Podczas gdy do niedawna polska branża transportowa była określana mianem "drugiej siły w Europie", najbliższe lata mogą okazać się dla niej wyjątkowo trudne. Problemy wynikają nie tylko ze stale rosnących kosztów prowadzenia działalności, które są efektem inflacji oraz zmieniających się przepisów unijnych, ale także z rozczarowującej dynamiki PKB na rynku niemieckim.
Niemcy zaciskają pasa, a polski transport notuje spadek
To właśnie nasi zachodni sąsiedzi od lat stanowią największego partnera handlowego Polski z 27 proc. udziałem w rodzimym eksporcie. Dotychczas ponad 40 proc. polskich przewozów międzynarodowych było powiązanych z rynkiem niemieckim. Tymczasem - jak wynika z danych GUS - w III kwartale 2024 polskie firmy transportowe odnotowały drastyczny spadek przewozów w kierunku zachodnim.Reklama
Niestety eksperci nie mają złudzeń. Jak informował niedawno Jan Buczek - prezes Zrzeszenia Międzynarodowych przewoźników Drogowych - polskiej branży transportowej grozi fala upadłości. Pojawiają się liczne sygnały, iż przedsiębiorcy nie będą w stanie dłużej funkcjonować, ponosząc straty.
Zadłużenie przekroczyło 2 mld zł. Szykuje się fala upadłości
Z przytoczonych przez serwis Forsal.pl danych pochodzących Krajowego Rejestru Długów wynika, iż zadłużenie sektora transportowo-spedycyjno-logistycznego wynosi już ponad 1,4 mld zł. Zaległe zadłużenie przedsiębiorców zajmujących się drogowym transportem towarów przekroczyło z kolei 2 mld zł. Podczas gdy coraz więcej firm planuje restrukturyzacje, a wraz z nią redukcję etatów, przedsiębiorstwa w lepszej kondycji zmagają się z rosnącym deficytem kierowców. Szacuje się, iż zapotrzebowanie na kierowców z kategoriami prawa jazdy C i C+E sięgać może choćby 150 tys. Dodatkowym obciążeniem dla polskiej branży transportowej jest wprowadzenie od 1 listopada 2024 roku większej liczby odcinków płatnych dróg, a także podwyżki opłat drogowych w wielu krajach Unii Europejskiej - m.in. w Niemczech, Austrii i Czechach.
W sprawie polskiego transportu interweniuje rząd. To jednak za mało
Na problemy polskich przewoźników zareagował już rząd, który zdecydował się przyspieszyć wejście w życie obowiązku rejestracji w systemie SENT. Rozwiązanie to pozwoli na skuteczniejsze monitorowanie i kontrolowanie przewoźników zagranicznych, jednocześnie przyczyniając się do wyeliminowania zjawiska nieuczciwej konkurencji. Zdaniem polityków konieczne jest wzmocnienie kontroli przewoźników z państw trzecich, aby wyeliminować zjawisko nieuczciwej konkurencji i ochronić rodzimy rynek transportu drogowego przed niedozwolonymi praktykami ze strony podmiotów zagranicznych.
Polski sektor transportowy alarmuje jednak, iż to za mało. Wśród pomysłów, które zdaniem przedsiębiorców mogłyby uzdrowić branżę, pojawiają się m.in. te dotyczące zwrotów akcyzy za paliwo, czy dofinansowania wymaganej przez UE wymiany tachografów. Jeszcze inną inicjatywą miałoby być wprowadzenie stawki minimalnej w transporcie.