5 rzeczy, za które polubiłem 7-miejscowego SUV-a. W tym aucie są... dwa wilki

7 godzin temu
Trudno napisać, iż to po prostu wielki SUV. Złośliwi powiedzą, iż bardziej przypomina szafę na kołach. Land Rover Discovery łączy dwa światy, z których jeden kompletnie do mnie nie pasuje. A drugi jest kuszący i bardzo trudno mu się oprzeć.


Tu choćby nie chodzi o złośliwości, tylko proste skojarzenia. Słyszałem już porównania Land Rovera do wielkiego kiosku czy budki z hot-dogami. Oczywiście na wyrost, ale dobrze pokazują, z czym mamy do czynienia. Discovery to ogromne auto, którego nie da się tak łatwo zaszufladkować.

To już 36 lat historii tego modelu. Miał być alternatywą dla Defendera, który kojarzył się bardziej z wołem roboczym. I przez lata zmienił się nie do poznania. Niedawno w naTemat mogliście przeczytać również o Discovery Sport. Albo kilka lat temu pisaliśmy o wersji sprzed liftingu.

Na pierwszy rzut oka to skrzyżowanie luksusu z autem, które ma być skuteczne w terenie. I można zadać pytanie, o co tu w ogóle chodzi? Wybrałem 5 rzeczy, które najbardziej zapamiętałem po tygodniu z tym samochodem.

1. Land Rovera lubię za... przewidywalność


Każdy kolejny lifting nie sprawia, iż Land Rover nagle traci unikalny charakter. Tak samo jest w przypadku odświeżonego Discovery, który wciąż wygląda efektownie, a jednocześnie bardzo klasycznie.

Przyznam jednak, iż bardziej podoba mi się nadwozie Defendera – ponadczasowe i kultowe. W tym porównaniu Discovery jest dla mnie zbyt grzeczny i przewidywalny, ale doceniam klasykę, która w przypadku Land Rovera pięknie się broni. A Defendera z bliska możecie obejrzeć, klikając w link poniżej.

Co łączy dwa auta? Podobne wymiary. Defender jest zwykle dłuższy od Discovery, zwłaszcza w wersjach 110 i 130, ale Discovery jest szerszy i niższy. To dwie propozycje dla tych, którzy doceniają rozmiar i przestrzeń w środku. No i moc, ale o tym trochę później.

2. Wnętrze? Klasa biznes


To zdanie padło chyba w każdym moim teście Land Rovera. Niezależnie od modelu, te auta pozwalają się rozmarzyć i rozpieścić. Czarno-biała konfiguracja to też stylistyczna perełka. Dokładniej to kolory Light Oyster/Ebony z tapicerką ze skóry Windsor.

Nie trzeba na siłę dorabiać formułek, by przekonać się, iż to klasa premium. Łączenie elementów, przeszycia, jakość materiałów – trudno tu na cokolwiek marudzić. Pierwsze wrażenie z fotela w Discovery jest banalne. Zaczniecie się zastanawiać, czy to jeszcze duży SUV, czy może nagle znaleźliście się w ciężarówce. jeżeli ktoś nie jeździł takim autem, poczuje się trochę przytłoczony.

Ale to skojarzenie gwałtownie przechodzi i zaczyna się zabawa. Discovery ma sensownie zaprojektowany wirtualny kokpit. Podoba mi się też menu na głównym ekranie, który znajduje się w centralnej części. Kafelki są intuicyjne, system się nie zawiesza, ale z jednym denerwującym wyjątkiem.

W czasie testu regularnie zrywało mi połączenie telefona poprzez CarPlay. Nie pomagał reset i podpięcie przez kabel do gniazda USB. I wiem, iż to był nie tylko mój problem w Land Roverze. Trzeba mieć to na uwadze, jeżeli komuś bardzo zależy na tej funkcji.

3. Discovery to 7-miejscowe auto. I nie tylko w teorii


Moim zdaniem to kluczowa zaleta tego samochodu. W Discovery macie mnóstwo miejsca z przodu i na tylnej kanapie. Dla 5-osobowej ekipy warunki są naprawdę świetne. Kiedy położycie głowę na zagłówkach, poczujecie się jak na poduszce.

Jednym przyciskiem możecie rozłożyć jeszcze trzeci rząd siedzeń. Na początku myślałem, iż to będzie tylko symboliczny dodatek dla dzieci. Nie wierzyłem, iż dorosła osoba o wzroście na przykład 1,85 m będzie mogła tam usiąść w miarę wygodnie. I tu zaskoczenie – zająłem miejsce bez problemu. Nie chciałbym jechać tak przez pół Polski, ale na krótką trasę to świetne rozwiązanie.

I jeszcze bagażnik. Na zdjęciach poniżej zamieszczam dwie konfiguracje – w wersji 5-miejscowej i 7-osobowej.

Maksymalna przestrzeń bagażowa za drugim rzędem foteli to ponad 1100 l (wartości podajemy według standardu DIN). Z kolei za trzecim rzędem dostaniemy prawie 260 l. W przypadku podróży z kompletem pasażerów trzeba zaakceptować oczywisty kompromis.

4. Diesel o mocy 350 KM to rozsądna opcja


Gdybym konfigurował swojego Land Rovera, wybrałbym pewnie taką wersję. Trzylitrowa jednostka, która ma mocy pod dostatkiem i to ze sporym marginesem. Ten silnik idealnie pasuje do Discovery i mógłbym postawić tu kropkę.

Współpraca z automatyczną skrzynią biegów też przebiega wzorowo. Szczególnie gdy przestawimy ją w tryb sportowy. Do "setki" rozpędzimy się w niecałe 6,5 sekundy.

Średnie spalanie po prawie 300 km to 8,2 l. Większość tego dystansu pokonałem ekspresówką. Diesel pewnie kojarzy się wam z większą oszczędnością, ale pamiętajcie, iż masa własna tego auta to prawie 2,5 tony. jeżeli zaczniecie bawić się jeszcze potencjałem napędu, w cyklu mieszanym komputer pokaże pewnie 9-10 l.

Uwzględniając zużycie ze zdjęcia powyżej, Discovery przejedzie prawie 1000 km na jednym zbiorniku paliwa. Pozostaje kwestia, gdzie adekwatnie chcemy jeździć...

Umówmy się, to auto kojarzy się z luksusem i jazdą po asfalcie. Ma jednak cechy i funkcje, które zamieniają je w luksusową terenówkę. Czy takim samochodem chcielibyście wjechać w błoto lub na kamienie i ubrudzić je po sam dach? Niech każdy rozstrzygnie to we własnym sumieniu.

Niezależnie od preferencji, Discovery potrafi w off-road. Standardowy prześwit to prawie 21 cm, ale w odpowiednich ustawieniach zwiększymy go do ponad 28 cm. Przeprawa przez wodę? Bardzo proszę, głębokość brodzenia wynosi 90 cm. Dla prawdziwych koneserów podam więcej szczegółów.

kąt natarcia: 33,6°


kąt rampowy: 30°


kąt zejścia: 27,5°



Jeśli nie wiecie, co Discovery może wyprawiać w terenie, wpiszcie w Google "Discovery off-road". Możecie się nieźle zdziwić. Weźmy jednak pod uwagę, iż nasza testowa wersja to cywilna konfiguracja. Doceniłbym ją, gdybym musiał wyjechać z zaspy czy wpadłbym w wiosenne błoto pod miastem. Poza tym to idealny zestaw, jeżeli ktoś mieszka w górach.

5. Długa lista wyposażenia... i ta cena


Land Rover, którego testowaliśmy, to auto skonfigurowane za prawie 527 tys. zł. W podstawie kosztuje 469 400 zł, ale ma wyposażenie dodatkowe za nieco ponad 57 tys. zł. To m.in. otwierany dach panoramiczny, czarne relingi czy podgrzewane i wentylowane siedzenia z funkcją masażu. Sam lakier Lantau Bronze kosztuje prawie 5700 zł.

Do tego lista pakietów specjalnych z kolejnymi bajerami – Cold Climate, Towing, Advanced Off-road... w ten sposób bardzo łatwo było przekroczyć granicę pół miliona złotych.

Dla klientów zdecydowanych na Discovery te koszty nie będą aż tak przytłaczające. Gorszy może być dylemat, jeżeli ktoś rozważa jeszcze na przykład Toyotę Land Cruiser. Tu też nie chodzi o pieniądze, tylko bardziej charakter samochodu.

Land Rovera z pewnością doceni każda duża rodzina. Dla mnie bardziej kuszący jest sam synonim luksusu, z którym kojarzy się Discovery.

Więcej relacji zza kierownicy innych ciekawych aut znajdziesz na moich profilach Szerokim Łukiem na Facebooku, Instagramie oraz TikToku.

Idź do oryginalnego materiału