Stan włoskiej szkoły designu nie napawa optymizmem, skoro zachwycacie się Giulią Zagato

2 lat temu

Stało się dokładnie to, czego się spodziewałem: zbudowana w jednym egzemplarzu Alfa Romeo Giulia SWB Zagato sprawiła, iż internet zaroił się od lajków, serduszek i wzdychania pod jej adresem. A to oznacza, iż z włoską szkołą designu źle się dzieje.

Pewne rzeczy na tym świecie się nie zmieniają, choćby jeżeli ograniczylibyśmy obserwacje wyłącznie do motoryzacji. Zima co roku zaskakuje drogowców, Mansory buduje paskudztwa, a ludzie ciągle mają zaskakujące i durnowate pomysły. Nie zmienia się także to, iż gdy Włosi pokażą jakieś nowe auto, to cały świat cmoka z zachwytem.

NO IIIIIILE MOŻNA

Widać to również na przykładzie nowiuteńkiego dzieła z Mediolanu – to Alfa Romeo Giulia SWB Zagato, o której kilka dni temu pisaliśmy. Dla przypomnienia, auto wygląda tak:

Oraz tak:

A także tak:

Moi Drodzy – obawiam się, iż najwyższy czas nieco się ogarnąć, bo choć to zielone auto (no dobra, lakier jest bardzo ładny) do brzydkich nie należy, to przy najlepszych włoskich projektach choćby nie stało. Ale internet wręcz wybuchł, bo 1) to Alfa Romeo i 2) tO pRzEcIeŻ nAjLePsZy WłOsKi DeSiGn.

Jeśli ktoś z tym nie zgadza, to skazany jest na wysłuchiwanie pierdół w rodzaju „coo, hehe, pewnie Passacik b5 ci się marzy co” albo klasycznego „po co się wypowiadasz skoro i tak cię nie stać?”. Szczególnie teksty takie jak ten drugi są wspaniałe, bo sugerują, iż o aucie kosztującym miliony nie powinien wypowiadać się nikt, choćby jeżeli fura mu się podoba – no bo przecież ile osób stać na sprawienie sobie takiej rzeźby za miliony euro? I tak, rzeźby a nie „zabawki”, bo poza zdjęciami prasowymi to auto pewnie będzie kwitnąć przez cały rok w garażu. jeżeli raz na 5 lat pojawi się na jakimś zlocie Alfy – dokąd i tak dotrze autotransporterem, ukryte przed spojrzeniami postronnych obserwatorów – to będzie dobrze.

Włoskie klasyki to faktycznie ekstraklasa designu

Lekkość, finezja, piękne detale, proporcjonalność… czy chociaż interesujący pomysł zrealizowany do bólu konsekwentnie, patrz Alfa Romeo SZ czy RZ. Później coś zaczęło się psuć. Weźmy takie Ferrari – nie będę się teraz rozwodzić nad tym co zawsze, czyli iż stały się zbyt agresywne i zbyt mało eleganckie, ale nad tym, iż coraz częściej ich pojedyncze projekty kosztujące miliony, to takie stylistyczne byle co, nieco przerobione modele seryjne. Tak tylko o, byle było. Lamborghini z kolei od paru lat robi tak, iż najpierw prezentuje naprawdę schludnie zaprojektowane auto, a potem przy okazji liftingów kaleczy je dodatkowymi wlotami powietrza lub jakimś dzieleniem dotychczasowych na mniejsze, jak w przypadku Huracana i Huracana EVO.

To już trzeba być naprawdę zdolnym, żeby wziąć bardzo udane 599 GTB i zrobić z niego potworka gorszego od 612 Scaglietti. Na zdjęciu: Ferrari P540 Superfast Aperta.

Alfa sama w sobie strasznie mnie denerwowała w ostatnich latach i też nie mogłem się nadziwić, co ludzie widzą w Giulii czy Stelvio – owszem, proporcje nadwozi są bardzo fajne, ale przody tych aut były do niedawna straaaaaszne, głównie ze względu na okropne moim zdaniem reflektory. Ostatni lifting co prawda przeprowadzono totalnie po kosztach i nie zmieniono choćby kształtu lamp na taki, który pasowałby do „wypełnienia”, ale i tak wygląda to teraz znacznie lepiej niż dotychczas.

Lamborghini Huracan LP610-4
A tu wersja po liftingu, czyli Huracan EVO.

No a taka Alfa Romeo Giulia SWB Zagato? Przód auta jest tak obniżony, iż wóz wygląda, jakby szukał trufli w asfalcie. Tył jest tłusty niczym w Ferrari Californii i wygląda, jakby był zdolny pomieścić składany dach. Tylne lampy to takie trochę Maserati 3200 GT, trochę Aston Martin DBX, widziałem choćby komentarz, w którym ktoś porównywał tył tej Alfy do TVR-a Sagaris.

Największym problemem jest to, iż Zagato chyba od zawsze stało nieco w cieniu projektów od Pininfariny czy Bertone. I nie jest to tylko moja opinia – gdy w sieci pojawiają się zdjęcia ich aut z lat 80. czy 90. lub starszych, to komentatorzy wcale nie są tak entuzjastycznie nastawieni. No bo jak być, skoro mowa o dziełach takich jak poniżej.

Autech Nissan Gavia Zagato
Alfa Romeo 1600 Junior Zagato

Teraz wszyscy się boją skrytykować dany projekt, bo zostaną zakrzyczani – takie czasy, iż możesz tylko chwalić, żeby czasem się ktoś nie obraził.

Z Zagato kłopot jest taki, iż wiele ich nowszych projektów wygląda jak coś zbudowanego przez pasjonata w garażu. Owszem, zdarza się coś ładnego, a choćby bardzo ładnego, jak np. nowoczesna interpretacja Iso Rivolty, ale przez cały czas brakuje tam tego czegoś, jakiejś kropki nad i, którą to kropkę znajdziemy w, nie przymierzając, Pagani Huayrze – choć uważam, iż Rivolta jest autem znacznie ładniejszym od Huayry.

Nie oznacza to bynajmniej, iż Zagato nie potrafi. Potrafi, owszem – przykładem jest nie tylko wcześniej wspomniana nietypowa Alfa Romeo SZ/RZ czy śliczna Lancia Flaminia Sport Zagato z 1963 r., ale też – z nowszych propozycji – Aston Martin Vanquish Zagato. Te auta, o ile są w odpowiednich kolorach, robią fantastyczne wrażenie i w nich widać tę wspomnianą kropkę nad i.

fot. motorcarsintl, BringaTrailer.com

Dlatego proszę was, skończcie coś chwalić tylko dlatego, iż jest włoskie

Owszem, nowa Alfa Romeo Giulia SWB Zagato jest bardziej udana choćby od licznych wspomnianych one-offów Ferrari, ale to żadna rekomendacja. Prawda jest taka, iż Włosi nie są już lepsi w designie niż reszta świata. Wynika to nie tylko z tego, iż ta reszta świata bardzo nadgoniła, ale i z tego, iż Włochom chyba coraz mniej się chce. Tak, miewają różne przebłyski – szkoda tylko, iż coraz rzadziej.

Jeśli komuś nowa Alfa serio się podoba – proszę bardzo, mi podoba się pierwsze Audi R8 i jakoś z tym żyję. Ale jeżeli ją tak wychwalacie, bo wszyscy inni wychwalają – dajcie sobie spokój. Miejcie odwagę mieć swoje zdanie. No, chyba tyle z mojej strony – zostało mi już tylko jedno.

Idź do oryginalnego materiału