Te dwa silniki Toyoty będą hitem. Najważniejsze, iż są... spalinowe

1 godzina temu
Podczas gdy większość producentów rozprawia, kiedy ostatecznie znikną pod maskami ich aut tłoki i korbowody, Toyota robi coś zupełnie odwrotnego. Japończycy właśnie pokazują środkowy palec trendom i kładą na stół zupełnie nowe silniki spalinowe. To nie jest sentyment. To inżynieria precyzyjna, która ma dać nam 400 koni z 2 litrów i utrzymać motoryzację przy życiu.


Wszyscy słyszeliśmy tę mantrę: przyszłość jest elektryczna, a silnik spalinowy to dinozaur skazany na zagładę. Tak przynajmniej do niedawna jednym głosem mówiła Unia Europejska.

Tymczasem Toyota zdaje się mówić: „"Spokojnie, policzmy to jeszcze raz". Japoński gigant konsekwentnie realizuje swoją strategię "multi-pathway". W skrócie? To użytkownik auta musi zdecydować, jaki napęd ma mieć jego pojazd, a producent aut musi dać mu ten wybór. Bo wrogiem nie jest silnik spalinowy, wrogiem jest węgiel i wysoka emisja spalin.

Dlatego, zamiast zwijać fabryki silników, Toyota inwestuje w ich nową, ultra-wydajną generację, gotową na paliwa syntetyczne, wodór i zaawansowaną hybrydyzację.

Downsizing zrobiony dobrze, czyli rewolucja 1.5 litra


Zacznijmy od chleba powszedniego, czyli tego, co trafi pod maski aut dla "zwykłych Kowalskich". Toyota zaprezentowała zupełnie nowe jednostki rzędowe (R4), które mają być mniejsze, lżejsze i znacznie wydajniejsze niż to, co znamy dzisiaj.

Nowy, wolnossący silnik o pojemności 1.5 litra ma być bazą dla układów hybrydowych (zastąpić obecne 3-cylindrowe 1.5 litra). Sama jednostka spalinowa wygeneruje około 95 KM i 120 Nm, ale w parze z systemem elektrycznym (dodatkowe 41 KM), moc systemowa przekroczy 136 KM. Zapytacie: ale panie Adamie, co w tym rewolucyjnego? A no rozmiar.

Nowy silnik jest o 10 proc. mniejszy i niższy od obecnych konstrukcji. To inżynieryjny gamechanger. Mniejszy silnik to więcej miejsca w kabinie i, co kluczowe, możliwość obniżenia linii maski. Doskonale widać to na przykładzie Toyota Corolla Concept. Niższa maska to lepsza aerodynamika, a lepsza aerodynamika to niższe spalanie. Według pierwszych szacunków choćby o 30 proc.

2.0 Turbo i 400 KM


Tu zaczyna się robić naprawdę ciekawie dla fanów motorsportu. Toyota szykuje następcę dla swojego obecnego silnika 2.4 Turbo. Nowa jednostka 2.0 Turbo to majstersztyk, który ma udowodnić, iż mała pojemność nie oznacza nudy.

Inżynierowie Toyoty celują w parametry, które dotychczas były zarezerwowane dla aut wyczynowych po mocnym tuningu. Mówimy tu o potencjale generowania 400 KM oraz potężnego momentu obrotowego na poziomie 550 Nm. To wszystko z zaledwie dwóch litrów pojemności!

Co ciekawe, ten silnik nie jest tylko "teoretyczny". Prototyp został już przetestowany w warunkach bojowych przez samego prezesa Akio Toyodę podczas 3-godzinnego wyścigu wytrzymałościowego. Silnik ten, oznaczony kodem G20E, może być montowany zarówno poprzecznie, jak i wzdłużnie.

Czy to oznacza powrót legend? Plotki o nowej Toyocie Celica lub MR2 właśnie nabrały bardzo realnych kształtów. 400-konny silnik 2.0 Turbo idealnie pasowałby do topowej wersji GR Yaris lub zupełnie nowego modelu sportowego.

Kiedy zobaczymy te silniki na drogach?


Toyota nie rzuca słów na wiatr. Według doniesień Financial Times nowe rzędowe czwórki mają zadebiutować w zelektryfikowanych samochodach pod koniec 2026 roku.

To genialna w swojej prostocie strategia. Toyota finansuje transformację z zysków ze sprzedaży hybryd, nie stawiając wszystkiego na jedną, elektryczną kartę, co pozwala jej zachować pozycję lidera na świecie.

Zamiast zmuszać klientów do przesiadki na wtyczkę, dają im to, co działa najlepiej, czyli dopracowaną do perfekcji technologię spalinową, która dzięki paliwom syntetycznym i wodorowi może być tak samo czysta, jak elektryk. I szczerze? Patrząc na parametry nowego 2.0 Turbo, trzymam kciuki, żeby im się udało.

Idź do oryginalnego materiału