Lynk&Co to marka niemal zupełnie nieznana w naszym kraju. Natomiast w niektórych krajach Europy Zachodniej jest obecna od paru lat, i to choćby z sukcesami. Model 01, do niedawna jedyny oferowany w Europie, był w Holandii najlepiej sprzedającym się samochodem hybrydowym PHEV.
Lynk&Co - marka z pogranicza dwóch światów
Sama marka powstała niedługo po przejęciu Volvo przez chińskie Geely i mocno korzysta zarówno ze szwedzkiej jak i chińskiej techniki. Firma wyraźnie podkreśla fakt, iż jej biura projektowe znajdują się w Szwecji właśnie. I widać to zarówno w stylistyce auta jak i w doborze materiałów do wykończenia wnętrza. Te bowiem w sporej części pochodzą z recyklingu.
Dla przykładu góra deski rozdzielczej to przetworzone sieci rybackie wyciągnięte z morza. Co ciekawe, w Chinach oferta tej marki jest zdecydowanie większa i obejmuje 8 modeli podczas gdy w Europie mamy dwa. Opisany już 01, test wersji po liftingu ukaże się za jakiś czas, oraz bohatera dzisiejszego artykułu, czyli model 02.
Ta marka pokazuje swoją niezwykłość już na samym początku. Bowiem jej salony sprzedaży są naprawdę wyjątkowe. Przypominają one wszystko tylko nie miejsce, gdzie można kupić samochód. Są to bardzo designerskie lokale, położone w samych centrach miast, gdzie można napić się dobrej kawy, skorzystać z lekcji jogi czy uczestniczyć w warsztatach z tworzenia ceramiki.
Samochód owszem jest, na samym końcu salonu nieśmiało przygląda się temu co się dzieje w klubie. Tak, bowiem to miejsce nazywa się Lynk&Co Club. Zresztą zobaczcie na zdjęcia, czy któryś z salonów samochodowych w Polsce tak wygląda?
Lynk&Co 02 - kuzyn Smartów i Volvo
02 to bliski kuzyn Smartów #1 i #3 oraz bardzo popularnego Volvo EX-30. Technicznie są to bardzo podobne auta, silniki czy bateria są dokładnie takie same, różnice są tylko w szczegółach jak pokładowe ładowarki AC. Ale już stylistka czy ogólny charakter auta jest indywidualny.
Volvo jest najbardziej minimalistyczne, Smarty mają raczej obły wygląd a Lynk&Co jest zdecydowanie najbardziej futurystyczny. Widać to było dokładnie w czasie testu, który odbywał się w Berlinie i okolicach. W tym mieście ludzie są przyzwyczajeni do bardzo egzotycznych samochodów, a i tak mój testowy 02 w niebieskim kolorze przyciągał wiele spojrzeń.
I po uśmiechach ludzi wnioskuję, iż odbiór był bardzo pozytywny. Auto ma ciekawie narysowany przód, świtała mijania są ukryte nisko w zderzaku, wyżej mamy bardzo charakterystyczne dla tej marki paski ledowe świateł dziennych, które zachodzą aż na boki nadwozia.
Maska ma wyraźne przetłoczenia, bok nadwozia przecinają skośne dolnej linii okien i plastikowych elementów na drzwiach. Z tyłu uwagę przyciągają przede wszystkim światła wkomponowane w spoiler. W tak awangardowym aucie nie dziwią bezbramkowe drzwi. Na szczęście pomimo takiego rozwiązania dźwięk ich zamykania jest bardzo przyjemny. Widać, iż nie oszczędzono na jakości materiałów ani precyzji spasowania poszczególnych elementów nadwozia.
Przestronne wnętrze i wysoka jakość wykonania
Wygląd wnętrza auta jest także bardzo ciekawy, aczkolwiek nie już tak awangardowy. To takie połączenie szwedzkiej prostoty i bardzo interesujących detali. Mamy ciekawą kierownicę, która pomimo tego, iż nie ma idealnie okrągłego kształtu, jest bardzo wygodna. Są bardzo ładne żółte elementy, które przebijają się przez szarość wnętrza.
Plastiki i inne materiały są bardzo przyjemne w dotyku. I to także w tych miejscach, które rzadko dotykamy. Mamy także widoczny z prawej strony kierowcy materiałowy pasek, którego pociągnięcie umożliwia podzielenie się autem z innymi, opis, na czym to polega, jest z dalszej części artykułu.
Ze wszystkich tych bliźniaków od Geely to właśnie Lynk&Co zrobił na mnie najlepsze wrażenie. Zarówno pod względem wyglądu jak i jakości wykonania. Ta ostatnia bowiem jest naprawdę świetna. Pomimo moich starań nie znalazłem ani jednego elementu, który wydałby nieprzyjemny dźwięk czy był niedokładnie zamocowany. Także opowieści o chińskiej tandecie można już włożyć między bajki.
Co więcej, auto jest naprawdę przestronne. Dzięki temu, iż samochód jest zaprojektowany od początku jako auto elektryczne, miejsca dla czterech dorosłych osób absolutnie nie brakuje. Także bagażnik ma wystarczające 410 litrów pojemności. Pod przednią maską znajduje się natomiast malutki schowek o pojemności 15 litrów. W sumie nie wiem, co tam można włożyć.
Chyba tylko apteczkę czy zestaw kluczy, bowiem nie zmieszczą się choćby kable do ładowania. Te mają swoje miejsce pod podłogą bagażnika z tyłu. Do wad wnętrza można też zaliczyć wielki szklany dach. Wprawdzie daje on dużo światła w kabinie, ale nie można go zasłonić, więc w lecie może powodować nadmierne nagrzewanie się wnętrza. Ostatnio widać wśród producentów takich jak BYD, iż wprowadzają oni zasłony do szklanych dachów, słuchając uwag od klientów.
Ekran dotykowy i system infotainment - czy intuicyjność jest na pierwszym miejscu?
Obsługę auta producent przeniósł praktycznie w całości na dotykowy ekran. Dobrze, iż jest on wielki, 15”, oraz działa gwałtownie i responsywnie. Niestety, sam system nie jest do końca intuicyjny, bowiem często trzeba szukać odpowiednich funkcji po różnych menu. Pod tym względem Smart ma prostsze rozwiązanie, a już zdecydowanie najlepsze jest Volvo EX-30, które stosuje infotainment od Google.
Ale żeby nie było tak pięknie, to znowu Volvo jako jedyne z bliźniaków nie oferuje zestawu wskaźników przed kierowcą, co jest dla mnie totalnie nie do przyjęcia. W tej kategorii wygrywa Smart, który jako jedyny ma wyświetlacz przezierny HUD, choć tylko w lepszych wersjach wyposażenia.
Lynk&Co 02 jest także przykładem jak systemy sztucznej inteligencji wkraczają do świata automotive. Jak rozpocząłem test, chciałem zmienić język menu na angielski. Tymczasem po wejściu do odpowiedniej zakładki zobaczyłem długą listę języków, wśród których był także nasz ojczysty. To dziwne, bowiem choćby nie wszystkie auta z Chin, które są dostępne w naszym kraju, mają menu po polsku.
Pierwsze co pomyślałem to fakt, iż producent wchodzi na nasz rynek, ale gwałtownie okazało się, iż po prostu użyto automatycznego tłumacza. gwałtownie bowiem znalazłem sporo błędów, ewidentnie pasujących do roboty wykonanej przez AI. Tym niemniej i tak producentowi należą się spore brawa za takie rozwiązanie. Niestety obsługa głosowa w naszym języku jeszcze nie jest możliwa.
Dynamiczna jazda i komfortowe zawieszenie
Model 02 jeździ bardzo podobnie jak jego bracia. Auto ma wystarczającą moc 272 koni mechanicznych, które napędzają tylne koła. W przeciwieństwie do Volvo i Smarta natomiast nie jest w nim dostępna wersja z napędem na obu osi.
W mieście przyspieszenie jest tak szybkie, iż naprawdę trzeba uważać, aby nie stracić prawa jazdy, a na trasie umożliwia szybkie wyprzedzanie ciężarówek czy innych wolnych pojazdów. Praca pedału przyspieszenia jak i hamowanie regeneracyjne jest płynne a dodatkowo jazdę uprzyjemnia system one pedal driving, który w większości przypadków umożliwia zapomnienie o istnieniu pedału hamulca.
Auto po puszczeniu gazu samo zwalnia aż do pełnego zatrzymania. Zawieszenie jest raczej twarde, ale przejeżdżanie przez nierówności czy progi zwalniające jest całkiem przyjemnie. Na zakrętach samochód jest bardzo stabilny i nie boi się szybszej jazdy. Układ kierowniczy natomiast jest raczej syntetyczny i nie przekazuje za dużo informacji o tym co się dzieje na styku opon z nawierzchnią drogi.
Lynk&Co jest także bardzo dobrze wyciszonym pojazdem. choćby przy prędkościach nielegalnych w Polsce, dobrze, iż test odbywał się w Niemczech, w aucie można rozmawiać bez podnoszenia głosu. A rozmówcy, z którymi prowadziłem rozmowy telefoniczne, stwierdzili, iż zestaw głośnomówiący musi mieć świetne mikrofony, gdyż słuchać mnie tak samo dobrze jak gdy trzymam telefon przy twarzy.
W pierwszych chińskich samochodach, które testowałem, był to duży problem. Niby zestaw do rozmów w czasie jazdy był obecny, ale w praktyce nie dało się z niego korzystać. Ale jak widać, Chińczycy uczą się bardzo szybko. To na co warto zwrócić uwagę to tapicerka siedzeń. Wykonana jest ze sztucznej skóry, i od razu to widać, ale jest ona tak dobrej jakości, iż zdecydowanie wolę ją od tej prawdziwej. Dodatkowo same fotele są naprawdę wygodne. Szkoda tylko, iż choćby w droższej odmianie są tylko podgrzewane, nie ma mowy o wentylacji, nie mówiąc już o masażu.
Efektywność energetyczna i ładowanie
Lynk&Co 02 jest dostępny tylko w jednej odmianie napędowej. W przeciwieństwie do Volvo i Smarta nie oferuje mniejszej baterii 49 kWh a tylko taką, której pojemność to 66 kWh netto. Podczas testów uśrednione zużycie prądu wynosiło 20 kWh na 100 kilometrów, co daje zasięg na poziomie 330 kilometrów. Temperatura wahała się pomiędzy 0 a 5°C, więc w lecie bez problemów powinniśmy przejechać do 400 kilometrów na jednym ładowaniu.
Jeśli w trasie będzie potrzeba uzupełnić energię w akumulatorze to na stacji prądu stałego zajmie nam to około 30 minut, oczywiście mowa o zakresie 10 do 80% pojemności baterii. To w tej chwili taki klasowy standard. To, co trzeba natychmiast pochwalić szczególnie to fakt, iż pokładowa ładowarka prądu stałego ma 22 kW mocy zamiast najczęściej spotykanych 11 kW.
Aczkolwiek to dotyczy tylko droższej wersji wyposażenia. Co ciekawe, w Chinach parametry auta są dużo lepsze. Samochód ma wprawdzie delikatnie mniejszą baterię o pojemności 61 kWh, ale za to ładuje się ona dużo szybciej. Zamiast pół godziny, uzupełnienie energii na ładowarce DC trwa zaledwie 15 minut.
Jest to możliwe dzięki architekturze 800V w przeciwieństwie do 400V, na których pracuje europejska odmiana auta. Przedstawiciele firmy nie potrafili i jasno wytłumaczyć czemu na nasz kontynent trafiła inna, i gorsza, wersja niż w Chinach.
Atrakcyjna cena i bogate wyposażenie
Model 02 jest bardzo rozsądnie wyceniony. Podstawowa odmiana, nazwana Core, która ma już całkiem bogate wyposażenie, kosztuje 36 tysięcy euro. Po przeliczeniu na złotówki, oraz uwzględnieniu wyższego niż w Niemczech VATu, otrzymujemy kwotę 155 tysięcy złotych. jeżeli chcemy, większe koła, lepszy zestaw audio, wspomnianą szybszą ładowarkę czy opisaną już świetną tapicerkę, wybierzemy wersję More, za którą musimy zapłacić odpowiednik 171 tysięcy złotych.
To naprawdę dobra cena, biorąc pod uwagę, iż najtańsza odmiana Volvo z mniejszą baterią i dużo gorszym wyposażeniem kosztuje prawie 180 tysięcy złotych. Szkoda, iż marka, póki co, nie zdecydowała się wejść na polski rynek. W pełni elektryczny 02 a jeszcze bardziej hybrydowy 01 mógłby naprawdę dobrze sprzedawać się w naszym kraju.
Ogólnie Lynk&Co 02 to bardzo interesująca alternatywa dla innych aut tego segmentu. Jest na tyle duży, aby codziennie pełnić rolę rodzinnego auta a na tyle nieduży, iż można nim spokojnie parkować choćby w ciasnych przestrzeniach. Auto sprawdzi się także w czasie długich podróży ze względu na spory zasięg i szybkie ładowanie.
Ma drobne niedociągnięcia, ale większość z nich producent może gwałtownie poprawić. Niektóre z nich są do rozwiązywania choćby dzięki zdalnych aktualizacji systemu infotainment. Także cena jest atrakcyjna. To, czego bym najbardziej chciał od producenta to, żeby rozpoczął sprzedaż na naszym kontynencie większej ilości modeli, które do tej pory są dostępne tylko w Chinach.
Piękny elektryczny sedan Z10, hybrydowy SUV 08 albo najbardziej luksusowy i wyposażony w najnowszą technologię model 900 mógłby zagrozić pozycji europejskich marek premium.
Lynk&Co - nie tylko samochody
Ale marka Lynk&Co to nie tylko interesujące i dobrze wymienione samochody. To także unikalny sposób użytkowania, który wyróżniają ten produkt na rynku. Chodzi mianowicie o możliwość użyczenia swojego samochodu innym. Można powiedzieć, iż to taki Airbnb tylko dla pojazdów.
Gdy wiemy, iż przez jakiś czas nie będziemy używać swojego samochodu, możemy ustawić w aplikacji jego dostępności dla potrzebujących wynająć auto. Ustawiamy cenę, jaką nas interesuje oraz inne parametry typu gdzie można jeździć, i czekamy, aż ktoś będzie naszą ofertą zainteresowany.
Ta osoba zgłasza poprzez aplikację chęć wynajęcia a jeżeli my udzielimy zgody, będzie mogła korzystać z naszego auta. Ponieważ samochód ma funkcję phone as a key, wystarczy, iż podejdzie do naszego auta ze swoim telefonem, a ono otworzy się automatycznie. Z rozmów z przedstawicielami firmy wynika, iż ten system jest bardzo popularny w Holandii, a część użytkowników wynajmuje swoja auta na tyle często, iż zarobek pokrywa ratę leasingową w całości.
Jak można zauważyć Lynk&Co to samochody troszkę inne niż wszystkie. Niby technicznie są podobne do swoich kuzynów z rodziny Geely, ale w praktyce wyróżniają się możliwościami czy choćby wyglądem salonów sprzedaży. Szkoda tylko, iż oferta w europie nie tylko obejmuje niewielką część tego co jest dostępne w Chinach, ale choćby te modele, które są u nas dostępne, mają gorsze parametry. Z taką polityką podbój europejskiego rynku przez marki z Chin będzie dużo wolniejszy niż zakładają w Pekinie.