Minęło kilka lat i już nie trzeba się oszukiwać. Gdyby nie wymogi wszelkiej maści instytucji, w tym banków, żadna firma nie kupiłaby samochodu dostawczego z napędem elektrycznym. Może poza VW ID. Buzzem. Co oczywiście nie oznacza, iż na rynku nie ma różnorodności. Przykładem tego może być Mercedes eSprinter, który choćby jako diesel jest bardzo drogi.