Twoja Kia mogła być wyprodukowana w Polsce

1 rok temu

Prawie dwadzieścia lat temu Koreańczycy zdecydowali, iż postawią swoją pierwszą (i jak dotąd jedyną) europejską fabrykę samochodów na Słowacji, a nie w Polsce. Dzisiaj, patrząc na to, jak ewoluowała Kia i jak rozwinął się zakład w Żylinie, możemy jeszcze bardziej żałować, iż inwestycja nie powstała u nas.

Była jesień 2003 roku. W Polsce działały prężnie (jeszcze) m.in. fabryki Fiata w Tychach, Opla w Gliwicach i Daewoo-FSO na warszawskim Żeraniu. Pewnego dnia gruchnęła wiadomość, iż wybudowaniem u nas zupełnie nowego zakładu poważnie zainteresowana jest kolejna marka – koreańska Kia. Rozpisywały się o tym wszystkie media, nazywając projekt jedną z największych inwestycji zagranicznych w Polsce na początku XXI wieku. W grę wchodziło 1,5 mld euro i miejsca pracy dla 7000 osób. Tylko bezpośrednio w samym zakładzie, bo wliczając poddostawców, nowy inwestor mógł dać zatrudnienie choćby kilkudziesięciu tysiącom Polaków. Rozpoczęły się negocjacje, za które po naszej stronie oficjalnie odpowiadała Polska Agencja Informacji i Inwestycji Zagranicznych.

Tyle, iż Koreańczycy jednocześnie prowadzili rozmowy również z Węgrami, Czechami i Słowakami. Węgrzy i Czesi dość gwałtownie odpadli z wyścigu, ponieważ nie byli w stanie spełnić warunków potencjalnego partnera – chodziło między innymi o zwolnienia podatkowe i dogodną lokalizację zakładu. Słowacja okazała się znacznie trudniejszym przeciwnikiem dla Polski. Przez dwa miesiące oba kraje prześcigały się w grantach, jakie są w stanie zaoferować Kii w zamian za to, iż wybuduje fabrykę u niego, a nie u sąsiada. My oferowaliśmy jej działki w gminie Gromadka lub Kobierzyce, Słowacy proponowali tereny w pobliżu Żyliny i Trencina. Łączna pomoc publiczna ze strony Polski szacowana była na 340 mln zł, Słowacka na nieco mniej. Ale ostatecznie wygrali nasi południowi sąsiedzi. Oficjalny powód: lepsza infrastruktura i niższe koszty pracy. W marcu 2004 r. rząd w Bratysławie i wysocy rangą przedstawiciele Kia Motors Corporation podpisali umowę o budowie zakładu Kia w Żylinie, zaledwie 50 km od polskiej granicy. Po kilku miesiącach od tego momentu w ziemię wbito pierwszą łopatę i rozpoczęto inwestycję. A w grudniu 2006 roku z taśm nowego zakładu zjechały pierwsze egzemplarze Kii cee’d – pierwszego modelu marki od podstaw zaprojektowanego z myślą o gustach i wymaganiach europejskich klientów.

Dzisiaj zakład w Żylinie uchodzi za jeden z najnowocześniejszych w tej części Europy i jednocześnie za jeden z najlepszych spośród wszystkich dziewięciu, jakie na całym świecie ma Kia (cztery w Korei, po jednym w USA, Meksyku, Indiach, Chinach i Europie). Od początku jest sukcesywnie rozbudowywany, powiększany i unowocześniany. Największą modernizację przeszedł w minionych dwóch latach. Zainwestowano m.in. w 40 zaawansowanych robotów w montowni i lakierni, które pozwoliły zautomatyzować dużą część produkcji. Przede wszystkim jednak wdrożono rozwiązania poprawiające wydajność energetyczną i pozwalające na bardziej zrównoważoną produkcję. W efekcie fabryka w 100 proc. korzysta dzisiaj z energii pochodzącej ze źródeł odnawialnych, a dodatkowo np. w lakierni odzyskiwana jest duża część wody i ciepła.

Początkowo z taśm zakładu w Żylinie zjeżdżał tylko cee’d, ale dość gwałtownie rozszerzono produkcję o inne modele. Dzisiaj powstaje tam Ceed, Ceed kombi, ProCeed, XCeed oraz Sportage. Do tego otworzono dwie niezależne fabryki silników, które tylko w 2022 roku wyprodukowały ich 460 tys., a od początku działalności już ponad 6 mln! Zakład ma oczywiście własną tłocznię blach, lakiernię, montażownię, a choćby tor testowy.

W części, gdzie powstają nadwozia pracuje 386 robotów. Tylko robotów. Na tym etapie produkcja jest całkowicie zautomatyzowana, a spawanie odbywa się wyłącznie techniką laserową. Lakiernię również obsługują roboty – jest ich 113, a łączna długość taśmy, po której w procesie malowania, uszczelniania i zabezpieczania przejeżdża każde nadwozie wynosi 7,8 km! Z kolei w montażowni, gdzie całe auto składa się „do kupy” na każdej zmianie pracuje 420 osób.

Cała słowacka fabryka zatrudnia łącznie 3,7 tys. pracowników, ale pośrednio inwestycja daje pracę znacznie większej liczbie osób. W sektorze Automotive na Słowacji pracuje aż 261 tys. ludzi. Łącznie Koreańczycy zainwestowali w zakład już 2,3 mld euro, a jego roczne moce produkcyjne wynoszą 350 tys. samochodów. Mówiąc krótko, wyjeżdżać z niego może prawie 1000 nowych aut dziennie. Eksportowane są one do 87 państw na całym świecie, zaledwie 2,2 proc. zostaje na Słowacji. Do Polski trafia 7 proc. całkowitej produkcji, co daje nam mocne czwarte miejsce – zaraz za Wielką Brytanią, Niemcami i Hiszpanią. To efekt dużej popularności u nas zarówno modeli z rodziny Ceeda, jak i Sportage’a – w ubiegłym roku był on trzecim najchętniej kupowanym samochodem przez Polaków, a w segmencie SUV-ów zajął pierwsze miejsce. Generalnie model ten cieszy się taką popularnością w Europie i na świecie, iż w 2022 r. stanowił już 57 proc. całkowitej produkcji żylińskiej fabryki.

Do dzisiaj z zakładu Kia na Słowacji na drogi wyjechało łącznie prawie 4,5 mln samochodów. Najwięcej czasu zajęło jej wyprodukowanie pierwszego miliona – sześć lat od momentu uruchomienia produkcji w 2006 r. Potem każdy kolejny milion pojawiał się regularnie co trzy lata. Rekord rocznej produkcji padł w roku 2019, gdy z taśm fabryki zjechały 344 tys. samochodów. Potem było trochę gorzej, ze względu na wybuch pandemii i ograniczoną dostępność wielu podzespołów, w tym półprzewodników. W efekcie w 2020 r. Kia Slovakia wyprodukowała tylko 268 tys. aut – był to najgorszy wynik od 2011 roku. Ale sprytnie wykorzystała ten moment spowolnienia i przestrzeń czasową, jaką jej to dało, do rozpoczęcia wspomnianej modernizacji zakładu.

Od 2021 r. produkcja się odbija i w tym roku ma sięgnąć 340 tys. samochodów, zaś w przyszłym z zakładu wyjedzie pięciomilionowe auto. Być może stanie się to akurat w okrągłą, 20. rocznicę podpisania umowy o inwestycji pomiędzy słowackim rządem, a szefostwem ówczesnego Kia Motors Corporation. I tak zupełnie szczerze, to naprawdę szkoda, iż korki od szampana wystrzelą w Żylinie, a nie w Gromadce lub Kobierzycach.

Idź do oryginalnego materiału