 km. Jestem pewien, iż na podmiejskich niezbyt zatłoczonych trasach, można zejść jeszcze niżej. Bak mieści 36 litrów benzyny. 500 km na jednym baku spokojnie przejedziecie, w trasie, choćby więcej.

Hyundai i10 (fot. Dariusz Hałas / iMagazine.pl)

Sami widzicie, ten maluch naprawdę da się polubić. W testowanej wersji to miejskie autko zapewnia praktycznie wszystko, czego moglibyśmy oczekiwać podczas typowo miejskich, codziennych kursów. Ile kosztuje? W aktualnym cenniku koreańskiej marki ten udany maluch startuje od kwoty 62 000 zł. W efekcie jest to jedno z najtańszych nowych aut, jakie dziś można kupić. Tańsza od i10 jest spowinowacona technologicznie i biznesowo mała Kia Picanto oraz mikrosamochód Ligier JS50, ale to jednak inna (jeszcze mniejsza) kategoria (auto z silnikiem o pojemności mniejszej niż 500 ccm).

Hyundai i10 (fot. Dariusz Hałas / iMagazine.pl)

Oczywiście testowany egzemplarz to bogatsza wersja Smart, w której w standardzie otrzymujemy wspomnianą kamerę cofania, 16-calowe alufelgi, podgrzewane fotele i kierownicę, bezkluczykowy dostęp z alarmem, czy oświetlenie nastrojowe. Hyundai i10 Smart startuje od 81 500 zł, ale teraz uzyskamy upust cenowy 5000 zł (Hyundai deklaruje, iż jest on dla wszystkich wersji modelu i10). Zrobotyzowana skrzynia z pięcioma biegami to dopłata 4000 zł, lakier 2000, lepszy system multimedialny 4500 zł i cena skacze powyżej 90 tys. zł. Z rabatem zejdziemy jednak do ok. 87 tys. zł.

Idź do oryginalnego materiału