
Wyobraź sobie konkretny samochód spełniający określone normy, a później stwórz jego całkowite przeciwieństwo. Fakt, wydaje się to nielogiczne, ale w świecie motoryzacji może być nieco inaczej – szczególnie wtedy, gdy dojdzie do połączenia z nowymi technologiami. Ta Corsa to kolejny tego przykład.
O co tu chodzi?
Samochody mogą występować w różnych konfiguracjach, co sprzyja personalizacji. Niektóre projekty są jednak tak daleko od konwencjonalnych wersji, iż ciężko znaleźć jakiekolwiek punkty wspólne – poza nazwą. Można odnieść wrażenie, iż właśnie tak jest w tym przypadku. Corsa ze zdjęć nie przypomina dotychczas oferowanego modelu.
Tak naprawdę żaden Opel nie wygląda, jak zaprezentowany pojazd. Sama sylwetka też jest na tyle awangardowa, iż nie da się jej pomylić z inną. Po co stworzono tak widowiskowy pojazd? Powód jest prosty. Chodzi o grę.
GSE Vision Gran Turismo, jak sama nazwa wskazuje, ma związki z kultową produkcją, której kluczowym motywem są wyścigi. Jej najnowsza, czyli siódma odsłona trafi na rynek już jesienią tego roku. Gracze zacierają ręce.
Niemiecki producent uznał, iż to dobra forma promocji. I rzeczywiście, pod względem wizerunkowym wygląda to dobrze, choć ma kilka wspólnego z prawdziwą ofertą produktową, która jest dostępna na Starym Kontynencie.
Opel Corsa GSE Vision Gran Turismo
Prezentowany koncept sprawia wrażenie większego, niż na przykład Astra. o ile chodzi o stylistyk, to trudno w nim dostrzec Opla, który raczej kojarzy się z powściągliwością. Styliści dostali wolną rękę i puścili wodze fantazji.
Front robi bardzo duże wrażenie. Ciekawostkę stanowi motyw świetlny oparty na listwach LED, które umieszczono prostopadle do siebie. Pierwsze skojarzenie to najnowsza Lancia Ypsilon, która czeka na swój polski debiut.

Pas przedni okraszono niezwykle wyglądającym zderzakiem, który przypomina pług śnieżny. Wyżej wkomponowano maskę z dużym wylotem powietrza. Do tego doszły wyraziste przetłoczenia i ostre krawędzie. Dzięki nim Corsa wygląda drapieżnie.
Profil też jest wyjątkowy. Zacznijmy od tego, iż ujawnia trzydrzwiowe nadwozie, którego nie dostaniemy w seryjnym modelu. Dzięki szerokim błotnikom, auto zyskało na muskularności. Uzupełnieniem są ogromne felgi.
Tył przywodzi na myśl japoński tuning. Wszystko za sprawą elementów, które mają karykaturalne rozmiary. Przedni spojler wygląda, jak markiza z kampera. Z kolei dyfuzor mógł służyć jako całkiem spora ławka. Krótko mówiąc, nie było limitów projektowych.
Najmocniejsza Corsa – szkoda, iż tylko w grze
Przejażdżka takim autem z pewnością dałaby mnóstwo frajdy. W pewnym sensie będzie ona możliwa i łatwa do zrealizowania, co oczywiście wiąże się z zakupem nowej części gry na znaną konsolę. Wolelibyśmy jednak móc pojeździć tym autem w warunkach rzeczywistych.
Napęd budzi respekt, ale rodzi także ważne pytania. Skoro to pojazd przeznaczony do gier, nie musi mieć przecież prawdziwego silnika. Poza tym, niemiecka marka może informować o dowolnych wartościach – raczej nikt z zewnątrz ich nie sprawdzi.
Tak czy inaczej, oficjalny komunikat prasowy sugeruje, iż prezentowana Corsa dysponuje dwiema jednostkami elektrycznymi, które mają po 476 koni mechanicznych. Moc systemowa to 800 koni mechanicznych, ale można uzyskać chwilowy, dodatkowy zastrzyk 76 koni mechanicznych. To funkcja Boost, która jest dostępna 80 sekund po ponownym wykorzystaniu.

Auto dysponuje akumulatorem trakcyjnym o pojemności 82 kWh, co wpisuje się w aktualne możliwości technologiczne. Pewnym zaskoczeniem jest masa własna, która wynosi zaledwie 1170 kilogramów. Podejrzewamy, iż wyposażenie jest spartańskie.
Według Opla, prezentowana konstrukcja przyspiesza do setki w 2 sekundy i rozwija 320 km/h. Ferrari powinno się bać… Oficjalna premiera tego projektu odpędzie się podczas zbliżających się targów motoryzacyjnych w Monachium.
Czy cokolwiek z tego samochodu trafi do Corsy nowej generacji? Niewykluczone, iż styliści przemycili pewne motywy – choćby te związane ze światłami. Seryjny model będzie jednak znacznie grzeczniejszy i bardziej cywilizowany co oczywiście jest logiczne.