Epidemia Covid-19 wymusiła na nas wszystkich zastosowanie się do wielu obostrzeń i nakazów. Oprócz zakładania rękawiczek, czy noszenia maseczek wirusolodzy wskazują na trzymanie dystansu społecznego jako skuteczną metodę walki z rozprzestrzenianiem się wirusa.
W tych autach nie nastręcza to wielkiego problemu, bo są… jednomiejscowe.
Mazda Miata Mono-Posto
„Miata Mono-Posto jest dla kogoś, kto chce być sam na sam z drogą, skupiony wyłącznie na jeździe”. Tak o jednoosobowej mydelniczce na kołach, która jest ukłonem w stronę Jaguara D-Type i Lotusa 11, wypowiadał się Tom Matano, dyrektor wykonawczy Mazdy. Ostatecznie skończyło się tylko na planach i jednym koncepcyjnym egzemplarzu zbudowanym w 2000 roku.
Lamborghini Egoista
50. urodziny marka Lamborghini uczciła wyjątkowym modelem, którego nazwa w zasadzie mówi wszystko o jego kierowcy. Skazany jest on wyłącznie na obecność swojego ego. Podobno nadwozie auta na wzór niewidzialnych myśliwców wykonano ze specjalnego materiału, niewykrywalnego przez radary. Równie kosmiczny jest kokpit utrzymany w pomarańczowej tonacji. Najzwyklejszy w tym wszystkim wydaje się silnik, który znalazł się z tyłu – 5,2-litrowe V10 o mocy 600 KM przeszczepiono z modelu Gallardo.
Peel P50
Historia najmniejszego seryjnie produkowanego auta sięga lat 60. Rozsławił je jednak dopiero Jeremy Clarkson w jednym z odcinków Top Gear, odbywając przejażdżkę po zatłoczonych ulicach Londynu. Peel P50 jest bardzo prostym trzykołowym pojazdem, z silnikiem o pojemności 49 cm3, który umożliwia rozpędzenie się do 61 km/h. Wyróżnia go jedno przednie światło, wycieraczka i brak biegu wstecznego. Kierowca chcąc wycofać, musiał wygramolić się ze środka i dzięki tylnej rączki obrócić samochód. W sumie powstało ok. 50 egzemplarzy.
Ferrari Monza SP1
Ferrari umie w limitowane modele, czego dowodem jest speedster Monza SP1, inspirowany klasycznymi wyścigowymi Ferrari z lat 50. Jednomiejscowy pojazd otrzymał silnik z modelu 812 Superfast. A to oznacza aż 810 KM mocy i 719 Nm maksymalnego momentu obrotowego (6.5 l V12) przy 7000 obrotów na minutę. To w pełni dopuszczone do ruchu drogowego Ferrari rozpędza się od 0 do 100 km/h w 2,9 s i może jechać z prędkością 300 km/h. Brak szyby nie stanowi problemu, ponieważ niewielkie wybrzuszenie przed deską rozdzielczą odprowadza powietrze ponad głową kierowcy. Przeszkodą może być cena – 3 mln funtów.
BAC Mono
BAC Mono jest niczym innym, jak jednoosobową ekstremalnie szybką wyścigówką z homologacją drogową. Poza gwarantowanym dystansem społecznym oferuje twarde zawieszenie w odmianie R i niską masę (550 kg), którą udało się uzyskać dzięki zastosowaniu dużych ilości magnezu, włókna węglowego, czy grafenu. Centralnie umieszczony silnik o pojemności 2,5 l i mocy ok. 340 KM katapultuje go do setki w 2,6 s. Cena tego gokarta startuje od 165 950 funtów, co przy dzisiejszym kursie wynosi ok. 860 000 zł.
Dodge Challenger SRT Demon
Nie mogło zabraknąć w tym zestawieniu rasowego muscle cara, który idealnie spełnia zasady dystansu społecznego. Dodge Demon Challenger SRT Demon w wersji najbardziej hardkorowej ma tylko jeden fotel. Producent uznał, iż w rywalizacji na ćwierć mili dodatkowe siedzenia są zbędnym balastem. Tylnonapędowy Demon potrafi pokonać linię mety w czasie 9,65 s, a swój koncert zaczyna oderwaniem przedniej osi na wysokość 0,89 m. Całkiem nieźle, jak na auto produkowane seryjnie.
Przeczytaj również artykuł o najmniejszych autach na świecie
Zdjęcia: motor1.com