To nie będzie moja ulubiona Cupra z prostego powodu. Ale wiem, dlaczego jest skazana na sukces

21 godzin temu
To moja kolejna przygodą z Cuprą Terramar i już wiem, iż naprawdę nie przebiła mojej wyjątkowej sympatii do Formentora. Ale moje odczucia są tu kompletnie bez znaczenia, bo nowa Cupra powstała według sprawdzonego schematu i prawdopodobnie jest skazana na sukces. A nam trafiła się do testu prawdziwa "perełka".


Zacznijmy od tego, iż to nie jest zwykła Cupra Terramar. To jeden z 1337 egzemplarzy tego modelu, wyprodukowanych w ramach specjalnej wersji America's Cup. Do polskich klientów miało trafić zaledwie 10 takich samochodów.

Limitowaną serią Terramara producent chciał uczcić finały 37. edycji Louis Vuitton America's Cup w Barcelonie – jedno z najbardziej prestiżowych wydarzeń żeglarskich na świecie. I rzeczywiście, w tej Cuprze nie brakuje specjalnych detali, ale o tym za chwilę.

Zastanawialiście się kiedyś, o co chodzi z sukcesem Cupry na rynku? Ja znalazłem jedną odpowiedź na to pytanie, kiedy jeździłem Formentorem. Nie da się ukryć, iż ludzie łapią się na design, ale to byłoby za proste. jeżeli ktoś kupiłby Cuprę tylko "oczami", a okazałaby się niewypałem, nie byłoby tej sprzedażowej reakcji łańcuchowej. A Cupra przecież jest hitem.

I logiczne, iż nie zmienia się czegoś, co po prostu działa. Terramar powstał według schematu, który się sprawdził. To zadziorny projekt, który od razu rzuca się w oczy.

W naTemat pokazaliśmy wam Terramara już w ubiegłym roku. A o co chodzi z limitowaną wersją? Tak naprawdę o kosmetykę. Ta opcja wyróżnia się matowym kolorem nadwozia Enceladus Grey, wnętrzem Moonslate wykończonym skórą oraz 20-calowymi, aluminiowymi, czarnymi felgami.

Terramara można porównać choćby do Skody Kodiaq. Nowa Cupra jest minimalnie dłuższa od Formentora – ma nieco ponad 4,5 metra. A Czy da się pomylić te dwa modele? Moim zdaniem nie, bo Terramar jest bardziej "napompowany". Trudno jednak napisać, iż to nudny SUV, bo charakteru na pewno mu nie brakuje. Uwagę przyciąga tu dodatkowo matowy lakier.

Jak przyjrzycie się bliżej, to w Cuprze jest pewien wspólny mianownik. Terramar, Formentor, Born czy Tavascan – to tak naprawdę jedna stylistyka, którą pokochało wielu kierowców.

Wnętrze Terramara wygląda znajomo, ale i tutaj zdecydowano się na kilka małych rewolucji. Cały tunel środkowy wygląda bardzo oryginalnie, na desce rozdzielczej znalazło się sporo miedzianych wstawek, które są charakterystyczne dla marki. No i wielki centralny ekran, który jest sercem samochodu. Słyszałem, iż ten system multimedialny potrafi czasami się zawiesić, ale w czasie mojego testu wszystko działało płynnie, łącznie z bezprzewodową funkcją Apple CarPlay.

Sami zobaczcie, jak to wygląda w środku. Trudno nie przywołać tu znowu podobieństwa do Formentora... i w sumie bardzo dobrze.

Co ważne, nie wszystko ukryto pod dotykową obsługą. Znajdziecie kilka fizycznych przycisków i na pewno można uznać to za plus. Na kierownicy mamy też dwa najważniejsze włączniki – zapłon oraz zmianę trybów jazdy. Nic odkrywczego, ale to fajny, sportowy smaczek.

Jeśli chodzi o ilość miejsca, można użyć prostego porównania, iż Terramar jest większy od Formentora i tu postawić kropkę. Według mnie nowa Cupra nie jest aż tak przestronna, jaka wydaje się w momencie, gdy patrzymy na nią z zewnątrz.

Bagażnik ma 540 litrów – to jest całkiem przyzwoity wynik. Dodajmy tylko, iż w hybrydzie plug-in będzie to prawie 100 litrów mniej. Na tylnej kanapie wyższe osoby mogą mieć problem, żeby usiąść w wyprostowanej pozycji.

Przyczepiłbym się do niektórych materiałów w środku. Wykończenie Cupry w detalach wygląda bardzo ładnie, ale zastanawiam się, jak ten kokpit będzie prezentował się po roku intensywnego użytkowania. Nie zmienia to faktu, iż Terramar jest trochę jak... modny gadżet, który łapie spojrzenia.

Bardziej niż sam kokpit ciekawił mnie napęd limitowanej wersji. Pod maską znalazł się silnik 2.0 TSI o mocy 265 KM. Do tego 400 Nm maksymalnego momentu obrotowego i napęd na cztery koła. Taki zestaw pozwala rozpędzić się do 100 km/h w niecałe 6 sekund. Nie sprawdziłem, czy to prawda, ponieważ mój test przypadł na pogodową wariację ze śnieżycą w tle. Całe szczęście, iż jeździłem jeszcze na zimówkach.

Łatwo było jednak wczuć się w dynamiczne "flow" tego auta. Podobało mi się, jak zmieniały się wrażenia z jazdy, kiedy bawiłem się dostępnymi trybami. Irytujący był za to dźwięk udawanego odgłosu napędu. To miało sprawiać wrażenie, jakby pod maską było schowane jakieś V8. A w naszym Terramarze końcówki wydechów były atrapami. Tu niestety miałem spory niedosyt.

Trzeba przyznać, iż ta Cupra potrafi genialnie się prowadzić. Zwarty, bardzo czuły układ kierowniczy reaguje na najmniejszy ruch. Do sztywnego zawieszenia na początku trzeba się trochę przyzwyczaić, ale ostatecznie auto wchodzi w zakręty jak po sznurku. To serio daje sporo euforii z jazdy. Tylko warto jednak mocno zwolnić na nierównej drodze. Kręgosłup powinien za to podziękować.

Terramar nie jest autem dla kogoś, kto stawia przede wszystkim na oszczędność. Albo inaczej – na pewno nie w tej wersji napędu. I żeby było jasne, nie przeraziło mnie spalanie na poziomie 12-13 litrów w mieście. 10 l w trasie też nie zrobiło wrażenia. Patrząc na potencjał samochodu, uznałem, iż to po prostu trzeba zaakceptować.

Najtańszego Terramara da się kupić za 180 200 zł. To będzie wersja z silnikiem 1.5 TSI o mocy 150 KM jako "miękka" hybryda. Ceny mocniejszych wariantów z dopiskiem VZ startują od 230 400 zł (2.0 TSI, 265 KM). Najdrożej wyjdzie hybryda plug-in (272 KM), za którą trzeba zapłacić co najmniej 245 800 zł.

Patrząc na chłodno, ten cennik nie wygląda na oderwany od rzeczywistości. Tym bardziej iż mówimy tu... o modnym produkcie. Dzisiaj Cupra na drogach nie jest już unikatem jak kilka lat temu. Zresztą trudno znaleźć w tym segmencie auto za podobne pieniądze, które byłoby aż tak wyraziste.

A dlaczego bardziej lubię Formentora niż Terramara? To proste, jest bardziej sportowy i niczego nie udaje. Nie potrzebuję aż tyle miejsca w środku, by porównywać te dwa modele bardzo praktycznym okiem. Formentor potrafi być łobuzem i żeby zrozumieć jego fenomen, trzeba nim pojeździć.

Terramar to dla mnie samochód, który ma więcej rozsądku. Wciąż dynamiczny i potrafiący pokazać pazur, ale tylko stroszy piórka. I właśnie to w połączeniu ze sprawdzonym designem prawdopodobnie będzie kluczem do jego sukcesu na rynku. Nie każdy oczekuje fajerwerków za kółkiem. Terramar stał się więc bardzo ciekawą alternatywą w ofercie Cupry.

Więcej relacji zza kierownicy innych ciekawych aut znajdziesz na moich profilach Szerokim Łukiem na Facebooku, Instagramie oraz TikToku.

Idź do oryginalnego materiału