Tesla otrzymała kolejny cios. Tym razem przyczynił się do tego specjalny test przeprowadzony przez kilka organizacji. Tryb autonomicznej jazdy obecny w pojazdach elektrycznych nie zdołał wykryć dzieci wybiegających na ulicę. Nie doszło też do zmniejszenia prędkości pomimo stojącego obok autobusu szkolnego z widocznym znakiem STOP i czerwonymi światłami. Co z tym faktem zrobi amerykańska korporacja?
Tesla znów stanęła w obliczu krytyki i kontrowersji
Nie brakuje oczywiście pozytywnych wieści. Tesla zaledwie kilka dni temu zaprezentowała odświeżone wersje kilku samochodów. Zainteresowani konsumenci mogą już składać zamówienia i testować poszczególne usprawnienia. Mowa przede wszystkim o cichszej kabinie, przeprojektowanym nadwoziu, zwiększonym zasięgu, nowych oponach czy poprawie efektywności działania auta w skrajnych temperaturach.
- Sprawdź także: Nowa Tesla Model S i X oficjalnie! Te zmiany uratują Teslę?
Nie wszystko jest jednak tak kolorowe. Tesla od długiego czasu boryka się z szeroko pojętą krytyką. Dotyczy ona nie tylko samego Elona Muska, ale też poszczególnych rozwiązań. Mowa przede wszystkim o trybie Full Self-Driving, który pomimo regularnych aktualizacji wciąż nie zdaje egzaminu. Teoretycznie kierowca staje się wtedy zbędnym dodatkiem, pojazd powinien sam reagować na wszystkie drogowe zdarzenia – choćby te najmniej spodziewane.
Przedstawiciele kilku organizacji (Tesla Takedown, The Dawn Project oraz ResistAustin) postanowili to sprawdzić – zresztą nie po raz pierwszy. Zorganizowano specjalny pokaz z udziałem manekinów imitujących dzieci biegnących do autobusu szkolnego. Ten ustawiono tuż obok – choćby wyposażono go w widoczny znak STOP i czerwone migające światło. Zdroworozsądkowy kierowca zmniejszyłby w takim przypadku prędkość do absolutnego minimum oraz maksymalnie się skupił.
Jak jednak zachowała się Tesla?
Dzieci? Nie ma potrzeby wciskania pedału hamulca
Tryb autonomicznej jazdy został zaktualizowany do najnowszej wersji noszącej numer 13.2.9. Pojazd niestety przejechał obok szkolnego autobusu bez żadnego hamowania i wjechał w znienacka wyskakujące manekiny. Pojedyncza wpadka? Nie, test powtórzono osiem razy – rezultat był identyczny. Na szczęście nikt nie ucierpiał, choć w przeszłości takie sytuacje już miały miejsce. Warto jednak zdawać sobie sprawy, iż Tesla ma wytłumaczenie na podobne zdarzenia.
Właściciele firmy na każdym kroku przypominają o zachowaniu przez kierowcę ciągłej uwagi i szczególnej ostrożności. Oddanie władzy algorytmom może skończyć się uszkodzeniami pojazdu czy groźnymi wypadkami ze skutkiem śmiertelnym. To oczywiście zabezpieczenie przed wszelkiego rodzaju pozwami, a przy okazji dowód, iż technologia przez cały czas nie jest idealna. Brzmi to dosyć absurdalnie, gdy weźmiemy pod uwagę debiut autonomicznej taksówki mający nastąpić za… nieco ponad tydzień.
Coś czuję, iż premiera po raz kolejny zostanie przesunięta na późniejszy termin.
- Przeczytaj również: Czerwona kartka dla Elona Muska. Europa mówi: nara
Czas pokaże jak na to wszystko zareaguje Tesla – jedno jest pewne, autonomiczna jazda przez cały czas jest pełna błędów. Zawieszenie się podczas przejeżdżania obok szkolnego autobusu? Nie, dziękuję.
Źródło: The Dawn Project / Zdjęcie otwierające: The Dawn Project