Czy przyszłość motoryzacji będzie wolniejsza? Chiński rząd planuje wprowadzenie nowych przepisów, które wymuszą ograniczenie osiągów samochodów – w tym „elektrycznych rakiet”, zdolnych przyspieszyć od 0 do 100 km/h w 2 s.
Chińskie władze planują wprowadzenie przełomowego przepisu. Zgodnie z projektem krajowej normy technicznej, każdy nowy samochód – niezależnie od rodzaju napędu – będzie musiał uruchamiać się w trybie ograniczającym jego osiągi.
Kluczowy zapis? Czas przyspieszenia od 0 do 100 km/h nie może być krótszy niż 5 s, dopóki kierowca nie przełączy auta w odpowiedni tryb. Oznacza to, iż choćby elektryczne potwory, które dziś osiągają „setkę” w 2 s, początkowo nie będą mogły w pełni rozwinąć swoich możliwości.
Stanie się tak dopiero po ręcznym przełączeniu w odpowiedni tryb.
Ograniczenie już od 2026 roku?
Zmiana ma wejść w życie już w 2026 roku i objąć wszystkie samochody osobowe zarejestrowane w Chinach. Wyjątkiem będą jedynie sytuacje, gdy silnik wyłącza się i uruchamia automatycznie – jak np. przy funkcji start-stop.
Nowe prawo najmocniej uderzy w superszybkie elektryki, które do tej pory chwaliły się rekordowymi osiągami. Modele takie jak Xiaomi SU7 Ultra, Zeekr 001 FR czy BYD Yangwang U9 rozpędzają się od 0 do 100 km/h w około 2 s.
BYD Yangwang U9 od 0 do 100 km/h rozpędza się w czasie 2,36 s.
fot. BYD
Nowe przepisy chińskich władz mogą być poważnym ciosem dla firm motoryzacyjnych, które na osiągach swoich samochodów często budują całą marketingową otoczkę. Owszem, drastyczne przyspieszenia przez cały czas będą dostępne, ale nie od razu.
Pekin tłumaczy swój ruch troską o bezpieczeństwo. Zgodnie z informacjami chińskich władz samochody zdolne do ogromnych przyspieszeń są potencjalnie niebezpieczne dla niedoświadczonych kierowców.
Szersze konsekwencje
Chociaż nowy przepis dotyczy tylko Chin, jego konsekwencje mogą odbić się szerokim echem także w Europie. To właśnie w Państwie Środka rodzą się dziś najbardziej innowacyjne (i najszybsze) elektryki, które coraz częściej trafiają na rynki Starego Kontynentu.
Jeśli normy te zostaną przyjęte, producenci będą zmuszeni do zmiany sposobu programowania komputerów sterujących i systemów napędowych. W efekcie, także europejscy kierowcy mogą z czasem otrzymywać auta z podobną domyślną blokadą.
Chińskie auta przypływające do Europy mogą być zaopatrzoną w blokadę zbyt raptownego przyspieszania.
fot. Xiaomi
Tym bardziej iż bezpieczeństwo drogowe i ograniczanie prędkości to także temat na agendzie Komisji Europejskiej.
Szerszy trend
Pomysł Chin może wydawać się kontrowersyjny, ale wpisuje się w szerszy trend ograniczania ekstremalnych osiągów na rzecz bezpieczeństwa i komfortu. Czy to oznacza koniec motoryzacyjnej epoki, w której każdy nowy model musiał być szybszy od poprzedniego?
Być może. Ale na razie wiadomo jedno – już niedługo przyspieszenie do „setki” w 2 s stanie się w Chinach opcją, a nie standardem.

2 godzin temu










