Kradzież e metodą „na walizkę” stały się prawdziwą plagą. To czysta i dość bezpieczna dla złodziei metoda kradzieży, a nasza wrodzona nieostrożność wydatnie ułatwia im sprawę. Wielka Brytania jako pierwszy kraj na świecie wprowadziła regulacje, które penalizują samo posiadanie sprzętu umożliwiającego zdalne otwarcie i uruchomienie pojazdu.
Nowe prawo ma na celu ograniczenie rosnącej liczby kradzieży samochodów i motocykli przy użyciu elektronicznych metod włamania. od dzisiaj samo posiadanie lub sprzedaż urządzeń umożliwiających złamanie systemów zabezpieczeń pojazdów może skutkować karą do pięciu lat więzienia. Nowe przepisy są reakcją na rosnącą falę przestępstw wykorzystujących m.in. metodę „na walizkę”, szczególnie groźną dla pojazdów wyposażonych w systemy bezkluczykowego dostępu.
Metoda „na walizkę” – jak działają złodzieje?
Współczesne samochody i motocykle coraz częściej wyposażane są w systemy keyless, czyli kluczyki zbliżeniowe, które umożliwiają otwarcie drzwi i uruchomienie pojazdu bez konieczności używania fizycznego kluczyka. Technologia ta zwiększa wygodę użytkowników, ale jednocześnie stwarza ogromne ryzyko kradzieży.
Złodzieje stosują metodę „na walizkę”, wykorzystując urządzenia elektroniczne przechwytujące sygnał z kluczyka i przekazujące go na większą odległość. W praktyce wygląda to tak:
- Jeden z przestępców skanuje sygnał kluczyka (np. w domu właściciela, gdy kluczyki leżą blisko drzwi).
- Sygnał jest przesyłany do drugiego złodzieja, który stoi obok pojazdu.
- Samochód lub motocykl rozpoznaje sygnał jako oryginalny, pozwalając na otwarcie drzwi i uruchomienie silnika.
Tak skradzionym pojazdem można odjechać bez żadnych widocznych śladów włamania. Kradzież metodą „na walizkę” trwa zaledwie kilkadziesiąt sekund, co czyni ją niezwykle trudną do wykrycia. Dodatkowo, zabezpieczenia pojazdu uniemożliwiają unieruchomienie silnika w czasie jazdy choćby wówczas, gdy system wykrywa brak kluczyka. W praktyce można zatem jechać, póki nie skończy się paliwo, a jeżeli wspólnik ma kanister, to choćby dalej.
Nowe prawo w Wielkiej Brytanii – walka z przestępcami
Aby przeciwdziałać rosnącej liczbie takich kradzieży, brytyjski rząd zdecydował się na radykalne zmiany w przepisach. od dzisiaj samo posiadanie urządzeń elektronicznych wykorzystywanych do przechwytywania i rozszerzania sygnału kluczyka jest przestępstwem, za które grozi kara do pięciu lat więzienia.
Jak podkreślają brytyjskie władze, nowe prawo ma na celu ukrócenie działalności gangów wyspecjalizowanych w kradzieżach pojazdów z wykorzystaniem zaawansowanych technologii. Sprzęt do przechwytywania sygnałów do tej pory można było nabyć stosunkowo łatwo – wystarczyło zamówić go przez internet lub od pośredników działających na czarnym rynku.
Nie tylko samochody – motocykle także zagrożone
Chociaż metoda „na walizkę” jest najczęściej kojarzona z samochodami, problem dotyczy także motocykli wyposażonych w systemy keyless. Coraz więcej jednośladów, szczególnie tych z półki premium, coraz częściej posiada system bezkluczykowy. Wystarczy, iż właściciel zbliży się do motocykla z kluczykiem w kieszeni, aby pojazd automatycznie się odblokował.
Dla złodziei oznacza to możliwość kradzieży w równie prosty sposób, jak w przypadku samochodów. Wielu producentów, takich jak BMW, Ducati czy Kawasaki, oferuje motocykle z systemem keyless, co sprawia, iż właściciele jednośladów muszą być równie czujni jak kierowcy aut.
Skala problemu – statystyki nie pozostawiają złudzeń
W Wielkiej Brytanii połowa kradzionych samochodów to pojazdy nie starsze niż osiem lat – oznacza to, iż są one wyposażone w systemy bezkluczykowego dostępu. W Polsce sytuacja wygląda podobnie. W 2020 roku aż 51% skradzionych samochodów miało mniej niż cztery lata, co sugeruje, iż metoda „na walizkę” stała się także popularna wśród polskich złodziei.
Co więcej, wraz z rosnącą liczbą nowoczesnych motocykli na drogach, przestępcy zaczęli stosować tę samą metodę do kradzieży jednośladów. Wystarczy, iż właściciel zostawi kluczyk w pobliżu drzwi wejściowych, a złodzieje mogą go zeskanować i przekazać sygnał dalej.
Producenci pojazdów i ich walka z kradzieżami
Mimo iż problem bezkluczykowych kradzieży znany jest od lat, nie wszyscy producenci pojazdów odpowiednio zabezpieczyli swoje modele. Pierwsze ostrzeżenia dotyczące tej metody pojawiły się już w 2017 roku, kiedy niemiecki automobilklub ADAC wykazał, jak łatwo można przejąć sygnał z kluczyka.
Niektóre marki, takie jak Jaguar, Land Rover, Volkswagen czy BMW, podjęły działania mające na celu ograniczenie podatności ich samochodów na ataki „na walizkę”. Wśród stosowanych rozwiązań można wymienić:
- Systemy czasowego wyłączania kluczyka – niektóre modele kluczyków przestają emitować sygnał po kilku minutach bezruchu.
- Wykorzystanie zmiennej częstotliwości komunikacji – nowoczesne kluczyki dynamicznie zmieniają pasma sygnału, co utrudnia jego przechwycenie.
- Technologie wykrywające nienaturalne wydłużenie sygnału – jeżeli kluczyk i pojazd komunikują się na nieuzasadnioną odległość, system blokuje dostęp.
Niestety, wiele starszych pojazdów przez cały czas jest podatnych na tego typu kradzieże. Właściciele, którzy chcą zabezpieczyć swoje samochody i motocykle, mogą skorzystać z dodatkowych metod ochrony, takich jak przechowywanie kluczyków w metalowych puszkach (które blokują sygnał) lub zakup specjalnych etui z ekranowaniem fal radiowych.
Czy inne kraje pójdą w ślady Wielkiej Brytanii?
Nowe prawo w Wielkiej Brytanii to krok w stronę walki z nowoczesną przestępczością. Wprowadzenie przepisów penalizujących samo posiadanie urządzeń do kradzieży pojazdów może znacząco utrudnić działalność gangów złodziei.
Pytanie, które nasuwa się teraz, brzmi: czy inne kraje, w tym Polska, pójdą w ślady Wielkiej Brytanii i zdecydują się na podobne zmiany w prawie? Skala problemu pokazuje, iż takie regulacje mogą być niezbędne, jeżeli chcemy skutecznie chronić właścicieli nowoczesnych pojazdów przed kradzieżami „w białych rękawiczkach”.
Jedno jest pewne – złodzieje nie przestaną szukać nowych metod, dlatego zarówno producenci aut i motocykli, jak i organy ścigania muszą być gotowi na nieustanną walkę z nowymi zagrożeniami.
źródło: autokult.pl