Dla zwykłych motocyklistów, którzy chcieli przejechać się Nurburgringiem, jest to wiadomość przygnębiająca. Dla wielu fanów motoryzacji jest niezrozumiała.
Wczoraj, dnia 20 lutego 2025 roku, zarząd Nurburgringu oficjalnie ogłosił, iż motocykle będą miały zakaz wjazdu na „jazdy turystyczne” na 21-kilometrowej Północnej Pętli. Bez najmniejszej wątpliwości jest to koniec jednej ery Nordshleife i początek innej (według wielu – gorszej) ery, wyłącznie samochodowej ery.
Szansa na przejechanie się Północną Pętlą na motocyklu jeszcze będzie, choć mocno zawężona. Szczegóły w ostatnich akapitach.

Jazda po Północnej Pętli Nurburgring – o co chodzi?
Przypomnijmy. Nurburgring to z pewnością jeden z najbardziej legendarnych torów na świecie. Dziś jest podzielony na dwa obiekty: 5-kilometrową pętlę Grand Prix w formie typowego toru wyścigowego oraz klasyczną 21-kilometrową Północną Pętlę zwaną Zielonym Piekłem. Jest to jeden z najtrudniejszych i najbardziej wymagających torów na świecie. To tutaj producenci testują swoje supersamochody.
Północna Pętla jest o tyle specjalna, iż na porządku dziennym realizowane są tam Jazdy Turystyczne (Touristenfahrten), kiedy to każdy kierowca z samochodem lub motocyklem dopuszczonym do ruchu, za opłatą, może wjechać na pętlę. dla wszystkich fana motoryzacji jest to punkt obowiązkowy. Grupy z całej Europy (i świata) robią sobie motoryzacyjne wycieczki na Nurburgring, tylko po to, aby pojeździć w ramach Jazd Turystycznych. Od sezonu 2025 motocyklistom ta przyjemność została odebrana.
Tak to było, ale już nie będzie…
Dlaczego motocykle mają zakaz na Nurburgringu?
Według oficjalnego komunikatu na stronie oraz na fanpage’u Nurburgring, powód do zbanowania motocyklistów jest prosty:
„Różna dynamika jazdy samochodów i motocykli stwarza ryzyko nieporozumień, zwłaszcza dla motocyklistów. Aby zwiększyć bezpieczeństwo na torze, zdecydowaliśmy się na ściśle oddzielenie samochodów od motocykli.”
I wiecie co? O ile w głębi bardzo, ale to bardzo nie chcemy się z tym zgodzić, to w pewnym sensie rozumiemy tę decyzję. Motocykle faktycznie mają zupełnie inną dynamikę jazdy – są szybkie na prostych, ale najczęściej wolniejsze na zakrętach. A do tego często stosują inną trajektorię przejazdu przez zakręty, niż samochody. Wyprzedzanie motocyklisty zza kierownicy samochodu bywa problematyczne.
Jak pokazuje praktyka, najmniej bezpieczni są motocykliści średnio-zaawansowani. Początkujący jadą po prostu powoli, a zaawansowani są po prostu najszybsi. Ale średnio-zaawansowani (czyli największa grupa) chce jechać szybko, choć umiejętności nie zawsze na to pozwalają. Szczególnie, o ile dookoła jest gęsty ruch samochodów, a na Nordshleife do tego bandy są bardzo blisko nitki toru.
Jest jeszcze jeden aspekt – większość kolizji samochodów kończy się na tym, iż samochód o własnych siłach zjeżdża za bariery. Z kolei większość kolizji motocyklowych wymaga interwencji służb, a czasem też sprzątania toru. To z kolei oznacza albo żółte flagi, albo przestój w pracy toru. A przestój oznacza utracony dochód…
Jak napisał blogger Bridgetogantry.com, który od 25 lat regularnie jeździ po tym torze, motocyklami i samochodami, a który także jest niezadowolony ze zmian, zauważa aspekt finansowy:
„W tej zmianie nie chodzi tylko o bezpieczeństwo. Chodzi pieniądze ORAZ bezpieczeństwo. Oczywiście iż tak. Nürburgring, tak jak wiele innych torów, to biznes. (Choć to całkiem szalone, gdy sobie uświadomisz, iż przez blisko 75 lat był to obiekt kierowany rządowo do korzystania przez ludzi.) Tak jak każdy biznes na świecie, ten także odsuwa się od chaotycznej, nieprzewidywalnej natury otwartych jazd, w stronę bardziej zarządzanego i uregulowanego modelu. To nie jest pierwszy krok w tę stronę i nie mam wątpliwości, iż nie ostatni.”
Powiedzieć, iż „motocykliści są oburzeni”, to jak nic nie powiedzieć
Nie zrozumcie nas źle w poprzednim akapicie. To nie jest tak, iż popieramy i bronimy decyzji władz toru o zbanowaniu motocykli. Nie. Jesteśmy tym oburzeni. Zresztą nie tylko my.
Wiadomość została opublikowana wczoraj po południu. W momencie publikacji naszego newsa, pod samym oficjalnym postem na facebooku Nurburgringu jest ponad 700 komentarzy (do tego trzeba dodać też inne publikacje medialne i komentarze pod nimi), no i zdecydowana większość głosów jest negatywna. Motocykliści są po prostu źli na władze toru za podjęcie tak szokującej decyzji i za zakończenie ważnej ery w historii toru Nurburgring.
Co bardzo ważne, w większości głosów widać pewien trend. Motocykliści rozumieją chęć oddzielenia jednośladów od samochodów ze względów bezpieczeństwa. Nie rozumieją tylko (i to jest powód złości), dlaczego motocykliści zostali zupełnie usunięci z codziennych jazd po Północnej Pętli, zamiast zorganizowania na przykład kilku motocyklowych dni w miesiącu?!
Motocyklem na Nurburgring od 2025 roku? Będzie szansa, choć marna…
Zarząd toru mówi, iż motocykliści będą jeszcze mieli szansę jeździć po 21-kilometrowej Nordschleife. Będą mieli na to dosłownie 4 dni w roku (to nie żart) i będą to jazdy z przewodnikiem (że co!?).
Chodzi o wydarzenia w stylu track-dayów, które jednak nie do końca są track-dayami. W odróżnieniu od typowych, szybkich jazd torowych, na Nordschleife odbywają „sesje treningowe z przewodnikiem”. Każdy, kto weźmie udział w takim wydarzeniu, jeździ swoim własnym motocyklem, grupy podzielone są według stopnia zaawansowania, jednak jazdy realizowane są także w grupie, która jest prowadzona i zamykana przez licencjonowanego trenera. Będą dwa takie wydarzenia w 2025 roku (Motorrad Action Team oraz ADAC Doc-Scholl Driver Training). Oba po dwa dni. Czyli 4 dni jazdy.
Ponadto właściciel toru zaprasza motocyklistów do jazd po torze Grand Prix. Chodzi o pętlę Nurburgringu, która ma 5,1 kilometra i jest typowym torem wyścigowym. Na pętli Grand Prix także realizowane są „jazdy turystyczne”, będzie 38 takich dni w 2025 roku. Każdego dnia „jazd turystycznych”, w zależności od liczby chętnych motocyklistów, zostaną wyznaczone godziny wyłącznie dla motocykli. Poza tym, na pętli Grand Prix odbywały się będą typowo motocyklowe track-daye (9 dat, od maja do września). No fajnie, ale pętla Grand Prix to nie jest Zielone Piekło. To zupełnie nie ten klimat.
Miałeś okazję jeździć motocyklem po Nordschleife? Możesz uznawać siebie za szczęśliwca…