Tani sedan Nissana trafi na rynek globalny. Dobra wiadomość

2 dni temu

To krok w bardzo dobrą stronę. Klienci szukają ekonomicznych i praktycznych samochodów za rozsądne pieniądze – bez względu na koncepcję układu napędowego. Tani sedan Nissana wpisuje się w te wymogi i może okazać się hitem w różnych zakątkach tej planety. Właśnie dlatego zdecydowano się na rozszerzenie jego dystrybucji.

Tani sedan Nissana budzi zainteresowanie

Nie wszyscy są zachwyceni z kierunku, w którym zmierza motoryzacja, ale trzeba zacząć przyzwyczajać się do zmian. Z pewnością byłoby łatwiej, gdyby nowe technologie nie były tak drogie. Tani sedan Nissana odpowiada na tę potrzebę i może przekonać choćby sceptyków – przynajmniej w teorii.

Od momentu debiutu, zebrał już ponad 17 000 zamówień – i to w samych Chinach. Jest więc naprawdę popularny, biorąc pod uwagę ogromną konkurencję w Państwie Środka. Nie bez znaczenia jest także jego cena, która stanowi równowartość 16 600 dolarów, czyli 66 400 złotych (kurs 4,00).

Nissan N7 – przód

Z perspektywy europejskiego klienta jest to absurdalnie mało. W naszym kraju można za takie pieniądze kupić ubogo wyposażony pojazd miejski – i to z segmentu A. Jak widać, różnice związane z podatkami i kosztami wytwarzania poza Starym Kontynentem są naprawdę duże.

Można założyć, iż potencjalny debiut na terenie Unii Europejskiej wywindowałby wydatek dwukrotnie, ale choćby jakby tak się stało, to i tak mówimy o modelu przystępnym cenowo – szczególnie, iż nie jest mały.

Nissan N7 z bliska

Tani sedan Nissana ma gabaryty wpisujące go do klasy średniej. Krótko mówiąc, to duży samochód mogący pełnić rolę tego rodzinnego. Skąd tak okazyjna cena? Został stworzony w ramach spółki joint venture z chińskim potentatem motoryzacyjnym.

Nissan N7 nie jest tak wyszukany, jak Ariya, ale wygląda poprawnie. Widać w nim dalekowschodnie inspiracje, ale jako całość prezentuje się atrakcyjnie. Pas przedni z szeroką blendą LED i reflektorami o kształcie bumerangów ma swój sznyt.

Nissan N7 – tył

Profil przypomina czterodrzwiowe coupe, co jest zasługą opadającej linii dachu i zwężających się przeszkleń. Odrobinę dynamiki nadają również chowane klamki i duże felgi. Z tej perspektywy jest naprawdę dobrze.

Tył jest już prostszy i oparty na modnym motywie. Chodzi oczywiście o zintegrowane lampy, które przechodzą przez całą szerokość auta. Co ciekawe, diody podświetlają także nazwę producenta. Brakuje tu jednak oryginalności.

Tani sedan Nissana ma potencjał

W kabinie panuje minimalizm oparty na nowoczesnych instrumentach pokładowych. Projekt kokpitu przypomina motywy z Tesli, co oznacza dominację ekranu, na którym opiera się niemal każda funkcja pojazdu. Poza tym, można liczyć na ładną kierownicę i garść praktycznych rozwiązań.

Tani sedan Nissana skrywa napęd elektryczny. Tak, w tej cenie (119 900 juanów chińskich). Podstawowa konfiguracja oddaje do dyspozycji 215 koni mechanicznych i akumulator trakcyjny o pojemności 58 kWh.

Nissan N7 – wnętrze

Według producenta, taka bateria pozwala na pokonanie 510 kilometrów. Pamiętajmy jednak, iż azjatyckie normy są nieco łagodniejsze od tych europejskich. Podejrzewamy więc, iż realny zasięg to około 400 kilometrów, co też jest niezłym rezultatem.

Warto podkreślić, iż w chińskiej ofercie są także bogatsze i bardziej wydajne wersje posiadające większy akumulator (73 kWh). Ich ceny startują od 139 900 juanów (niecałych 80 tysięcy złotych).

Producent potwierdził, iż strategia ekspansji nowych rynków jest właśnie opracowywana. Nie ujawnił jednak, o które destynacje chodzi. Wstępnie wyklucza się Stany Zjednoczone. Podejrzewamy, iż auto pojawi się w państwach rozwijających się. Czy trafi także do Europy? Czas pokaże.

Idź do oryginalnego materiału