Tajemniczy Polonez Sedan. To nie mogło się udać

1 rok temu

Choć dziś brzmi to mało wiarygodnie, jeszcze kilka dekad temu powstawały w Polsce bardzo interesujące projekty samochodowe. I słynny Beskid nie jest oczywiście jedynym, o którym warto wspomnieć.

I tu musimy cofnąć się do czasów skażonych PRL-em, kiedy nierzadko trzeba było tworzyć coś z niczego. Zresztą, duży poziom niezależności twórczej (niemal każdy tata był domowym budowlańcem, elektrykiem i hydraulikiem jednocześnie) pozostał nam do dziś. W przypadku motoryzacji też tak było, czego przykładem może być ten tajemniczy Polonez Sedan.

I tu należy wspomnieć o artykule Adama Sierakowskiego, który w 1982 roku ukazał się w legendarnym magazynie Motor. Został on wspomniany na profilu Moto Makulatura w social mediach. Wspomniany projekt był wtedy owiany tajemnicą. I nie chodzi o jego design tylko parametry techniczne.

Tajemniczy Polonez Sedan

Mimo upływu lat, jego historia wciąż nie jest jasna. Wiemy, iż był to prototyp o nazwie „Tre Volumi”, co oznaczało „Trzy bryły”. Chodzi oczywiście o nadwozie – typowe dla konwencjonalnych samochodów czterodrzwiowych.

Ten tajemniczy Polonez Sedan mógł być odpowiedzią na panujące trendy. Sylwetka limuzyny w tym modelu może dziś budzić szyderczy uśmiech, ale musimy pamiętać o czasach, w których powstała. Wtedy mogła budzić pożądanie wielu potencjalnych nabywców.

Polonez Tre Volumi, grafika: Motor/Facebook

Różnicę stanowił tył samochodu, który oferował niemal płaską klapę. Podejrzewamy, iż pojemność bagażnika wynosiła około 400 litrów, ale jej wykorzystanie ograniczał wysoki próg załadunku – strefa, na której znajduje się tablica była scalona z nadwoziem. Tylne lampy zostały przeszczepione z dotychczas oferowanego poloneza.

Bystre oko dostrzeże oparcie tylnej kanapy, które zostało umieszczone blisko szyby. To nie wróży dobrego poziomu bezpieczeństwa. Niewykluczone, iż podczas zderzenia z tyłu, głowy pasażerów uderzyłyby o szkło.

Ciąg dalszy nie nastąpił

Nieznany Polonez Sedan pozostał konceptem, który w tej formie nie trafił do produkcji seryjnej. I jakoś nie jesteśmy tym zaskoczeni. Dopiero nowa generacja modelu doczekała się takiego rodzaju nadwozia. Słynne Atu też piękne nie było.

>Fiat Cinquecento Sedan na czarnych blachach. To prawdziwy egzemplarz!

Nie wiadomo, gdzie teraz znajduje się to auto. Trudno stwierdzić, czy w ogóle istnieje. Plotki głoszą, iż pierwotnie było testowane w Ośrodku Badawczo-Rozwojowym w Falenicy. W latach 90. miało zostać sprzedane prywatnemu klientowi.

Ten z kolei miał zarejestrować samochód i jeździć nim po Warszawie i okolicach. Trudno jednak potwierdzić takie sensacje po tylu latach, tym bardziej iż nie ma praktycznie żadnych zdjęć. Mamy jednak nadzieję, iż gdzieś jeszcze istnieje ten wynalazek. W końcu to część historii polskiej motoryzacji.

Idź do oryginalnego materiału