Tyle udało mi się przejechać Golfem na prądzie. Taka hybryda naprawdę ma sens

2 godzin temu
Dla wielu kierowców Volkswagen Golf jest po prostu kultowy. I cieszę się, iż po liftingu wciąż przyciąga wzrok, więc nie będę musiał czepiać się jakichś stylistycznych szczegółów. Testowałem wersję hybrydową, która naprawdę pozytywnie zaskoczyła mnie wydajnością. Z takimi liczbami ten napęd naprawdę może mieć sens.


Domyślam się, iż sporo osób, które przeczytają ten tekst, może mieć jakiś sentyment do Volkswagena Golfa. Jedni mieli go w garażu (albo wciąż mają), inni podpatrywali, jak stoi na podjeździe u sąsiada. Golf jest u nas pewnym symbolem, w końcu to przecież już 50 lat historii.

Z tym samochodem można mieć naprawdę różne skojarzenia. Na przykład typowo użytkowe, związane z dojazdami do pracy czy wypadami na wakacje. Albo bardziej szalone, jak choćby w przypadku wersji GTI czy Golfa R. Jazda tym drugim to już naprawdę czysty żywioł. Niesamowite, jak skrajne emocje może wywołać ten Volkswagen w zależności od konfiguracji.

A jak jest w 2025 roku? Moim zdaniem Golf ma się świetnie. Lifting nie oznaczał wizualnej rewolucji i w sumie trzeba dobrze się przypatrzeć, żeby dostrzec zmiany. Inaczej wyglądają reflektory, ogólnie przód auta został nieco przeprojektowany. Mamy już podświetlane logo Volkswagena. Po zmroku wygląda to efektownie.

Myślę, iż w tym designie trudno znaleźć coś kontrowersyjnego. Ale teraz pomyślcie, jaką ewolucję przeszedł Golf od pierwszej do ósmej generacji.

Bardziej skupimy się jednak na wnętrzu, bo tutaj dzieje się znacznie więcej. Uwagę przykuwa centralny ekran, który może mieć 10,4 lub 12,9 cala. Nowy system wygląda przejrzyście, chociaż miałem z nim mały zgrzyt, bo przy połączeniu iPhone'a poprzez Apple CarPlay potrafił złapać "laga". I to akurat w momencie, gdy naprawdę potrzebowałem nawigacji, która nadąża.

Poza tą jedną wpadką wszystko zagrało. Układ opcji jest dość przemyślany, natomiast kompletnie zmieniłbym dotykowe zarządzanie klimatyzacją. Nie chodzi mi nawet, iż tęsknię za pokrętłami, ale do zmiany jest cały koncept na sterowanie nawiewem. Uważam, iż jest po prostu niewygodny i podobne odczucia miałem ostatnio w elektrycznym ID.7.

Za to wirtualny kokpit to graficzna perełka i już znany projekt. Wielki plus także za fizyczne przyciski na kierownicy. Wszyscy już wiemy, iż pomysł z haptycznymi guzikami nie sprawdził się. I całe szczęście, iż wsłuchano się w głos kierowców i powrócono do wygodnej klasyki.

A w kwestii komfortu, Golf jest naprawdę przestronny w pierwszym rzędzie siedzeń. Dla dwóch osób to auto oferuje więcej niż przyzwoite warunki choćby w długiej podróży. Co innego na tylnej kanapie, bo tam wysokie osoby mogą już trochę marudzić na brak miejsca nad głową. Mam 1,85 m wzrostu i przydałyby mi się jeszcze jakieś 2 cm pod sufitem.

Z drugiej strony to ograniczenie, które przy wyborze Golfa każdy weźmie pod uwagę. Problemem nie do przeskoczenia może okazać się pojemność bagażnika, bo w wersji hybrydowej ma on tylko 273 l. To aż o 108 l mniej niż w "zwykłej" odmianie. choćby na zdjęciach ten kufer wygląda na mikroskopijny. Wystarczyło położyć tam kable do ładowania.

Przejdźmy do napędu, bo to serio najciekawsza część tego testu. W naszym Golfie mamy benzynową jednostkę 1.5 o mocy 150 KM oraz 116-konny silnik elektryczny (moc systemowa to 204 KM). Do tego akumulator o pojemności 19,7 kWh netto, co jest znaczącą zmianą dla wersji po liftingu – wcześniej mieliśmy 10,6 kWh.

Do 100 km/h Volkswagen przyspiesza w niecałe 7,5 s, jednak w zimowych warunkach nie mieliśmy okazji sprawdzić, czy wartość z broszurki naprawdę się zgadza.

Jak to wszystko działa w praktyce? Miałem do czynienia z różnymi hybrydami plug-in, a możliwości tego Volkswagena to definicja sensu takiego rodzaju napędu. Na stronie producenta znajdziecie zapewnienie, iż Golf eHybrid może pokonać do 100 kilometrów w trybie mieszanym, zgodnie z metodą WLTP. I jest to jak najbardziej osiągalne. A wykręcicie choćby więcej, jeżeli wczujecie się bardziej w styl "eko" za kierownicą.

Takie możliwości pozwalają bardzo swobodnie jeździć w trybie elektrycznym. W ruchu miejskim wynik powyżej 100 km będzie łatwo osiągnąć, ale zasięg nie ucieka zbyt gwałtownie choćby przy prędkości 120 km/h.

Pojeździłem po mieście, wyjechałem na dłuższy fragment ekspresówki, zjechałem na lokalne drogi. I choćby taki miks prędkości w trasie pozwoli wam zrobić te 100 km w "zielonym" trybie. Przypomnę tylko, iż testowałem Golfa zimą, przy temperaturze kilku stopni na plusie. Wiosną czy latem pewnie jeszcze łatwiej poprawić dane z broszurki.

Jeszcze warto podkreślić, jak przyjemna i bezstresowa może być jazda na prądzie. Myślałem, iż będzie brakowało mocy, iż nie poczuję tego, co w elektrykach. A jednak te skromne 116 KM to zestaw do całkiem dynamicznej jazdy. Bardzo doceniłem to szczególnie w mieście i była to dla mnie dodatkowa zachęta, by zadbać o doładowywanie akumulatora.

Z kolei w trybie hybrydowym gwałtownie da się wyczuć potencjał całego układu. Wtedy to już bardzo żwawe auto, które potrafi odwdzięczyć się niskim zużyciem benzyny. W trasie bez problemu udało mi się zejść poniżej 5 litrów.

A co w momencie, gdy kompletnie rozładujemy akumulator? Samochód nie zamienia się w pożeracza benzyny, tylko potrafi też skutecznie odzyskiwać energię. Kiedy już nie chciało mi się zjechać do ładowarki na drodze ekspresowej, spalanie wahało się w granicach 7 l.

Doceniłbym jeszcze prowadzenie Golfa, bo uznałem, iż auto jest bardzo przewidywalne. Układ kierowniczy sprawia wrażenie czułego, zawieszenie potrafi zadbać o komfort pasażerów. Nie wyczułem też, by samochód chciał "uciekać" na zakrętach. Skrzynia DSG pracowała skutecznie, więc nie ma mowy o wrażeniu, iż przy mocniejszym wciśnięciu pedału gazu auto jest "dławione".

I na koniec cena. Uwzględniając obniżki na początku 2025 r., za hybrydowego Golfa trzeba zapłacić minimum 153 190 zł (wersja wyposażenia Life). Dalej jest opcja Life Plus za 153 990 zł oraz Style, za którą trzeba zapłacić 162 990 zł. Nasz egzemplarz był wyceniony na ponad 190 tys. zł.

Golf eHybrid zaskoczył mnie tym, jak bardzo sprawdził się w wersji, którą można ładować z kabla. Przez kilka dni polubiłem się z myślą, iż mogę podróżować wyłącznie na prądzie, jeszcze z takim zapasem zasięgu. A jednocześnie miałem bak paliwa do wykorzystania. Wielu kierowców doceni taką elastyczność.

Golf zachował swój charakter, ale też nie oszukujmy się... za model hybrydowy trzeba zapłacić trochę więcej. Pokuszę się jednak o opinię zbudowaną przez lata na emocjach... Golf wciąż jest świetny. Albo jeszcze inaczej – hybrydowy Golf też może być świetny. Tylko przy ewentualnym zakupie musicie wziąć pod uwagę m.in. ten mały bagażnik.

Więcej relacji zza kierownicy innych ciekawych aut znajdziesz na moich profilach Szerokim Łukiem na Facebooku, Instagramie oraz TikToku.

Idź do oryginalnego materiału