Nowe Audi A5, oparte na platformie Premium Platform Combustion (PPC), to nie tylko lifting. To gruntowna modernizacja, która obejmuje zarówno design, jak i technologię. Pokazywałem te zmiany już przy teście "zwykłej" spalinówki.
Teraz Audi po raz pierwszy oferuje dwa warianty hybryd plug-in, co jest jasnym sygnałem, iż producent z Ingolstadt poważnie traktuje elektryfikację.
Moc i zasięg: obietnice na papierze
Pod maską hybrydowej A5 znajdziemy 2.0-litrowy silnik TFSI wspierany przez jednostkę elektryczną. Klienci będą mieli do wyboru dwie wersje mocy: 220 kW i 270 kW. Osiągi? W mocniejszej wersji do "setki" dobijemy w 5,1 sekundy. Nieźle, zwłaszcza jak spojrzymy na konkurencję.
Kluczowym elementem jest nowy akumulator o zwiększonej o 45 proc. pojemności. Audi chwali się zasięgiem elektrycznym do 116 kilometrów. To ambitna deklaracja, którą zweryfikują realne testy drogowe. Pytanie, jak ten zasięg będzie wyglądał w polskich warunkach, gdzie temperatury potrafią dać się we znaki. Ale choćby jeżeli udałoby się osiągnąć 100 km to będzie bardzo dobry wynik.
Technologia i cena
Audi nie szczędzi technologii. Mamy inteligentne zarządzanie napędem, tryby jazdy "EV" i "hybrid", rekuperację z regulacją łopatkami przy kierownicy. Warto zwrócić też uwagę na system odzyskiwania energii. Audi twierdzi, iż znacząco poprawiono jego efektywność. To najważniejsze dla optymalizacji zużycia paliwa i zasięgu.
Oszczędności się przydadzą, iż nowe A5 e-hybrid quattro nie będzie tanie. Ceny w Polsce startują od 265 400 zł za podstawową wersję Limousine. Mocniejszy wariant to już wydatek rzędu 314 500 zł.
Audi A5 e-hybrid quattro zapowiada się jako mocny gracz w segmencie hybryd plug-in. Obietnice są ambitne, technologia imponująca. Jednak ostateczny werdykt wydadzą klienci i testy drogowe. Czy Audi rzeczywiście zrewolucjonizuje średnią klasę? Na to pytanie odpowie czas.