Po kontrowersyjnym pomyślem jakim jest zautomatyzowana skrzynia Y-AMT, Yamaha idzie za ciosem. MT-09 PHEV to nie tylko kolejny motocykl z napędem hybrydowym. Producent pokazuje, iż coś, co zwykle odrzuca nas w kontekście motocyklowym, może doskonale nam służyć.
Serce tej konstrukcji to dobrze znana, chłodzona cieczą, rzędowa trzycylindrówka CP3 o pojemności 890 cmł, wypluwająca z siebie 119 KM przy 10 000 obr./min i 93 Nm momentu. Czyli wszystko jak trzeba – mocno, równo i z charakterem. W hybrydzie Yamaha dorzuciła do pakietu drugi motor – elektryczny. I tu robi się ciekawie… albo tajemniczo, bo szczegóły techniczne są szczelnie owinięte w PR-owy celofan. Nie wiadomo, ile koni dodaje „elektryk”, nie wiadomo też, ile waży akumulator i jak daleko na nim zajedziesz. Wiadomo jedno – wszystko to upchnięto z tyłu, żeby nie rozpychać sylwetki. Słusznie – przecież to naked, nie dostawczak.
Tryby jazdy: wybieraj, ale to system i tak zdecyduje
MT-09 PHEV nie pyta cię o zdanie zbyt często. Ma trzy tryby jazdy – elektryczny, spalinowy i hybrydowy – ale wybór pozostawia elektronice. System sam ocenia, czy potrzebujesz ciszy na mieście, czy hałasu w trasie. Całość działa płynnie, choć wypadałoby zapytać czy taka „automatyka emocji” to na pewno kierunek, w którym chcemy zmierzać.
Skrzynia z przyszłości, dźwignia z nostalgii
Na pokładzie debiutuje też nowy patent Yamahy – Y-AMT. To półautomatyczna skrzynia z możliwością ingerencji dzięki dźwigni sprzęgła, która teoretycznie jest, ale praktycznie – zbędna. W trybie elektrycznym nie zmieniasz biegów wcale. Idealne dla tych, którzy lubią się skupić na drodze, a nie na przekładniach. Albo dla tych, którzy nie mają wyczucia w lewej ręce.
Ile to waży? Ile przejedzie? Gdzie bak? – Kto wie?
O masie ani słowa. O zasięgu? Cisza jak na EV pod domem. Pojemność baku? Można tylko zgadywać, bo nad nim zamontowano jakieś chłodzące ustrojstwo – pewnie elektronika albo akumulator. Jedno jest pewne – coś za coś. Hybrydy lubią ważyć, ale Yamaha stara się, by przynajmniej nie wyglądało to jak kompromis.
Nie jedna hybryda, a cała ofensywa
MT-09 PHEV to tylko część większego planu. Wcześniej był SPHEV – skuter z trzema silnikami. Teraz mamy naked, a na horyzoncie majaczy sportowa hybryda. Yamaha nie zdradza, czy pójdą w R3, R7, R9 czy może R1, ale jeżeli wybiorą R9, to sporo gratów z MT-09 PHEV można przerzucić jeden do jednego.
Seryjnie? Jeszcze nie. Może nigdy
Choć prototyp jeździ, Yamaha na razie nie pcha go na linię produkcyjną. Oficjalnie – bo testują, obserwują, analizują. Nieoficjalnie – bo rynek hybryd wygląda jak pole minowe. Kawasaki już wypuściło Z7 i Ninja 7 HEV, ale nie wygląda na to, żeby klienci ustawiali się w kolejkach. Może Yamaha czeka, aż ktoś inny zbierze rykoszet.