Co ciekawe, te, które sprzedały się najlepiej, miały pod maską zwykłe silniki spalinowe. Póki co, sprzedaż chińskich aut elektrycznych w Polsce to niewielki procent ogółu. Za to modele na benzynę, Chińczycy praktycznie nie oferują diesli w autach osobowych, zyskały przychylność klientów indywidualnych.
Przede wszystkim dzięki niskim cenom i bogatemu wyposażeniu. Ale ten udany rok nie znaczy, iż ambicje producentów z Chin są zaspokojone. Wręcz przeciwnie, 2025 rok zapowiada się jeszcze ciekawiej. Przygotowałem więc szybki przegląd 10 najciekawszych modeli, które zadebiutują na naszym rynku. I co, ciekawe, większość z nich, wbrew tendencjom rynkowym, ma napęd elektryczny.
1. Leapmotor T03
Ile razy słyszałem, iż auta elektryczne są bardzo drogie. Leapmotor T03 jest modelem, który ma to zmienić. Producent nie podał jego ceny, ale obiecał, iż będzie ona wynosić mniej niż 80 tys. zł. Czyli zakładając choćby 79 999 złotych, będzie to jedno z najtańszych aut na rynku, niezależnie od rodzaju napędu.
A jak to w samochodach z Chin bywa, wyposażenie jest całkiem bogate i obejmuje takie elementy jak bezkluczykowe otwieranie auta czy szklany dach. T03 to nieduży samochód o długości 3,6 metra, co powoduje, iż zaparkowanie go w mieście będzie bardzo proste. Bateria nie jest jakaś szczególnie duża, ale 37 kWh zapewni zasięg na poziomie co najmniej 200 kilometrów.
Dla statystycznego Polaka to jakieś cztery czy pięć dni jazdy. Auto bez problemu pomieści cztery dorosłe osoby, a 95 koni mechanicznych zapewnia przyspieszenie, które pozwoli na sprawne poruszanie się po mieście czy na trasie. No może nie do końca na autostradzie, gdyż prędkość maksymalna to tylko 130 km/h.
Samochód będzie dostępny w Polsce już w styczniu, na początku w ośmiu miastach. A ponieważ za sprzedaż tej marki w Europie odpowiada Stellantis, który ma 20 proc. udziałów w Leapmotor, to T03 kupimy w salonach Opla czy Peugota.
2. Leapmotor C10
C10 ma wszystko, aby stać się jednym z najpopularniejszych aut elektrycznych na naszym rynku. Jest to duży, (4,7 metra długości), rodziny SUV, który bez problemu pomieści czteroosobową rodzinę i jej bagaże. Ma dużą baterię o pojemności 70 kWh, która zapewni zasięg powyżej 400 kilometrów, a więcej niż wystarczające osiągi zapewni silnik o mocy 220 KM.
Mają być dostępne dwie opcje wyposażenia, ale choćby już podstawowa zapewni wszystko, czego można oczekiwać w 2025 roku od rodzinnego auta. Są wentylowane fotele czy system kamer 360° ułatwiający parkowanie. Wnętrze auta robi naprawdę dobre wrażenie, a użyte materiały są przyjemne w dotyku. Tak naprawdę jedyne, do czego można się przyczepić to szybkość ładowania. 80 kW mocy, jakie osiąga to auto, powoduje, iż uzupełnienie energii od 10 do 80 procent na potrwa około 40 minut.
Producent ewidentnie zdaje sobie z tego sprawę i w większej odmianie, która nazwa się C16, zastosował architekturę 800 V, która skraca ten czas dwukrotnie, Ale to, co jest najlepszego w tym aucie, to cena. Samochód ma kosztować około 150 tysięcy złotych. Za takie pieniądze ciężko kupić podobne auto z napędem spalinowym. A po uwzględnieniu dotacji z programu mój elektryk Leapmotor C10 będzie sporo tańszy niż benzynowa konkurencja.
3. BYD Seal Lion
To model, z którym BYD wiąże bardzo dużo nadziei na podbicie serc europejskiego klienta. A czy to się uda, to okaże się w najbliższych miesiącach. Auto jest bardzo ładnie zaprojektowanym SUV-em o opadającej linii dachu i ciekawych detalach. Producent twierdzi, iż zostało zaprojektowane z myślą o klientach z naszego kontynentu i jestem jak najbardziej w stanie w to uwierzyć.
Zresztą projektował je były designer koncernu Volkswagena. I widać, iż w porównaniu do modelu Seal wnętrze zdecydowanie bardziej trafia w nasze gusta. Samochód jest duży, ma 4,8 metra długości i bardzo przestronne wnętrze. Bagażniki, bo są dwa, mają pojemność 520 i 58 litrów. Przy czym oczywiście ten większy znajduje się z tyłu, a ten mniejszy pod maską. Samochód jest dostępny w trzech wersjach, które różnią się napędem i pojemnością baterii.
Zasięg waha się od 400 do 500 kilometrów. Co warte podkreślenia to moc i czas ładowania. O ile do tej pory auta ze znaczkiem BYD odstawały od konkurencji pod tym względem, to Sea Lion 7 jak najbardziej ma czym się pochwalić.
230 kW mocy oraz 24 minuty od 10 do 80 procent to wyniki naprawdę budzące uznanie. Polski przedstawiciel marki nie podał cen, ale patrząc na te, które obowiązują w Niemczech moża oczekiwać, iż najtańsza wersja kosztować będzie około 225 a najdroższa 260 tysięcy złotych. Ewidentnie widać, iż BYD celowało w Teslę Model Y, bowiem Sea Lion 7 kosztuje dokładnie tyle samo co odpowiednie wersje amerykańskiego auta.
4. BYD Seagull
To jeden z najbardziej oczekiwanych chińskich modeli w Europie. Przede wszystkim dlatego, iż jest to jeden z najlepiej sprzedających się aut elektrycznych w Chinach. A ten sukces zawdzięcza przede wszystkim stosunkowi ceny do tego co oferuje. Za około 10 tysięcy dolarów mamy auto o długości 3,8 metra, które wygląda bardzo nowocześnie, ma bogate wyposażenie i ponad 200 kilometrów zasięgu.
To oczywiście kwestia gustu, ale Seagull wygląda dużo atrakcyjniej niż Leapmotor T03. Zła wiadomość jest taka, iż w Europie nie możemy liczyć na tak atrakcyjną cenę jak w Chinach. Oczywiście, póki co producent milczy na temat cennika, ale według mnie auto będzie kosztować około 75 do 80 tysięcy złotych.
Dla wszystkich tych, którzy jeżdżą głównie po mieście, ten samochód będzie naprawdę świetny. Mały zwrotny, łatwy w parkowaniu, a jednocześnie cichy i komfortowy, oczywiście jak na swoje wymiary. A i w krótką trasę tym samochodem można się wybrać. Choć bez wątpienia podróż na drugi koniec Polski to nie jest to, co BYD Seagull lubi najbardziej.
5. BYD Tang
Gdy Seagull jest najmniejszym pojazdem marki BYD, tak Tang jest jednym z największych i najbardziej luksusowych, i też bardzo dobrym przykładem jak producent dopasowuje swoje auta do wymagań klientów w Europie. BYD Tang jest obecny na naszym rynku od 2022 r. Jednakże to auto, choć mające wiele zalet, nie było też pozbawione wad. Mały zasięg wynikający z niewielkiej baterii, wolne ładowanie czy brak opcji takich jak wyświetlacz przezierny powodowało, iż samochód nie cieszył się zbytnim powodzeniem.
Więc w odmianie na 2025 r. producent postarał się dużo bardziej. Bateria ma 108 kWh zamiast 82, moc ładowania to 175 kW zamiast 120 a w wyposażeniu auta pojawiły się wszystkie brakujące elementy. Jednakże nie zmieniło się, to, co w tym aucie najważniejsze. BYD Tang to bardzo komfortowe auto, które może przewieźć 7 pasażerów i wszystkim im zapewnić wygodę podróżowania. Aczkolwiek w ostatnim rzędzie siedzeń nie warto sadzać za wysokich osób.
To jednak SUV, a nie minivan. Poprzednik kosztował w Niemczech 70 tys. euro i myślę, iż ta cena zostanie zachowana także w nowej odmianie. Aczkolwiek na oficjalne informacje musimy jeszcze poczekać.
6. Onvo L60
Onvo to marka chińskiego producenta aut Nio. Te samochody klasy premium są drogie, w Polsce cena zaczyna się od 280 tys. złotych, ale wyposażone w najnowocześniejszą technologię jak na przykład system szybkiej wymiany akumulatorów. Onvo jest próbą przeniesienia tych przewag technologicznych do aut, które, nie są premium, ale dzięki temu mogą kosztować mniej.
L60 to SUV, który celuje prosto w Teslę Model Y. Jest do niej podobny sylwetką i parametrami. Co więcej, jest to także jedno z pierwszych aut, które dorównało amerykańskiej marce pod względem wydajności. A to duży sukces, który udał się tylko nielicznym modelom innych marek. W przeciwieństwie do aut Nio, które są dostępne tylko z mocnym napędem na cztery koła oraz dużą baterią, Onvo występuje w odmianie o mniejszej mocy, a podstawowy akumulator ma 60 kWh.
Ale dzięki wspomnianej oszczędności i tak jest w stanie przejechać choćby 450 kilometrów bez ładowania. A biorąc pod uwagę, iż wymiana baterii na stacji Power Swap Station trwa około 5 minut, choćby najdłuższe podróże tym autem będą trwały tyle, co samochodem spalinowym. Wielką tajemnicą jest cena, ale uważam, iż samochód będzie kosztować około 150 tys. zł, jeżeli zdecydujemy się na opcje z leasingiem akumulatora. Który notabene pochodzi od BYD i jest wykonany w technologii LFP, która nie zawiera kobaltu.
7. Honqgi eH7 i eHS 7
To dwa technicznie identyczne auta, które różnią się rodzajem nadwozia. eH7 to limuzyna a eHS7 – SUV. Napęd oraz baterie są identyczne w obu przypadkach a stylistyka bardzo podobna. Miałem okazję zobaczyć oba te auta na salonie w Paryżu i zrobiły na mnie naprawdę dobre wrażenie, miejsca w środku jest bardzo dużo, a samo wykończenie wnętrza jak najbardziej pasuje do klasy premium.
W końcu marka Honqgi powstała po to, aby produkować auta dla chińskich elit politycznych. Auto dostępne jest w wersji z baterią 84 lub 111 kWh. Ta mniejszą powinna dawać zasięg mniej więcej 450 km, a odmiana z większym akumulatorem choćby do 600 kilometrów zasięgu. Producent podkreśla, iż dzięki zastosowaniu architektury 800 V uzupełnienie prądu na stacji szybkiego ładowania potrwa zaledwie 20 minut. Widać, iż w tym roku ta technologia będzie coraz bardziej popularna, i dobrze, gdyż na razie mało samochodów jest w nią wyposażonych.
Oba auta, SUV i sedan są długości praktycznie 5 metrów, ale dzięki ciekawej stylistyce nie wyglądają na tak duże. Wyposażenie jak to w chińskich samochodach jest bardzo bogate, nie brakuje siedzeń z masażem czy wentylacją ani wszystkich systemów wspomagających prowadzenie.
Na razie nie ma pełnego cennika auta, ale polski importer podał jedną kwotę, a mianowicie 275 tys. złotych. jeżeli będzie ona dotyczyła odmiany z dużą baterią, to jest to jak najbardziej atrakcyjna oferta. Przyjdzie się nam o tym przekonać już niedługo.
8. MG eS5
To samochód, który może, a choćby powinien, stać się w Polsce hitem, już jego odmiana hatchback, czyli dostępny od roku MG4 jest najlepiej sprzedającym się chińskim autem elektrycznym w naszym kraju. A ponieważ eS5 będzie SUV-em to ma dużo większe szanse na zdobycie popularności, w końcu to właśnie ten rodzaj nadwozia cieszy się największym zainteresowaniem klientów.
Samochód nie jest duży, ma 4,46 metra długości, ale dzięki temu, iż został od początku zaprojektowany jako auto elektryczne, w środku ilość miejsca spokojnie wystarczy dla czterech dorosłych osób i ich bagaży. Ponieważ auta MG mają charakteryzować się niską ceną, w środku nie zobaczymy świetnych materiałów ani luksusowego wyposażenia. Natomiast producent skupił się na praktyczności i dbaniu o poprawny montaż.
Samochód ma jeden silnik o mocy 170 KM, co powinno spokojnie wystarczyć do sprawnego przyspieszenia tym autem, które będzie ważyć około 2 ton. Bateria dostępna jest w dwóch rozmiarach, czyli 50 i 65 kWh. Ta mniejsza zapewni przejechanie około 300 kilometrów a ta większa około 400 kilometrów na jednym ładowaniu.
Natomiast najważniejszą cechą auta będzie cena. Bazując na tym, iż MG4 kosztuje od 125 tys. złotych, można przewidywać, iż cena MG S5 powinna wynosić niecałe 150 tys. złotych. Będzie to więc groźny konkurent dla nowej Skody Elroq czy Kia EV3.
9. BJ 40
Ten samochód jest zupełnie inny niż pozostałe na tej liście. Po pierwsze ma napęd czysto benzynowy, po drugie jest autem terenowym. I to nie SUV-em, który pod płaszczykiem offroadowego wyglądu skrywa układ przeniesienia napędu z auta osobowego oraz samonośne nadwozie.
BJ40 to klasyczne auto przystosowane do jazdy w ciężkich warunkach. Jest zbudowane na ramie, a pomiędzy silnikiem a kołami znajdują się prawdziwe blokady mechanizmów różnicowych, które zwiększają możliwości pokonywania przeszkód. Także pudełkowaty wygląd od razu pokazuje, do jakich celów było projektowane auto. Ale z drugiej strony to są Chiny, więc pomyślano także o komforcie.
W środku znajdziemy wygodne skórzane fotele, a w wyposażeniu nie brakuje elementów wpływających na komfort, jak choćby kamery 360° czy wentylacja siedzeń. Za napęd odpowiedzialny jest silnik benzynowy o pojemności dwóch litrów i mocy 245 KM. Pozwala to na sprawne poruszanie się zarówno w terenie jak i na drogach utwardzonych.
Niestety, importer nie chce zdradzić żadnych sekretów, w temacie ile ten samochód będzie kosztować. Ale na pewno będzie dużo tańszy od konkurencji. Bowiem auta typu Toyota Land Cruiser czy Ford Bronco to koszt co najmniej 400 tysięcy złotych. Przy odrobinie dobrej woli producenta BJ40 będzie dwa razy tańszy.
10. Omoda 9
Były już na tej liście auta elektryczne, było auto spalinowe. To czas na połączenie obu rodzajów napędu, czyli hybrydę ładowaną z gniazdka. Omoda modelem 9 pokazuje, iż nie zamierza ograniczać się do sprzedania tanich aut. Ten duży SUV ma kosztować ponad 200 tys. złotych, ale przy tym ma oferować to, za co bardziej znani konkurencji liczą sobie co najmniej o połowę więcej.
Długość tego auta to 4,8 metra, a za napęd będą odpowiadały jeden silnik spalinowy i dwa elektryczne, które łącznie wygenerują ponad 600 koni mechanicznych. Dzięki baterii o pojemności około 35 kWh na samym prądzie przejdziemy około 150-180 kilometrów, co pozwala na użytkowanie auta na co dzień bez używania choćby kropli benzyny. Oczywiście wyposażenie będzie bardzo bogate, łącznie z masażami w fotelach czy świetnym zestawem audio. Dużo za niedużo, to hasło, które Chińczycy opanowali do perfekcji i to nie w teorii, a w praktyce. I właśnie dlatego aut made in China jest na polskich drogach coraz więcej.
Oczywiście te modele, które wymieniłem, to nie będą wszystkie nowości zaplanowane na 2025 rok przez firmy z Chin. Jestem przekonany, iż to nie jest choćby połowa. Chińczycy zaskoczą nas jeszcze wiele razy. I tylko się z tego cieszyć. Dzięki nim klienci będą mieli dużo większy wybór, a to zawsze prowadzi to lepszych i ciekawszych ofert.
Po raz pierwszy od dwudziestu lat nasz na nasz rynek wchodzą nowe marki, oferując nowe modele praktycznie w każdej klasie. Na tę sytuację nakłada się jeszcze trend elektromobilności, powodując, iż rynek motoryzacyjny nigdy nie był tak interesujący jak właśnie teraz.