Tych aut potrzebuje Europa, czyli top 7 samochodów, które Chińczycy trzymają tylko dla siebie

5 godzin temu
W Chinach oferta rynku samochodowego jest tak szeroka jak nigdzie indziej. I gdy opisuję, jak wiele aut producentów z kraju środka wchodzi na nasz rynek, to zawsze warto dodać, iż to tylko niewielka część tego co oferują oni we własnym kraju. Dla przykładu BYD oferuje w Europie 8 modeli aut podczas gdy w Chinach jest ich ponad 25.


Co więcej, często te, które trafiają na nasz kontynent to wersję starsze lub dysponujące technologią poprzedniej generacji. Rzadko kiedy najnowsze rozwiązania debiutują w modelach eksportowych.

Stąd też często mamy spore rozbieżności, w wielu artykułach prasowych można przeczytać, iż chińskie firmy motoryzacyjne są o parę lat do przodu technologicznie przed producentami z Europy czy Stanów Zjednoczonych, natomiast testy aut, które pojawiają się na naszym rynku, nie tylko nie potwierdzają tej tezy, a wręcz często mamy sytuację, iż ich parametry są wręcz gorsze od modeli sprzedawanych przez znane marki.

Dlatego postanowiłem zrobić listę tych samochodów, które są dostępne tylko na rynku chińskim, a według mnie powinny trafić do Europy, oczywiście przy każdym samochodzie zaznaczę, dlaczego tak sądzę oraz, czy i kiedy możemy się ich spodziewać obecności na naszym rynku.

*****


1. BYD Seagull


Zaczniemy akurat od auta, które nie jest wcale specjalnie zaawansowane technologicznie, ale jego największą zaletą jest stosunek ceny do tego, co oferuje. BYD Seagull to nieduży samochód o długości 3.8 metra. Czyli na tyle duże, aby przewieźć cztery dorosłe osoby, pamiętajmy, iż auto elektryczne zwykle ma więcej miejsca w środku niż auto spalinowe tych samych rozmiarów, a jednocześnie na tyle niewielkie, iż idealne do manewrowania w ciasnych przestrzeniach centrów miast.

Auto napędza niewielki silnik o mocy 75 koni mechanicznych, co całkowicie wystarczy do sprawnego poruszania się po mieście. Bateria w zależności od wersji ma 30 lub 39 kWh więc realny zasięg waha się w granicach od 150 do 300 km, w zależności od warunków na drodze.

Seagull, co po angielsku znaczy mewa, jest też bardzo ładnym z wyglądu samochodem. Ale to, co jest z nim najbardziej atrakcyjne to zdecydowanie cena, w Chinach kosztuje, oczywiście w przeliczeniu, od 37 do 50 000 złotych. choćby jeżeli przemnożymy tę cenę przez 2, co zwykle jest standardem gdy samochód pojawia się w Europie, to i tak byłaby to bardzo atrakcyjna oferta w naszym kraju.

Na szczęście producent zapowiedział, iż tak się stanie i iż będzie oferować Seagull także w Europie. Może to być auto, które wniesie duży wkład do elektryfikacji floty samochodowej. W końcu auta elektryczne pokazują najwięcej swoich zalet właśnie w mieście, a na rynku zdecydowanie brakuje tanich samochodów napędzanych właśnie prądem.

2. Yangwang U9


Ze skrajności w skrajności. O ile Seagull jest najstarszym autem z BYD to Yangwang U9 to zdecydowanie najbardziej ekskluzywny pojazd tego koncernu. To super sportowy dwuosobowy bolid napędzany czterema silnikami elektrycznymi dającymi łącznie moc 1250 koni mechanicznych. Przyspieszenie do setki to poniżej dwóch sekund a prędkość maksymalna powyżej 300 km/h.

Auto dzięki temu, iż każde koło ma swój własny silnik elektryczny, jest w stanie obracać się w miejscu, a najnowsze zawieszenie hydrauliczne ma taką moc, iż samochód potrafi podskoczyć, a choćby przeskoczyć przeszkody, które się pojawiają na drodze. Filmik, który wypuścił producent, zrobił potężną karierę na social mediach i to nie tylko tych w Chinach, także europejskich czy amerykańskich.

Oczywiście te podskoki to nie jest główna funkcja zawieszenia. To tylko pokaz jego możliwości, jest ono tak skonstruowane, iż w razie wystrzału opony choćby przy bardzo wysokiej prędkości auto będzie cały czas jechać stabilnie. A choćby w razie złapania tak zwanej dętki, samochód po prostu uniesie to jedno uszkodzone koło i będzie jechać na pozostałych trzech.

Dlaczego potrzebujemy tego samochodu w Europie? Przede wszystkim po to, żeby utrzeć nosa markom takim jak... Ferrari czy Lamborghini, trochę konkurencji z kraju środka dobrze im zrobi. Póki co nie ma żadnych informacji czy ten samochód będzie dostępny w Europie.

3. Avatr


Avatr to samochody, które oprócz zaawansowanej techniki mają jedną wyróżniającą cechę. Są po prostu przepięknie zaprojektowane, zresztą centrum designu tej marki znajduje się w Monachium, a pracują tam przede wszystkim Europejczycy.

Pamiętam jak na targach w Monachium, wokół tych aut ustawiła się naprawdę potężna kolejka, tylko żeby móc je zobaczyć. Mimo tego, iż nikt nie mógł wsiąść do środka. Design tych aut naprawdę robi niesamowite wrażenie i co więcej, każdy następny model pozostało bardziej atrakcyjny wizualnie.

Firma ma w ofercie cztery modele: dwa SUVy, większy 11 i mniejszy 07, oraz dwie limuzyny, większą 12 i mniejszą 06. Co więcej, na drogach spotkano zamaskowane prototypy auta typu kabriolet zbudowanego na bazie najmniejszego sedana.

Jego prezentacja nastąpi prawdopodobnie w kwietniu na salonie samochodowym w Szanghaju. Dobra wiadomość jest taka, iż marka jest przewidziana do sprzedaży na naszym kontynencie, aczkolwiek nastąpi to prawdopodobnie dopiero w 2026 roku. Chciałbym zobaczyć te samochody na naszych drogach, bowiem pięknych aut nigdy za dużo. A wszystkie modele Avatr dokładnie takie są.

4. LiAuto Mega


Wiele osób uważa, iż najbardziej awangardowo wyglądającym samochodem na świecie jest Tesla Cybertruck. Ja się z tym nie zgadzam i to miano przyznaje LiAuto Mega. Ten van dla mnie wygląda naprawdę, jakby przybył do nas z przyszłości, odległej co najmniej o parędziesiąt lat.

Co więcej, razem z wyglądem oferuje także technologię, jaka przed jego debiutem nie była dostępna na rynku. Przede wszystkim chodzi o szybkość ładowania. Mega to pierwszy pojazd na rynku, który zaoferował ładowanie 5C, w uproszczeniu oznacza to, moc ładowania 5 razy większą od pojemności akumulatora. A w praktyce umożliwia jego posiadaczom uzupełnienie poziomu akumulatora od 10 do 80 procent w około 11 minut.

A jego niesamowity wygląd oprócz przyciągania uwagi przechodniów ma jeszcze jedną zaletę. Dzięki świetnej aerodynamice zużycie prądu jest dużo niższe niż w innych pojazdach tej klasy.

Oczywiście jak to w Chinach bywa, komfort jazdy jest na najwyższym możliwym poziomie. Pneumatyczne dwukomorowe zawieszenie wygładza nierówności nawierzchni, a fotele oferują masaż, aby plecy pasażerów i kierowcy nie odczuwały trudów podróży. Dwa silniki o łącznej mocy 536 koni mechanicznych zapewniają ponadprzeciętnie osiągi, a bateria o pojemności 100 kWh pozwala przejechać ponad 400 kilometrów na jednym ładowaniu.

Samochód nie jest tanim autem. Z ceną 520 tysięcy juanów to jedno z najdroższych aut chińskiej produkcji. Jak przeliczyć tę cenę na złotówki to będzie około 290 tysięcy złotych, ale aby pokazać skalę, zależy napisać, iż za jedno LiAuto Mega można w Chinach kupić dwie Tesle Model Y.

Producent na razie oferuje swoje samochody tylko w Chinach, natomiast parę tygodni temu ogłosił powstanie centrum badawczo rozwojowego, w Monachium. Jednym z jego zadań będzie przygotowanie wejścia marki na europejski rynek. Ale myślę, iż nastąpi to najwcześniej za dwa lata.

5. Tank 300


W Europie klasyczne auta terenowe są w odwrocie. Zniknęły samochody typu Nissan Patrol czy Mitsubishi Pajero. Tak naprawdę ostał się Land Rover, Jeep, Toyota Land Cruiser, oraz dosłownie parę innych modeli. Ale wszystkie z nich kosztują co dwukrotność średniej ceny auta na rynku a często choćby trzykrotność. Tak więc absolutnie nie są dostępne dla przeciętnego klienta.

W Chinach zaś ta kategoria pojazdów jest mocno rozbudowana a ceny nie odbiegają od przeciętnego SUVa, czy limuzyny klasy średniej, no takiej bardziej premium. I najpopularniejszym autem tej klasy jest właśnie Tank 300.

Już sama nazwa informuje nas o twardym charakterze samochodu i tak jest w rzeczywistości. Auto jest zbudowane na ramie i ma blokady mechanizmów różnicowych, które według wielu osób, są wyznacznikiem tego czy auto jest SUVem, czy prawdziwym samochodem terenowym.

Auto można zamówić w wersji z silnikiem benzynowym o pojemności dwóch lub trzech litrów. Ale oczywiście w Chinach musi być także dostępna odmiana hybrydowa. Ta ostatnia, łączy benzynowe 2.0 z silnikiem elektrycznym dając łącznie 400 koni mechanicznych mocy.

Bateria o pojemności 37 kWh pozwala przejechać około 120 do 150 kilometrów na samym prądzie. Co więcej, auto nie jest specjalnie drogie. W Chinach kosztuje dokładnie tyle samo co Tesla Model Y. Koncern GWM, czyli Great Wall Motors oferuje ten samochód w Australii i sprzedaje się on tam znakomicie.

A ponieważ ta firma jest też obecna w Europie, możemy liczyć, iż Tank 300, a może i jego więksi bracia, czyli Tank 400 czy 500, pojawią się także na naszym kontynencie.

6. Changan Lumin


Jedno można stwierdzić na pewno, chińskie podejście do wprowadzania elektromobilności ma dużo więcej sensu niż to, co widzimy w Europie. U nas pierwsze auta elektryczne to duże i drogie SUV, na które stać tylko nielicznych. Dopiero ostatnio pojawiają się samochody na prąd w rozsądnych cenach.

Za wielkim murem sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. Pierwsze auta elektryczne to były małe podjazdy z niewielkim zasięgiem i naprawdę niską ceną. Miały oczywiście kiepskie osiągi i mały zasięg, ale były dostępne dla praktycznie każdego mieszkańca dużych miast w Chinach. I odnosiły tam wielkie sukcesy sprzedażowe.


Najbardziej znanym autem tego typu jest oczywiście Wuling Mini EV, ale uważam, iż najbardziej udanym przedstawicielem gatunku jest Changan Lumin. Auto ma 3.2 metra długości, ale pomimo to potrafi zmieścić cztery osoby, przy czym te na tylnych siedzeniach powinny być zdecydowanie niskiego wzrostu. Napędza je silnik o mocy 47 koni mechanicznych, co pozwala rozpędzić się do 90 kilometrów na godzinę.

Na miasto i pobliskie okolice to całkowicie wystarczy. Bateria ma 17 lub 30 kWh i to wystarczy na 150 do 250 kilometrów zasięgu. To, co jest największą zaletą tego auta to oczywiście cena. W przeliczeniu na złotówki to od 25 do 33 tysięcy. Z tego co mi wiadomo, nie ma żadnych planów, aby takie samochody pojawiły się w Europie.

Wynika to przede wszystkim z wymagań homologacyjnych. Te auta są za ciężkie, aby uzyskać na naszym kontynencie homologację L7, to takie lekkie pojazdy czterokołowe, a ze względu na prostą konstrukcję nie są w stanie być homologowane jako prawdziwe samochody, gdyż nie mają szans spełnić norm zderzeniowych.

Pozostaje mieć nadzieję, iż pomysł, który pojawił się we Francji, aby utworzyć nową kategorię pojazdów samochodowych, wejdzie w życie i to szybko. Wtedy takie auta będące pomostem między pojazdami czterokołowymi a prawdziwymi autami zaczną gwałtownie pojawiać się na rynku.

7. Xpeng M03


Spokojnie można powiedzieć, iż technologia to drugie imię marki Xpeng. Te samochody są wręcz bardziej komputerem na kołach niż samochodem, który ma komputer na pokładzie. Firma specjalizuje się nie tylko w napędach elektrycznych, ale także mocny nacisk kładzie na systemy autonomicznej jazdy.

I długo zmagała się w Chinach z niezbyt dużą sprzedażą, gdyż jej samochody po prostu były stosunkowo drogie. Przełomem był właśnie Xpeng M03, dlatego, iż zaoferował praktycznie wszystkie funkcje, które były dostępne w poprzednich modelach marki, ale za to za ceną o 40 proc. niższa od nich.


Ten liftback o długości 4.7 metra ma dużo miejsca dla całej czteroosobowej rodziny, bardzo przyzwoite osiągi no i oczywiście opcję jazdy autonomicznej, którą producent określa jako poziom 2.5. Oznacza to tyle, iż samochód jest w stanie jechać samodzielnie nie tylko po autostradzie, ale także po mieście. Wykonuje przy tym wszystkie manewry jak zmiana pasa, przejazd przez rondo i inne skrzyżowania oraz oczywiście automatyczne parkowanie.

A kosztuje przy tym w przeliczeniu na złotówki około 66 tysięcy. I rynek w Chinach ewidentnie potrzebował takiego samochodu, bowiem po jego debiucie sprzedaż marki wzrosła trzykrotnie. Co interesujące Xpeng jest obecny w Europie, a od przyszłego miesiąca te auta będą dostępne także w Polsce.

Ale póki co w sprzedaży pojawią się tylko te droższe modele. Mam nadzieję, iż firma oo zaspokojeniu popytu w Chinach wprowadzi do europejskiej oferty także model M03. Może on być bowiem hitem sprzedaży wśród chińskich aut na naszym kontynencie.

*****


Sytuacja, w której Chińczycy nie przywożą do Europy najnowocześniejszych i najciekawszych aut, jakie mają w ofercie, jest jedną z przyczyn, dla których sprzedaż tych aut na naszym kontynencie nie idzie zgodnie z ich planem.

Liczę na to, iż z biegiem czasu to ich podejście będzie się zmieniać i nowości będą dużo szybciej trafiać na nasz rynek. I to mowa zarówno o tych autach, których przewagą są najnowocześniejsze rozwiązania technologiczne jak i takich, które kuszą klientów niską ceną. W końcu im większy wybór, tym lepsza sytuacja dla wszystkich klienta.

Idź do oryginalnego materiału