Volkswagen Arteon już na wejściu daje się odebrać jako praktyczny samochód. Czy to wrażenie zmienia się po spędzeniu z nim dłuższej chwili?
By zrozumieć, czym tak adekwatnie jest Volkswagen Arteon, należy cofnąć się o kilka lat w przeszłość. Niemiecki producent przez wiele lat próbował bowiem stworzyć coś na zasadzie modelu Passat Premium. W tym miejscu oczywiście trzeba wspomnieć o debiutującej w 2008 roku edycji Passat CC, która cztery lata później przeobraziła się w osobny model Volkswagen CC, a także o Phaetonie – luksusowej limuzynie, które bardzo mocno czerpała z doświadczeń innych marek, stosując dla przykładu silnik i podłogę od Bentleya.
To właśnie te dwa samochody w spadku po sobie pozostawiły model, który dzisiaj omawiamy. Arteon w gamie niemieckiej marki graniczy tak adekwatnie z klasą wyższą, choć oficjalnie klasyfikuje się go w segmencie D. Mając to jednak na uwadze warto zadać sobie jedno najważniejsze pytanie – czy ten samochód spełnia oczekiwania, jakie stawia przed nim taka właśnie pozycja?
Volkswagen Arteon dwoma słowami? Sportowa elegancja
Volkswagen Arteon mocno bazuje na swoich korzeniach, wynikających z dziedzictwa Passata CC. Choć oczywiście model ten pisze w tej chwili swoją oddzielną historię, widać doskonale, iż pierwotne zamysły przez cały czas są tutaj realizowane. Arteon ma być czymś pokroju luksusowej limuzyny, która dodatkowo będzie w stanie zaoferować kierowcy naprawdę przyzwoite osiągi. Zanim jednak skupimy się mocniej na możliwościach tego auta, warto powiedzieć kilka słów o jego wyglądzie. Projektanci bowiem zrobili przy tym modelu kawał naprawdę dobrej roboty.
Jeżeli chodzi o sam typ nadwozia, Shooting Brake jest odmianą, która budzi pewne kontrowersje, o ile chodzi o wygląd zewnętrzny. Nie każdy po prostu przepada za tym typem samochodu, głównie z uwagi na często nienaturalnie wydłużony tył, a sprawia on, iż pojazd może pochwalić się długością aż 4866 mm. Warto również w tym miejscu dodać, iż Arteon jest również dość szeroki (1871 mm), zaś jego wysokość wynosi 1450 mm.
Arteon nie daje nam jakkolwiek odczuć, jak gdyby końcowy sektor auta nie pasował do całości konceptu. Cały design jest naprawdę spójny, a szeroki rozstaw osi nie daje odczuć, iż za tylnymi siedzeniami mamy jeszcze naprawdę ogrom dostępnej przestrzeni. Nie jest jej mało, bowiem pojemność bagażnika wyjściowo wynosi 455 litrów. To więcej niż wystarczająco do zapakowania całej rodziny na dłuższy wyjazd, a choćby o ile musimy przewieść coś o mniej korzystnych gabarytach, jak na przykład meble, wystarczy złożyć tylny rząd siedzeń. Otrzymujemy wtedy aż 1497 litrów przestrzeni załadunkowej – naprawdę da się odczuć, iż pod tym względem Arteon jest pojazdem niezwykle praktycznym. Zresztą słowo „praktyczny” będzie się w tym tekście powtarzać wielokrotnie.
Wróćmy jednak do meritum, a więc do designu. Linia nadwozia poprowadzona jest w interesujący sposób, który od boku nadaje Arteonowi sporo dynamiki. Z przodu również jest ciekawie – atrapa chłodnicy jest oczywiście dość typowa dla nowych Volkswagenów, ale jest ona naprawdę świetnie wkomponowana w przednie lampy, które de facto łączą się z grillem. Same reflektory również robią świetne wrażenie, dodając temu autu drapieżności.
Gdy dodamy do tego chromowane wstawki oraz wloty powietrza, otrzymujemy naprawdę dynamiczną stylistykę, która podkreślana jest przez wyżłobienia i wybrzuszenia. Możemy je znaleźć na masce, pod przednimi lampami, a także w przypadku tylnych nadkoli, które są naprawdę masywne. Dodatkowo gniazdo ładowania elektrycznego zostało bardzo zręcznie wkomponowane we wspomniany grill. Musiałem spędzić trochę czasu, zanim zdołałem je znaleźć, ale mimo wszystko stawiam przy tym drobny plusik. Nie można również nie wspomnieć o przepięknym niebieskim lakierze Kingfisher, który jest naprawdę fotogeniczny, a także o bardzo dobrze prezentujących się obręczach aluminiowych o przekątnej 18 cali.
Przechodząc na tył auta, mamy tu do czynienia z bardziej stonowaną stylistyką – logo i nazwa modelu na środku, dwa chromowane wydechy, a także naprawdę rzucające się w oczy lampy, które naprawdę mogą się podobać. Widać, iż każdy element stylistyczny był tutaj naprawdę mocno przemyślany, bowiem wszystko jest tutaj na swoim miejscu.
Wnętrze Arteona, czyli poszukiwanie balansu
Wnętrze zaprasza nas na lekcję nowoczesnego designu. W oczy niemal od razu rzucają się dwa niemałe ekrany – pierwszy o wymiarach 10,25 cala tuż przed oczami kierowcy (Digital Cockpit Pro), drugi oczywiście na samym środku kokpitu o przekątnej 12,3 cala. Volkswagen Arteon nie bawi się w wymyślne wzory – proste linie i mało krzywizn zdaje tutaj egzamin, a panel z wywiewami klimatyzacji, połączony z wykończeniem Piano Black podkreśla elegancję, tak samo zresztą jak drewniane wstawki na drzwiach i desce rozdzielczej. Nie mogło oczywiście zabraknąć skóry – wykończona jest nią kierownica, dźwignia skrzyni biegów, a fotele obszyte są dodatkowo alkantarą. Można przyczepić się na przykład do niezwykle gwałtownie palcującego się ekranu dotykowego, który jest dość oporny w czyszczeniu, ale jest to drobnostka.
Wnętrze jest naprawdę ergonomiczne i pięć osób bez problemu będzie w stanie jechać tym samochodem bez większego trudu. Test siedzenia za samym sobą Volkswagen Arteon zaliczył bez problemu, a choć nie należę do dryblasów, najniższy również nie jestem. Można się doliczyć aż trzech schowków, które w każdej chwili są pod ręką kierowcy, o ile oczywiście zaliczymy do tego podłokietnik, a cupholdery są umiejscowione w taki sposób, iż w żadnym wypadku nie przeszkadzają podczas jazdy. Dźwignia zmiany biegów jest wygodna w użytkowaniu i trudno się jest do czego przyczepić.
Bardzo ciekawą zagrywką jest praktycznie całkowite wyzbycie się fizycznych przycisków na konsoli środkowej oraz kierownicy. O ile w tym pierwszym przypadku jest to coraz częstszy wybór producentów, o tyle w przypadku kierownicy jest to coś, z czym jeszcze się nie spotkałem. Niby można tu mówić o przyciskach, ale są to tak naprawdę system haptyczny – gdy wciskamy daną powierzchnię, czujemy charakterystyczną wibrację. Każdy, kto miał do czynienia z taką technologią, doskonale wie, co mam na myśli. To interesujące rozwiązanie, które mi jednak nie przypadło do gustu – bardzo często choćby leciutkie przypadkowe dotknięcie mogło zmienić piosenkę czy funkcję tempomatu.
Wobec tylu bezdotykowych powierzchni dziwić może ciągłe obstawanie przy charakterystycznych, manualnych zagrywkach Volkswagena. W Arteonie spotkamy się z klasycznym pokrętłem zmiany świateł po lewej stronie tuż przy drzwiach, a wysokość fotela oraz jego pozycję do przodu i do tyłu przez cały czas zmieniamy dźwigniami. Choć mi to osobiście zupełnie nie przeszkadza – ba, byłem naprawdę zdziwiony, iż akurat w tym aucie spotkałem się z takim rozwiązaniem – nie klei się to z wizerunkiem być może najbardziej luksusowego modelu w gamie niemieckiego producenta.
Wyposażenie idealne na każdą okazję, ale zostawia niedosyt
Pod kątem wyposażenia Volkswagen Arteon wywarł na mnie bardzo dobre pierwsze wrażenie. Pakiet Business Premium, który znalazł swoje miejsce w tym konkretnym egzemplarzu, zdecydowanie daje nam to, czego nowoczesny człowiek biznesu może potrzebować. Jedną z najciekawszych kwestii, o których muszę wspomnieć, jest panel środkowy przed tylną kanapą. Poza osobną regulacją klimatyzacji schowane są tam gniazda – kolejno USB-C, zapalniczki oraz… kontakt 230V, z którego pomocą możemy na przykład ładować laptopa czy inne urządzenia. Nie będę ukrywał – nie posiadam żadnego kabla z dwustronnym wyjściem USB-C i to właśnie gniazdo sprawiło, iż przez cały czas go posiadać nie muszę.
Wracając jednak do ważniejszych kwestii w kontekście wyposażenia – wykaz opcji, które zostały zastosowane w tym egzemplarzu jest szeroki i podczas użytkowania auta da się to odczuć. Przyciemniane tylne lusterko, składane elektrycznie lusterka boczne, które w przypadku Arteona są standardem, światła działające w technologii 3D LED i dające naprawdę spory komfort podczas nocnych jazd, wszędobylskie oświetlenie ambientowe czy funkcja Coming Home, która również staje się czymś standardowym w autach zarówno wyższej, jak i niższej klasy. Należy również wspomnieć tutaj o podgrzewanych przednich fotelach, czujniku deszczu czy bezdotykowym otwieraniu auta. Być może nie brzmi to jak coś rewolucyjnego, ale wszystko zrobione jest wyjątkowo poprawnie. Głośniki są dobre, ale tylko o ile muzykę puścimy głośniej – inaczej mogą grać dość płytko, choć podczas prowadzenia rozmów w aucie może to pozwalać na swobodne rozmawianie między sobą bez obawy, iż będą nas zagłuszać basy.
Wspomniałem wyżej, iż lista jest szeroka, ale czegoś mi tutaj mimo wszystko brakowało. choćby w dwukrotnie tańszych modelach spotykałem się z rozwiązaniami, które sprawiały, iż mówiłem „Wow”. Tutaj mamy do czynienia z wyposażeniem dobrym, ale z pewnością nie takim, które robiłoby większe wrażenie. Rozumiem jednak, iż nie jest to taki typ samochodu – jego pierwszorzędną cechą, jak pewnie zdołaliście już zauważyć, jest jego użyteczność.
Hybrydowy silnik Arteona i jego dwie strony
Gdy po raz pierwszy zajrzałem do specyfikacji tego egzemplarza byłem naprawdę zdziwiony, iż centralną częścią jednostki hybrydowej w tym aucie jest silnik spalinowy TSI o pojemności zaledwie 1,4 litra. Obawiałem się dwóch rzeczy – wysokiego spalania oraz czucia, iż w newralgicznych momentach może temu autu brakować mocy. Volkswagen Arteon jednak gwałtownie sprawił, iż moje obawy niemal całkowicie wyparowały.
Sercem Arteona, jak wspomniałem, jest 4-cylindrowy silnik o pojemności 1,4 litra, mocy 156 koni mechanicznych oraz maksymalnym momencie obrotowym wynoszącym aż 250 Nm. o ile jednak dołożymy do tego motor elektryczny, możemy uzyskać aż 218 KM, co jest już naprawdę pokaźnym wynikiem. Za jego działanie odpowiada akumulator posiadający pojemność 10,4 kWh i oferujący zdaniem Volkswagena zasięg do 60 km. Moje odczucia są trochę inne, ale ten pułap nie odbiega aż tak bardzo od rzeczywistości. Jazda na silniku elektrycznym po mieście jest w tym przypadku naprawdę przyjemna – błyskawiczna reakcja i świetne przyspieszenie to główne powody, dla których technologia elektryczna da się lubić.
Jak wygląda jednak spalanie? Po mieście szczerze zalecam jazdę w trybie elektrycznym i hybrydowym – wtedy możemy osiągnąć naprawdę niskie zużycie. W trybie spalinowym wygląda to już mniej kolorowo i możemy tu dobijać choćby do około 8 litrów. Hybryda plug-in jest mimo wszystko stworzona do kooperacji i to da się odczuć. Boli jedynie fakt, iż Volkswagen Arteon obsługuje jedynie ładowanie AC – szybki postój na stacji w trasie niestety odpada. Z drugiej jednak strony mogłem na spokojnie sprawdzić, jak wygląda zużycie paliwa tego auta w trasie wyłącznie na silniku spalinowym i wynik był dla mnie zaskakujący. Przy zachowywaniu autostradowych limitów prędkości, udało się uzyskać zużycie na poziomie 6,3 litra na 100 km, a samochód nie należy do najlżejszych – jego masa własna wynosi aż 1814 kilogramów. Moim zdaniem to rezultat naprawdę przyzwoity. Warto również korzystać z dodatkowego trybu jazdy, który pozwala nam zwiększyć rekuperację. Dzięki temu możemy utrzymywać poziom naładowania akumulatora na wybranym poziomie i korzystać z elektrycznej jednostki, gdy zajdzie taka potrzeba.
Arteon Shooting Brake jest w stanie pochwalić się przyspieszeniem do 100 km/h w czasie 7,8 sekundy, co z pewnością jest możliwe, gdy włączymy specjalny tryb GTE. Oferuje on dodatkowe doładowanie silnika mocą jednostki elektrycznej i w tym trybie moc, jaka jest oferowana przez ten samochód, jest naprawdę imponująca. Pod tym względem Arteon po raz kolejny daje się poznać jako model uniwersalny i praktyczny – z jednej strony spokojne pokonywanie tras czy tania elektryczna jazda w mieście, z drugiej jednak strony możliwość dostarczenia naprawdę pokaźnej mocy w krótkim czasie, o ile jest ku temu potrzeba.
Bezpieczeństwo to drugie imię Arteona
Choć o systemach bezpieczeństwa powinienem wspomnieć w segmencie dotyczącym wyposażenia, postanowiłem poświęcić im osobny akapit. Volkswagen Arteon jest bowiem wręcz wypakowany po brzegi asystentami, którzy mają sprawić, iż podróż przebiegnie nam spokojnie i względnie szybko. Zacząć koniecznie muszę od aktywnego tempomatu, który sprawował się naprawdę dobrze. Współpracuje on z paroma innymi systemami, takimi jak automatyczna regulacja odległości ACC, system Stop&Go, Front Assist z opcją awaryjnego hamowania, monitorowaniem korków czy systemem utrzymywania pasa ruchu. Dzięki temu ten tempomat stanowi świetne odciążenie podczas dłuższych wypraw.
W standardzie znajdziemy również system mierzenia poziomu zmęczenia kierowcy, wykrywania pieszych, a także system rozpoznawania znaków – przy tym ostatnim muszę wspomnieć o jednej kwestii. Choć ogólnie układ ten działał okej i samodzielnie redukował prędkość tempomatu, gdy wykrył zmianę ograniczenia prędkości, zdarzyło mu się dwukrotnie odczytać ograniczenie z pasa zjazdowego. Sprawiło to, iż jadąc maksymalną prędkością autostradową moje auto nagle zaczynało hamować na przykład do 80 km/h. Za pierwszym razem było to zaskakujące, za drugim i trzecim – frustrujące, no i poniekąd niebezpieczne. Nie porwały mnie również hamulce, mimo iż choćby na tylnych kołach zamontowane są tarcze hamulcowe. Podczas nagłych hamowań przy niskich prędkościach spisywały się dobrze, ale podczas zwalniania na autostradzie były dość niepewne.
Jeżdżąc Arteonem nie musimy się również martwić o parkowanie – system Park Pilot oferuje nam szereg czujników oraz kamer, dzięki którym zmieszczenie się choćby takim kolosem w nie za duże miejsca parkingowe nie będzie większą trudnością.
Zawieszenie w Arteonie to zaś coś, do czego trudno jest się przyczepić. Możemy wybierać spośród czterech różnych trybów – Eco, Comfort, Standard oraz Sport. W tym ostatnim znacznie zwiększa się responsywność układu kierowniczego i czuć wszelkie wyboje. To dość spora zmiana w porównaniu do opcji Comfort, w której to po prostu pochłania się kolejne kilometry bez absolutnie żadnych zmartwień.
Volkswagen Arteon – dla kogo adekwatnie jest ten samochód?
Kierując się powoli w stronę podsumowania, można zadać sobie jedno zasadnicze pytanie – kto tak adekwatnie odnajdzie się w takim samochodzie najlepiej? Mimo iż ogółem rzecz ujmując jest to auto poprawne, w niektórych elementach dobre, a w niektórych bardzo dobre, nie każdy będzie się w nim w stanie dobrze odnaleźć. Z pewnością można tu powiedzieć o sporych gabarytach, niektórych zabiegach stylistycznych, na czele z problemem z wyważeniem tego, jak bardzo ten samochód chce być nowoczesny, równocześnie zachowując maksimum z bycie Volkswagenem, czy też wyposażeniu, które pod kątem komfortu również mogłoby być lepsze. Z drugiej jednak strony dostajemy świetną jednostkę napędową, komfortowy układ zawieszenia, ogrom przestrzeni dla pasażerów czy w bagażniku, a także topowe systemy bezpieczeństwa.
Myśląc nad odpowiedzią z tytułu tego akapitu, wpadła mi do głowy osoba posiadająca dom pod większym miastem i swój własny, dobrze prosperujący biznes lub dobre stanowisko w większej firmie, chcąca mieć solidny i wygodny samochód, którym będzie mogła spokojnie dojechać do pracy, przy okazji odwożąc do szkoły dzieci. Po wyjściu z roboty pojedzie zaś do centrum handlowego i będzie w stanie zapakować do auta trzy worki zakupów oraz nowy regał do salonu. Wieczorem po pozostawieniu samochodu w garażu podepnie go do ładowania, a rano ruszy w drogę, zużywając kilka paliwa (lub nic) dzięki wydajnej hybrydzie. Gdy będzie trzeba, pojedzie z nim w trasę na drugi koniec Polski, nie płacąc fortuny za benzynę, a także bezpiecznie i sprawnie mknąc po drogach szybkiego ruchu. Tak, to właśnie tacy ludzie są targetem dla Arteona. W takiej roli ten samochód sprawdzi się po prostu wybornie i będzie on świetnym kompanem dnia codziennego.
Za udostępnienie samochodu do testu dziękujemy Volkswagen Polska. Dziękujemy również Dawidowi Pamule za pomoc w wykonaniu sesji zdjęciowej.