W hiszpańskich miastach obowiązują surowe przepisy mające na celu ograniczenie emisji spalin. Każdy kierowca, który planuje wjazd do centrum większego ośrodka, powinien wcześniej sprawdzić, czy nie natrafi na tak zwaną Strefę Niskiej Emisji (Zona de Bajas Emisiones - ZBE). Problem w tym, iż oznaczenia bywają mylące, a system kar działa automatycznie i bez litości. Polscy turyści nieznający lokalnych zasad, mogą nieświadomie złamać przepisy - i słono za to zapłacić.
REKLAMA
Zobacz wideo Rowerzysto! Uważaj i poznaj znaki drogowe
Znaki drogowe w innych krajach. Podobny symbol, zupełnie inne znaczenie - lepiej uważaj
Kierowcy podróżujący po Hiszpanii mogą natknąć się na okrągły znak zakazu z sylwetką samochodu umieszczoną na białym tle i kilkoma czarnymi kropkami. Choć na pierwszy rzut oka znak ten przypomina polski A-28 ostrzegający przed sypkim żwirem, jego znaczenie jest zupełnie inne, a pomyłka może okazać się kosztowna. W wersji hiszpańskiej kropki symbolizują spaliny, a piktogram informuje o wjeździe do Strefy Niskiej Emisji. To obszar, w którym obowiązują surowe ograniczenia dotyczące emisji spalin, wprowadzane w ramach walki z zanieczyszczeniem powietrza.
Zobacz też: Zielone koło zamiast czerwonego. Czy za przekroczenie wskazanej prędkości czeka nas mandat?
W strefie ZBE mogą znajdować się wyłącznie pojazdy spełniające określone normy środowiskowe. Wjazd regulowany jest na podstawie etykiet DGT (Generalnej Dyrekcji Ruchu) - naklejek przyznawanych samochodom zarejestrowanym w Hiszpanii. Obejmują one następujące oznaczenia:
zero (auta elektryczne i plug-in o zasięgu co najmniej 40 kilometrów),
eco (hybrydy, LPG i CNG spełniających wymogi norm Euro 4, 5 i 6 - z silnikiem benzynowym lub Euro 6 - z silnikiem Diesla),
C (dla pojazdów z silnikami benzynowymi - Euro 4, 5, 6 i Diesla - Euro 6),
B (dla starszych pojazdów benzynowych - Euro 3 i Diesla - Euro 4 i 5).
Problem w tym, iż samochody na zagranicznych numerach nie kwalifikują się do otrzymania tych etykiet. Oznacza to, iż polscy kierowcy muszą zgłaszać swój pojazd wcześniej w lokalnych systemach - na przykład w Barcelonie konieczna jest rejestracja online. Bez niej nie ma mowy o legalnym wjeździe do strefy, choćby jeżeli auto spełnia normy.
Mandaty liczone w euro, kontrole automatyczne. Hiszpańska policja nie zna litości
Hiszpańskie władze nie dają kierowcom dużego pola manewru - nie ma kontroli losowych, nie ma "może się uda". Kamery działające w systemie automatycznym odczytują tablice rejestracyjne pojazdów i natychmiast weryfikują je w bazie danych. jeżeli auto nie figuruje na liście dopuszczonych do ruchu w Strefy Niskiej Emisji, właściciel może spodziewać się mandatu. Podstawowa kara wynosi 200 euro - to ponad 850 złotych. Co gorsza, jeżeli samochód nie został w ogóle zarejestrowany, nagana może być znacznie wyższa - choćby do 1800 euro, czyli około 7600 złotych. Pamiętajmy, iż w Hiszpanii obowiązek wyznaczenia ZBE mają wszystkie miasta powyżej 50 tysięcy mieszkańców. Oznacza to, iż nie tylko w Barcelonie czy Madrycie, ale też w wielu mniejszych ośrodkach można trafić na ograniczenia. Warto więc przed podróżą dokładnie sprawdzić, czy miejscowość, do której się wybieramy, ma aktywną strefę i jakie panują tam zasady. jeżeli poruszamy się starszym samochodem (zwłaszcza z silnikiem Diesla) lepiej nie ryzykować i zaparkować na obrzeżach, korzystając z parkingów P+R.
Źródło: Interia Motoryzacja, TVP, Radio Zet
Dziękujemy, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.