
Teoretycznie, ten wariant niemieckiego auta powinien budzić największe pożądanie konserwatywnych klientów. Wszystko za sprawą tylnego napędu. Ma jednak mniejsze wzięcie, niż wersje z układem 4MATIC. Powód? Silnik, który dysponuje skromną pojemnością i takim też rzędem cylindrów. Postanowiłem jednak sprawdzić, czym może przekonywać flagowy Mercedes w prezentowanym wydaniu.
Nie widać, iż podstawowy
Choć to konfiguracja otwierająca ofertę testowanego modelu, w ogóle tego nie widać. Krótko mówiąc, jest widowiskowo. Flagowy Mercedes, czyli AMG GT wygląda okazale w każdej możliwej wariacji. Już sama sylwetka robi ogromne wrażenie. Długa maska i zaokrąglony tył tworzą nietypową formę, która przywodzi na myśl legendarne samochody sprzed kilku dekad.
Elementy oświetlenia są piękne. Przednie reflektory osadzono nisko i szeroko. Pomiędzy nimi wkomponowano potężny grill z pionowymi żebrami. Centralne miejsce zajmuje duże logo producenta. Nic dodać, nic ująć.

Tył też budzi respekt. Skojarzenia z Porsche 911 są uzasadnione – w końcu to ten sam segment. Lampy mają minimalistyczną formę. Poprowadzono je pod krawędzią klapy bagażnika. Na samym dole znajduje się dyfuzor, w którym zagościły cztery końcówki układu wydechowego.
Testowany egzemplarz dysponuje pakietem AMG Dynamic Plus (42 022 złote), czego podkreśleniem jest spojler zamontowany na klapie bagażnika. Oprócz niego, w skład zestawu wchodzą dedykowane zaciski hamulcowe, 20-calowe felgi ze stopów lekkich, aktywne zawieszenie AMG Ride Control oraz elektroniczny mechanizm różnicowy o ograniczonym poślizgu tylnej osi.
Kolejnym elementem personalizacji jest lakier z serii Manufaktur. Silikonowa szarość solid, bo taką nosi nazwę, stanowi koszt 22 738 złotych. Fakt, tanio nie jest, ale odcień rzeczywiście robi wrażenie. Poza tym, spora liczba klientów stawia na indywidualizm w tym segmencie, dlatego drogie dodatki nie są niczym nadzwyczajnym.
Flagowy Mercedes z eleganckim wnętrzem
W kabinie też jest szlachetnie. I tu także można dostrzec elementy Manufaktur, czego najlepszym przykładem jest skórzana tapicerka nappa w odcieni „mistycznej czerwieni”. Marketing na pewno głowił się nad nazwą, ale to nic innego, jak wiśniowy odcień, do którego świetnie pasują ciemne uzupełnienia.
Wnętrze nie emanuje surowością auta sportowego. Flagowy Mercedes oferuje dużą liczbę wstawek ozdobnych, które podkreślają status premium. Wśród nich są srebrne dysze nawiewu, włókno węglowe na tunelu środkowym oraz starannie poprowadzone szwy w kontrastującej barwie.

Zegary osadzono na dużym wyświetlaczu, który można personalizować. Motywy są dobrze znane z innych modeli niemieckiego producenta. Co ważne, każdy z nich jest czytelny. Ciekawostkę stanowi przycięty daszek przeciwsłoneczny. Przed wskaźnikami zagościła kierownica z grubym wieńcem i podwójnymi ramionami. Pod tymi ostatnimi są dodatkowe przyciski od ustawień układu napędowego.
Rolę centrum dowodzenia pełni ekran multimedialny oparty na systemie MBUX. To dopracowany, nowoczesny instrument zapewniający bezproblemową i wygodną obsługę. Zintegrowany z nim panel klimatyzacji jest ergonomiczny, bo jego podstawowe funkcje mają swą niezależną przestrzeń. Na pochwałę zasługują też nawigacja z obrazem rzeczywistym oraz zaawansowana obsługa głosowa.

Fotele wyglądają znakomicie. Można je szeroko regulować. Co najważniejsze, siedzenie można osadzić bardzo nisko. Do tego, ma przedłużaną końcówkę. Wyprofilowanie zapewnia odpowiednie podparcie boczne. Zagłówki, choć zintegrowane z oparciem, są wygodne.
A co z tylną kanapą? No cóż, nie jest tu za wiele przestrzeni. Trzeba ją traktować jako absolutną rezerwę. Lepiej przewozić tu torebkę, plecak czy walizkę aniżeli pasażerów. Miejsca na nogi praktycznie nie ma, a kąt pochylenia oparcia nie sprzyja wygodnej podróży. Przykładowo, w modelu CLE jest znacznie wygodniej.

Natomiast bagażnik to miłe zaskoczenie. Mercedes-AMG GT 43 oferuje naprawdę godne możliwości transportowe. Do dyspozycji jest 321 litrów, co przekłada się na swobodne przewożenie dwóch, a choćby trzech dużych walizek.
Poza tym, projektanci zastosowali kilka praktycznych rozwiązań. Są tu dodatkowe wnęki, gumy na obu burtach czy podstawowe mocowania. Próg załadunku jest osadzony wysoko, ale za to można liczyć na szeroki otwór.
Flagowy Mercedes z niewielkim silnikiem
Flagowy Mercedes w bazowej konfiguracji skrywa dwulitrowy, podwójnie doładowany silnik benzynowy. To czterocylindrowa konstrukcja, która mieszka również pod maską AMG A 45 S. Niektórzy twierdzą, iż to przesadnie mała jednostka, jak na tę klasę pojazdu. Rzeczywiście, rzędowa szóstka o pojemności trzech litrów byłaby bardziej „prestiżowa”, ale marka zdecydowała inaczej.
Jeżeli chodzi o moc, to nie ma najmniejszych powodów do narzekania. Mercedes-AMG GT 43 oddaje do dyspozycji 421 koni mechanicznych i 500 niutonometrów. W tym miejscu warto dodać, iż benzyniak został uzupełniony instalacją 48-woltową, co oznacza elektryczne wsparcie (mHEV).

To jedyna wersja tego modelu, która występuje z napędem na tylną oś. W przenoszeniu mocy na koła pomaga dziewięciobiegowa przekładnia automatyczna. Masa własna tak skonfigurowanego coupe z Niemiec wynosi 1790 kilogramów, czyli mniej, niż można było podejrzewać.
Osiągi są zadowalające, choć nie można ich porównywać do topowej wersji. Przyspieszenie do 100 km/h zajmuje 4,6 sekundy, a prędkość maksymalna wynosi dokładnie 280 km/h. Dynamika jest więc podobna do tej uzyskiwanej we wspomnianej A-Klasie.
Dużym zaskoczeniem może być zużycie paliwa. Podczas normalnej, przepisowej jazdy w cyklu mieszanym, udało się osiągnąć średnią na poziomie 9 litrów. To znakomity rezultat. Po mieście też jest lepiej, niż dobrze. I tu brak cylindrów jest częściowo rekompensowany.
Wrażenia z jazdy
Choć dźwięk silnika nie jest tak niski i aksamitny, jak w V8, może się podobać. Duża w tym zasługa układu wydechowego, który skutecznie generuje basowy pomruk i potrafi „strzelać”. To nie zastąpi cylindrów, ale pokazuje, iż inżynierowie zrobili wszystko, co mogli, by uzyskać maksymalnie udany efekt.
Czy flagowy Mercedes z podstawowym napędem ma jakąś przewagę nad mocniejszymi wydaniami? A i owszem, ma. Jak już wspomniałem, jest znacznie lżejszy i to wyraźnie czuć podczas pokonywania ciasnych zakrętów. Do tego, masa pozostało lepiej rozłożona, co też przekłada się na zwinność niemieckiego coupe.

Niektórych może zaskoczyć fakt, iż prezentowany wariant jest też bardziej narowisty. Łatwiej wyprowadzić go z równowagi, ale w odpowiednich rękach może dać również mnóstwo frajdy. Zerwanie przyczepności nie stanowi problemu, ale kontrolowanie poślizgu wymaga już odpowiedniego wyczucia i doświadczenia. I należy to mieć na uwadze.
Czy ten model może być używany na co dzień? Zdecydowanie tak. I tu znów wracamy do porównań z Porsche, które często służy jako główne auto właściciela. Komfort jazdy w Mercedesie jest porównywalny. Przy wyższych prędkościach może być choćby lepiej ze względu na wyciszenie. Niemniej jednak trzeba liczyć się z długim zwisem przednim, co skutecznie utrudnia pokonywanie zjazdów i podjazdów.
Ile kosztuje flagowy Mercedes w bazowej wersji?
Niewykluczone, iż cena tego samochodu pozostało większym argumentem „przeciw”, niż brak cylindrów. Otóż, oferta AMG GT 43 startuje od 626 200 złotych. To kilka mniej od wspomnianej 911-tki, która bazowo ma sześć cylindrów. Poza tym, prezentowana konfiguracja (z licznymi dodatkami) winduje wydatek do ponad 800 tysięcy złotych.

To oczywiście mniej, niż wariant z V8, który startuje od 1 023 200 złotych. Różnica wciąż jest bardzo duża, ale dla leasingobiorców może być i tak mniej zauważalna, niż brak czterech cylindrów, gorsze brzmienie silnika i mniej skuteczne podkreślenie statusu społecznego.
Gdyby pominąć wszystkie liczby i psychologię tłumu, flagowy Mercedes w podstawie to naprawdę świetny samochód. Niczego nie udaje, oferuje mnóstwo frajdy z jazdy, a przy tym jest zaskakująco ekonomicznym samochodem.
Wiem, iż aspekt spalania może nie być najważniejszy dla potencjalnych nabywców, ale trzeba dostrzegać również plusy tej konfiguracji. Wśród nich jest też lekkość i zwinność, które sprawiają, iż na krętych odcinkach można zostawić w tyle znacznie szybsze i mocniejsze pojazdy.