Nowa Skoda Superb może na zdjęciach kojarzyć się z innymi modelami, ale jak prezentuje się na żywo? Oto moje wrażenia z premiery przyjemnie zwykłego auta.
22 lata. Tyle czasu mija w tym roku od debiutu Superba numer jeden. Przez ten czas wiele się zmieniło. Ludzie przestali już mówić na ten model „Super-Be”, przekonali się do reszty, iż marka Skoda jest w porządku, a niejeden zdziwił się, jak szybki potrafi być ten model. Często wręcz najszybszy na drodze, o czym wie każdy, kto regularnie jeździ np. między Warszawą a Katowicami.
Pierwszy Superb wyglądał jak lekko przedłużony Passat
Druga generacja była trochę kontrowersyjna, zwłaszcza w wersji sedan/liftback (miała klapę otwieraną na dwa sposoby, jak w limuzynie lub jak w liftbacku), a trzecia podobała się raczej każdemu. Jak wygląda Superb numer cztery? Sprawdziłem to podczas statycznej premiery tego modelu. W tym tekście opiszę wrażenia z oglądania tego wozu na zewnątrz i w środku.
Jeśli ktoś jest ciekawy, jakie nowa Skoda Superb ma silniki i rozwiązania technologiczne, polecam inne teksty na ten temat – na czele z „premierowym” autorstwa red. Piotra Baryckiego.
- Oto nowa Skoda Superb. Ma to, czego zabrakło Passatowi
Wróćmy więc do ważnego pytania „jak wygląda nowa Skoda Superb?”. Tutaj znowu słychać passatowskie echa. Zwłaszcza w wersji kombi, z profilu nie udaje się ukryć pokrewieństwa między Skodą a VW. Czy to źle? Moim zdaniem, Superb wygląda o dwie klasy lepiej od Passata.
Podczas prezentacji nie brakowało jednak głosów, iż czeski wóz wygląda jak stary, dobry znajomy – a choćby kilku, trochę ze sobą zmiksowanych. Z profilu – w wersji liftback jak Toyota Camry, w odmianie kombi – jak Passat, z tyłu jak Opel Insiginia albo Ford Focus, a przód wielu osobom przypominał schodzącą generację BMW 5. Coś w tym jest.
Ale wciąż uważam, iż stylistycznie, Superb udał się całkiem nieźle. Z pewnością nowy, złoty lakier będzie popularny, ale dobrze było obejrzeć też egzemplarze w typowych, „flotowych” barwach, czyli w szarościach i odcieniach srebrnego. Szkoda, iż nie postawiono nigdzie sztuki na bazowych 16-stkach.
Nowa Skoda Superb 2024 – wnętrze
Po kilkukrotnym obejściu Superbów i oglądaniu ich z zewnątrz (telefon nieźle nabijał mi kroki w czasie tego chodzenia, Skoda jest wielka, więc spacer dookoła kombi to już prawie półmaraton), wreszcie dopchałem się do wnętrza. Zacząłem od tylnej kanapy, która w przypadku Superba jest o wiele ważniejsza niż u konkurencji. O ile w Passatach, A4 i Peugeotach z tyłu jeżdżą głównie dzieci, o tyle tutaj wyjątkowo często zdarza się, iż w drugim rzędzie rozsiada się prezes. To popularny wybór na relatywnie tanią i – co najważniejsze – mało rzucającą się w oczy limuzynę np. dla wierchuszki spółek skarbu państwa. Pewien bardzo znany prezes też zresztą jest wożony tym modelem.
Bez obaw – ważna osobistość, której przypadła służbowa Skoda, może sobie sporo urosnąć. Ilość miejsca na stopy, kolana, a także na głowę, jest gdzieś między „dyrektorską” a „królewską”. Ojcowie rodzin też się ucieszą, bo ich pociecha nie powinna kopać w oparcie. Chyba iż wozicie w foteliku koszykarza.
Nowa Skoda Superb 2024 – jak jest za kierownicą?
Nie przepadam za wyglądem skodowskich, dwuramiennych kierownic. Moim zdaniem czegoś im brakuje (dokładniej: jeszcze jednego ramienia) i prezentują się trochę tak, jakby robiły głupią minę, więc od razu po wejściu na miejsce kierowcy coś mi wizualnie zgrzytnęło. To na szczęście jedyny zgrzyt podczas pobytu w Superbie.
Zerknijmy na tutejsze nowości: wybierak przełożeń powędrował za kierownicę, niczym w Mercedesach. Wersji ze skrzynią ręczną nie będzie, nie trzeba pytać „ale gdzie oni dadzą lewarek?”. Po raz pierwszy w historii modelu na szybie mogą pojawić się wskazania wyświetlacza head-up. Kokpit został oczywiście zaprojektowany „po nowemu”, czyli z ekranem umieszczonym nad nawiewami.
Najlepszym elementem wnętrza są jednak fizyczne pokrętła do klimatyzacji. Dobrze widzieć, iż producenci czasami potrafią zrobić krok w tył na drodze do „teslizacji” kokpitów i zastępowania wszystkiego ekranami. Skoda posłuchała narzekania kierowców aktualnej Octavii, w której temperaturę i siłę nawiewów reguluje się, przesuwając palcem po niepraktycznej i niepodświetlanej listwie pod ekranem. Tutaj są przełączniki jak za starych, dobrych czasów – a choćby lepsze, bo środkowe pokrętło można konfigurować. Co to oznacza? To, jakie zadanie akurat pełni, zależy od nas. Może odpowiadać za wybór trybów jazdy, sterowanie siłą nawiewu albo głośnością systemu audio (którą oczywiście można regulować też np. z kierownicy). Pomysłowe, choć chyba byłoby jeszcze wygodniej, gdyby pokręteł było po prostu więcej i każda z tych funkcji miałaby swoje sterowanie.
Wnętrze jest solidnie i ładnie wykończone
W wersji z brązową, skórzaną tapicerką robi doskonałe wrażenie, ale bardziej zwyczajna, czarna konfiguracja też jest przyjemna dla oka. Interesującym detalem jest „nawiew” biegnący także przed miejscem, w którym siedzi pasażer. Nie zabrakło oczywiście wielkich półek, indukcyjnych ładowarek, miejsc na napoje i wygodnego podłokietnika. Całość jest wykonana z materiałów, które robią dobre wrażenie. Dawniej wnętrza Skód czasami miewały miejsca, które boleśnie przypominały o budżetowym charakterze marki. Dziś to już przeszłość. Wnętrze Superba zapowiada się na przyjemne miejsce do spędzenia długich godzin w drodze na służbowe spotkania. Zwłaszcza w egzemplarzu z opcjonalnymi fotelami z funkcją masażu na pewno będzie bardzo, ale to bardzo wygodnie.
Na koniec zajrzałem jeszcze do bagażników. Są przepastne. Superb 2024 w każdej wersji może robić za auto przeprowadzkowe. Kufer liftbacka ma 645 litrów pojemności, a w kombi mieści rekordowe 690 litrów. To odpowiednio o 20 i 30 litrów więcej niż w poprzedniku, któremu nikt przecież nie zarzuci ciasnoty. Wygląda na to, iż w kategorii „stosunek przestrzeni do ceny” Superb znowu będzie doskonały. Choć cen jeszcze nie znamy.
Nowa Skoda Superb 2024 jest przyjemnie normalna
Miło być w 2023 roku na premierze „zwykłego” samochodu. Czyli takiego, który nie jest SUV-em, ma w środku coś więcej niż tylko gigantyczny ekran, będzie dostępny z silnikami diesla i może być waszą nową służbówką. Aha, no i czas jeszcze na odpowiedź na pytanie, które z pewnością chcecie zadać już od dawna. Czy ma parasolkę w drzwiach?
Oczywiście.