Szef Toyoty twierdzi, iż auta elektryczne nie rozwiązują problemu. I ma rację

5 dni temu

Coraz większa liczba sceptycznych wypowiedzi dotyczących napędów elektrycznych daje do myślenia. Od kilkunastu lat piszemy o zagrożeniach wynikających z forsowania ideologii oraz uzależniania się od jednego źródła. Wydaje się, iż szef Toyoty też to dostrzega. Szkoda tylko, ze producenci dopiero teraz mówią o tym głośno.

Szef Toyoty widzi zagrożenie

Nie jest tajemnicą, iż japoński producent stosunkowo późno „przekonał się” do tej technologii. Tak naprawdę cały czas próbował rozwijać koncepcję wodorową, która teoretycznie ma w sobie więcej sensu z perspektywy ekologicznej. To jednak nie wystarczyło. Dziś szef Toyoty mówi o bezpośrednich zagrożeniach i wie, iż obrany kierunek nie należy do odpowiednich.

Wróćmy jednak do wspomnianego wodoru. Sam pomysł jest bardzo dobry, bo emisja skupia się jedynie na parze wodnej. Niestety, ten medal ma też drugą stronę. Wodór nie jest ani łatwy, ani tani w wytwarzaniu. Do tego dochodzą duże wyzwania związane z magazynowaniem i transportowaniem. Sama technologia zajmuje natomiast bardzo dużo miejsca. Krótko mówiąc, wodór jest ekologiczny, ale za drogi, by okazał się opłacalny.

I tu dochodzimy do kluczowego wątku. Nikt tak naprawdę nie patrzy w pełni na planetę, choć sugeruje to forsowana ideologia. Jak zwykle w takich przypadkach, pojawia się lobbowanie danych rozwiązań – w celach czysto zarobkowych. Czy dziś planeta jest czystsza, niż rok temu? Pewnie nikogo nie zaskoczy, iż jest wprost przeciwnie.

Ochrona środowiska a geopolityka

Idea ekologiczna to istotny aspekt, ale ideologia to krok za daleko, ponieważ niszczy wszystko inne – w tym gospodarkę. Europa już to odczuwa. Przekonując albo zmuszając producentów do zmian strategii produktowych, ograniczyła zainteresowanie ich samochodami. Dała też wiatr w żagle chińskiej ekspansji, która zaczyna zataczać coraz większe kręgi.

Toyota bZ4X -front

Jak można się domyślać, konsekwencje poniosą nie tyle rządzący, co zwykli ludzie, którzy stracą zatrudnienie w licznych miejscach. Już teraz zamykane są fabryki renomowanych marek w całej Europie. To jednak dopiero początek problemów.

Nie ma wątpliwości, iż ekologia powinna być wpajana w świadomość kolejnych pokoleń, ale nie kosztem ich bezpieczeństwa i jakości życia. Co z tego, iż nie będzie samochodów, jak nie będzie również pracy? Socjalizm uratuje świat? A może komunizm? Już to kiedyś przerabialiśmy.

Szef Toyoty nie widzi recepty w autach EV

Utrzymując całkowity obiektywizm, żaden samochód nie jest przyjazny dla środowiska. I trzeba to sobie jasno powiedzieć. Każdy pojazd emituje szkodliwe substancje. Jak? Już na etapie projektowania, poprzez produkcję, aż do użytkowania.

Niektórzy twierdzą, iż samochody elektryczne są ekologiczne, ale to kłamstwo. Ich produkcja też znacząco obciąża środowisko. Do tego trzeba doliczyć niezwykle szkodliwy przemysł wydobywczy związany z surowcami koniecznymi do tworzenia baterii. O obciążeniu opon wynikającym z nadwagi takich aut już nie chcemy choćby mówić…

Szef Toyoty dopisuje do tego aspekt stricte energetyczny. Według niego, w znaczącej liczbie państw energia elektryczna pochodzi z elektrowni węglowych. To sprawia, iż problem nie jest rozwiązywany (w żadnym stopniu), tylko przenoszony w inne miejsce. Planeta na tym nie zyskuje.

Akio Toyoda wspomniał na łamach Automotive News również o hybrydach. Stwierdził, że: „Te 27 milionów sprzedanych hybryd miało taki sam wpływ, jak 9 milionów pojazdów elektrycznych na drodze. Ale gdybyśmy wyprodukowali 9 milionów pojazdów elektrycznych w Japonii, faktycznie zwiększyłoby to emisję dwutlenku węgla, a nie ją zmniejszyło. Dzieje się tak, ponieważ Japonia polega na elektrowniach cieplnych w zakresie energii elektrycznej”.

Ta wypowiedź ujawnia pewien paradoks. Samochody elektryczne w niektórych sytuacjach mogą wręcz zwiększać emisję. Ktoś może więc zasugerować całkowitą rezygnację z węgla. Problem w tym, iż największy rynek, a przy tym fabryka świata, bazuje na takich elektrowniach. Czy zrezygnuje? Oczywiście, iż nie. Europa cały czas kręci na siebie bat, a odpowiada za emisję kilku procent gazów cieplarnianych. Jednocześnie doprowadza swój przemysł nad przepaść.

I tu koło się zamyka. Można być skansenem ekologicznym i stawiać na minimalizm, ale to tworzy zagrożenia w zupełnie innych kategoriach. Nie ma zatem rozsądnego pomysłu rozwiązującego ten problem. Konieczna jest strategia oparta na dywersyfikacjach: przemysłowych, zbrojeniowych i strategicznych. Tylko w ten sposób można utrzymać bezpieczny ład. Niestety, niektórzy wciąż tego nie rozumieją.

Idź do oryginalnego materiału