Ssangyong Torres 1.5 Turbo 163 KM 4WD Wild LPG | TEST

moto-przestrzen.pl 1 tydzień temu

Ssangyong Torres to jeden z najnowszych modeli w gamie koreańskiej marki. interesujący design, dobrze wykończone wnętrze, bogate wyposażenie i rozsądna cena to zalety, które powinny przemówić do klientów. Niestety coś nie do końca poszło tak jak powinno, bo Torres ma też kilka irytujących wpadek, które mocno psują wrażenia. A szkoda, bo Ssangyong Torres naprawdę ma zadatki na interesującego SUV-a i jeżeli producent rozwiąże kilka problemów to będzie to bardzo dobre auto.

Torres wygląda jak prawdziwa terenówka

Muskularna sylwetka, design rasowej terenówki i mnóstwo offroadowych akcesoriów sprawiają, iż obok Ssangyonga Torresa nie da się przejść obojętnie. Oczywiście dostrzeżemy tutaj nawiązania do Forda, Jeepa czy Land Rovera, ale trzeba przyznać, iż projektanci koreańskiej marki nieźle to ze sobą poskładali, czego efektem jest naprawdę przyjemny dla oka SUV. To co się nam bardzo podoba to, iż Torres absolutnie nie przypomina żadnego innego modelu z gamy Ssangyonga.

Przód wygląda bardzo drapieżnie. To właśnie tutaj znajdziemy wiele ciekawych akcentów stylistycznych, dzięki którym Torres prezentuje się efektownie i nowocześnie. Mamy smukłe reflektory z ciekawie poprowadzonymi światłami do jazdy dziennej między którymi zamontowano listwę z sześcioma chromowanymi żebrami imitującą maskownicę chłodnicy. Prawdziwa maskownica znajduje się nieco niżej i została wykonana ze zwykłego tworzywa. Poza tym w dolnej części zderzaka znajdziemy plastikowe nakładki stylistyczne w srebrnym kolorze, atrapy wlotów powietrza w których umieszczono światła przeciwmgielne a także czerwoną zaślepkę, pod która znajdziemy miejsce do zamontowania haka holowniczego. Na masce umieszczono dwa uchwyty. O ile w Jeepie mają one sens, o tyle tutaj nie mają żadnego konkretnego przeznaczenia.

W naszej wersji znajdziemy też kilka offroadowych akcesoriów. W osłonie chłodnicy zamontowano wyciągarkę (7 112 złotych), na masce lampy robocze (2 091 złotych), natomiast pod silnikiem pojawiła się czerwona osłona (1 353 złote).

Z boku widać, iż Ssangyong Torres to kawał SUV-a. Koreańskie auto mierzy 4700 mm długości, 1720 mm wysokości a także 1890 mm szerokości. Torres jest nieco krótszy od Skody Kodiaq (4758 mm), Hondy CR-V (4706 mm), a także odrobinę dłuższy od Nissana X-Trail (4680 mm).

I tutaj widać zdecydowanie więcej terenowych akcentów. Przede wszystkim mamy opony terenowe, listwy ochronne drzwi, drabinkę i skrzynię na słupkach C, nakładki na błotniki i drzwi, stopnie boczne a także bagażnik dachowy. Koszt tych modyfikacji to około 40 tysięcy złotych. Jedyne co nie zbudzało naszego zaufania to drabinka na słupkach C. Plastikowe stopnie trzeszczały pod delikatnym naciskiem, więc choćby nie próbowaliśmy na nie wchodzić.

Najbardziej kontrowersyjny jest tył, który jest trochę przekombinowany. Niby mamy ładne światła i nakładki stylistyczne w dolnej części zderzaka, ale atrapa obudowy koła zapasowego to już trochę przesada. Do tego na klapie bagażnika znajdziemy klamkę sugerującą otwieranie drzwi na bok, ale w rzeczywistości klapa unosi się do góry.

Ssangyong Torres wygląda oryginalnie a egzemplarz prasowy z offroadowymi akcesoriami wzbudzał ogromne zainteresowanie. Na pewno prezentuje się bardzo efektownie, ale choćby w cywilnej wersji sylwetka jest muskularna i doszukamy się w niej wielu smaczków stylistycznych. Nawiązują co innych marek, ale to naprawdę nie wygląda źle.

Torres oferuje mnóstwo przestrzeni

Wnętrze nie przeszło adekwatnie żadnych modyfikacji i kompletnie nie czujemy, abyśmy siedzieli w samochodzie nastawionym na jazdę w terenie. No chyba, iż mówimy o gumowych matach zamiast dywaników, ale to trochę zbyt mało. Ciekawie zaprojektowany kokpit, dobre wykończenie, trzy ekrany cyfrowe a także bogate wyposażenie robią bardzo dobre wrażenie. Tyle, iż nie wszystko poszło tutaj tak jak należy.

Zacznijmy jednak od jakości wykończenia, które jest naprawdę dobre. Deska rozdzielcza jest miękka, mamy skórzaną tapicerkę, srebrne wstawki a także naprawdę fajny dekor imitujący włókno węglowe a także oświetlenie ambientowe. Jest trochę piano black, ale nie jest go specjalnie dużo, więc nie będziemy się czepiać. Również spasowanie jest odpowiednie i choćby w czasie jazdy na bezdrożach nie słyszeliśmy żadnego skrzypienia ani trzasków.

Przyzwyczajenia wymaga tylko dość duża kierownica o mocno nietypowym kształcie, która naszym zdaniem trochę nie pasuje do wnętrza. Wygląda na trochę przestarzałą. Do tego znajdziemy na niej malutkie przyciski, którymi obsługujemy komputer pokładowy, asystentów kierowcy czy system multimedialny. Kompletnie nie rozumiemy dlaczego producent nie zastosował nieco większych przycisków, które byłyby wygodniejsze w użytkowaniu. Tym bardziej, iż z tych przycisków korzystamy bardzo często i jest to element, który na pewno warto byłoby poprawić.

Multimedia to przerost formy nad treścią

We wnętrzu znajdziemy aż trzy ekrany i to naszym zdaniem przesada. Przed kierowcą mamy cyfrowy zestaw wskaźników o wielkości 12,3 cala, który jest dość wąski, ale informacje są przejrzyste, grafiki przyjemne a wszystko działa tak jak należy.

Co interesujące nie jest to jeden wyświetlacz. Prędkościomierz, obrotomierz czy poziom paliwa to elementy, które są po prostu wyświetlane w formie cyfrowej. Nie ma to nic wspólnego z wirtualnym kokpitem i przypomina to rozwiązanie stosowane w samochodach kilka lat. Pośrodku umieszczono niewielki wyświetlacz komputera pokładowego w którym możemy zmieniać wyświetlane informacje albo ustawienia samochodu. Dość dziwnie to tutaj rozwiązano

Na środku kokpitu umieszczono 9-calowy ekran systemu multimedialnego wkomponowany w ramkę, która mogłaby być zdecydowanie smuklejsza natomiast sam ekran mógłby mieć lepszą rozdzielczość i reakcję na dotyk. Dostajemy tutaj system, który jest już mocno zaawansowany wiekowo, żeby nie powiedzieć archaiczny. Obsługa jest nieintuicyjna, wszystko działa dość wolno i potrafi się wieszać. Na pocieszenie mamy łączność z Android Auto i Apple CarPlay, ale tylko przewodowo.

Być może dlatego producent dorzucił tutaj 9-calowy ekran systemu klimatyzacji na którym znajdziemy również przyciski do obsługi Auto Hold, Start&Stop, AWD Lock czy klapy bagażnika. Jest to pewien przerost formy nad treścią i wolelibyśmy fizyczny panel klimatyzacji. Tym bardziej, iż ekran jest umieszczony nisko, więc każdorazowa zmiana ustawień wiąże się z oderwaniem wzroku od drogi i skupieniem się, aby trafić w odpowiednią ikonkę. Trzeba jednak przyznać, iż wszystko cały czas jest na wierzchu, więc nie jest to najgorsze rozwiązanie i widzieliśmy zdecydowanie gorsze.

Tylko dlaczego zmieniając ustawienia klimatyzacji na dolnym ekranie, ten sam widok pojawia się na ekranie multimediów? To kompletnie bezsensu.

Pod względem funkcjonalności jest ok

Na konsoli środkowej znajdziemy wnękę z dwoma miejscami na telefon. Jedno z nich wyposażono w ładowarkę indukcyjną. W tym samym miejscu mamy jeszcze dwa porty USB typu A. Na tunelu środkowym wygospodarowano całkiem sporo miejsca na odłożenie drobnych przedmiotów, ale musimy mieć na uwadze to, iż nie mamy żadnej roletki i wszystko będzie na widoku.

W podłokietniku mamy średniej wielkości schowek, w którym znajdziemy dodatkowe gniazdo 12V. Średnią wielkość ma również schowek przed pasażerem, natomiast kieszenie w drzwiach są bardzo pojemne. Miejsca na pewno nie zabraknie a to ważne w rodzinnym SUV-ie.

Miejsca w Ssangyong Torres nie brakuje

Torres to duży SUV, który ma pudełkowatą sylwetkę, więc spodziewaliśmy się bardzo przestronnego wnętrza. Miejsca zarówno z przodu, jak i z tyłu, absolutnie nie brakuje. Przednie fotele są wygodne, mają elektryczną regulację, są podgrzewane a choćby wentylowane. Niestety nie mamy pamięci ustawień a siedziska są zdecydowanie zbyt krótkie i nieco nam to doskwierało. Może niższym kierowcom nie będzie to przeszkadzało, ale przy wzroście ponad 180 centymetrów był to element, który obniżał komfort podróżowania.

Z tyłu miejsca jest mnóstwo, ale również tutaj widać drobne niedociągnięcia. Niby mamy regulację pochylenia oparcia, ale jest ono dość symboliczne i daleko mu do tego co mogliśmy spotkać w Renault Espace VI E-Tech czy Hondzie CR-V e:PHEV. Poza tym malutkie schowki w tunelu środkowym nie mają żadnego większego sensu, ale być może na innych rynkach dostępna jest trzecia strefa klimatyzacji i mamy tam dodatkowy panel. Byłoby to jakieś wytłumaczenie.

Doceniamy za to podłokietnik z dwoma miejscami na napoje, kieszenie w oparciach przednich foteli, dwa porty USB typu A oraz oddzielne nawiewy. W naszej wersji mieliśmy choćby podgrzewane siedziska a także roletki w oknach. Pod względem wyposażenia na pewno nie można mieć powodów do narzekania.

Bagażnik nie rozczarowuje

Teoretycznie jest ogromny, bo według danych technicznych ma aż 703 litrów a po złożeniu tylnej kanapy możemy zwiększyć jego pojemność do 1662 litrów. Niestety w praktyce zupełnie tego nie czuć. Być może producent podaje pojemność razem z wnęką na koło zapasowe. Wówczas faktycznie może mieć 703 litrów, ale w takim codziennym użytkowaniu na pewno mówimy o zdecydowanie mniejszej pojemności.

Tak czy siak, na rodzinny wyjazd na pewno wystarczy. W bagażniku znajdziemy również dwie wnęki w których możemy odłożyć płyn do spryskiwaczy oraz jakieś narzędzia. Mamy oświetlenie i gniazdo 12V, ale nie znaleźliśmy żadnych haczyków na zakupy.

Jeden silnik, ale z opcją LPG

W ofercie mamy tylko jeden silnik. To turbodoładowany benzyniak o pojemności 1.5 litra, który generuje moc 163 koni mechanicznych i maksymalny moment obrotowy 280 Nm. Wybór pojawia się w przypadku napędów. Standardowo Ssangyong Torres ma napęd 2WD, który można zestawić z sześciobiegowym manualem lub sześciostopniową przekładnią automatyczną, ale jest też wersja 4WD, która zawsze występuje z automatem i właśnie taki wariant trafił do naszego testu.

O dziwo, benzyniak całkiem nieźle radzi sobie z dużym i ciężkim Torresem. Myśleliśmy, iż będzie gorzej, ale w mieście nie mogliśmy narzekać na dynamikę a sprint do 50 – 60 km/h odbywał się sprawnie. Dopiero przy wyższych prędkościach czuć, iż jednostka napędowa zaczyna się męczyć. Oczywiście cały czas musimy brać poprawkę na modyfikacje w prezentowanym egzemplarzu, które na pewno mają wpływ na osiągi, ale nie obrazilibyśmy się, gdyby Ssangyong zamontował tutaj nieco mocniejszy układ napędowy. Zwłaszcza, iż wyprzedzanie czy przyspieszanie na drogach szybkiego ruchu zajmuje nieco czasu a trzeba też uwzględnić niezbyt szybkie reakcje skrzyni biegów.

No właśnie. Mamy tutaj sześciostopniową przekładnię AISIN, która działa dość opieszale, lubi przeciągać biegi i od czasu do czasu nieco szarpnąć. Na szczęście można tego uniknąć. Wystarczy jeździć płynnie i spokojnie, bo wtedy przekładnia pracuje zdecydowanie przyjemniej.

Co interesujące producent nie chwali się przyspieszeniem do setki, które zajmuje około 10 sekund. Prędkość maksymalna wynosi 191 km/h.

Torres mile zaskakuje komfortem

Za to choćby w tak zmodyfikowanym egzemplarzu mogliśmy mówić o bardzo dobrym komforcie jazdy. Wiadomo, iż terenowe opony i bagażnik dachowy mają duży wpływ na zwiększenie oporów powietrza i w trasie bywa to mocno uciążliwe. jeżeli odłożymy to na bok to Ssangyong Torres bardzo dobrze wybiera nierówności i świetnie radzi sobie z jazdą po gorszych nawierzchniach.

Nie jest to samochód, który zachęcałby do szybszej jazdy, ale choćby w zakrętach nie czuć żadnej nerwowości i możemy pozwolić sobie na nieco szybsze wchodzenie w zakręty. Chętnie sprawdzimy jak jeździ się Torresem bez tych wszystkich akcesoriów, bo koreański SUV ma zadatki na naprawdę wygodne i przyjemne auto.

Jeśli chodzi o układ kierowniczy to ma dość sporą siłę wspomagania i widać, iż pod względem charakterystyki bliżej mu do terenówki niż nowoczesnego SUV-a. Czy to źle? Absolutnie. Może układ kierowniczy nie jest tak precyzyjny i nie reaguje na najmniejszy ruch kierownicą, ale wystarczy wyjechać poza utwardzone drogi, aby docenić taką charakterystykę. jeżeli nagle wjedziecie w jakąś dziurę lub zahaczycie o korzeń to przynajmniej nie wyrwie Wam kierownicy z rąk.

Czy Torres nadaje się do offroadu?

Ssangyong Torres na pewno ma aspiracje terenowe. Zwłaszcza, iż możemy zamówić do niego osprzęt poprawiających możliwości wjechania w nieco trudniejszy teren, ale trzeba pamiętać o kilku sprawach. Przede wszystkim mamy do czynienia ze sporym SUV-em, który wcale nie ma wybitnych parametrów. Kąt natarcia wynosi 18,2°, kąt zejścia 21,7°, kąt rampowy 17,6° a prześwit to 195 mm.

Poza tym pomimo modyfikacji za kilkadziesiąt tysięcy złotych nie mieliśmy zmodyfikowanego zawieszenia, które zwiększyłoby prześwit i pozwoliło na jazdę w cięższym terenie. Nie jesteśmy specjalistami w jeździe terenowej i trochę szkoda zabierać SUV-a wartego ćwierć miliona złotych w miejsca w których można byłoby coś uszkodzić. Tym bardziej, iż Torresowi daleko do możliwości oferowanych przez Forda Bronco, Mitsubishi Pajero czy Toyotę Land Cruiser.

No, ale pojeździliśmy trochę po bezdrożach i to co bardzo się nam podobało to właśnie praca zawieszenia, które znakomicie radzi sobie z dużymi dziurami a także układu napędowego, który bez problemów przenosi napęd choćby na sypkich nawierzchniach.

Torres nie jest terenówką. To SUV, który bardzo dobrze radzi sobie na drogach, ale nie boi się zjechania z utwardzonych szlaków i wjechania w nieco cięższy teren. Pod tym względem na pewno radzi sobie lepiej od Skody Kodiaq, Hondy CR-V czy Nissana X-Trail.

LPG to najrozsądniejszy wybór

Problemem turbodoładowanego benzyniaka jest spory apetyt na paliwo. W mieście trzeba się liczyć ze zużyciem w okolicach 11 – 12 litrów. W trasie wcale nie jest lepiej, bo przy prędkości 100 km/h będzie to około 7 – 8 litrów, przy 120 km/h podskoczy do 9 – 10 litrów, natomiast przy 140 km/h przekroczy 11 litrów.

Oczywiście nasz egzemplarz posiadał offroadowe akcesoria, które mają wpływ na nieco wyższe spalanie, ale i tak jedynym słusznym wyborem jest inwestycja w instalację LPG. Co prawda nie jest to fabryczna instalacja, wymaga dopłaty 6 500 złotych i wymaga dotrysku benzyny, ale biorąc pod uwagę zużycie paliwa na pewno warto. Tym bardziej, iż zachowujemy 5-letnią gwarancję producenta.

Nie zauważyliśmy żadnej różnicy w osiągach między poszczególnymi paliwami a sam moment przełączania jest prawie niezauważalny. Prawie, bo z tylnej części dociera dźwięk przypominający otwierający się zawór. Wielokrotnie jeździliśmy samochodami z LPG, ale nigdy czegoś takiego nie spotkaliśmy. Dziwne. Zwłaszcza jeżeli korzystamy z systemu Start&Stop i taki dźwięk pojawia się każdorazowo po odpaleniu silnika.

Zbiornik LPG ma pojemność 50 litrów a gaz wystarczył nam na pokonanie 440 kilometrów w cyklu mieszanym. Wychodzi na to, iż Ssangyong Torres zużywa średnio 11 – 12 litrów LPG.

Ile trzeba zapłacić za Ssangyonga Torresa?

Ssangyong Torres jest oferowany w czterech wersjach wyposażenia – Joy, Adventure, Adventure Plus oraz Wild. Za bazową wersję Joy z manualną skrzynią biegów trzeba zapłacić 139 900 złotych, natomiast do automatu trzeba dopłacić 10 000 złotych. Wersja z napędem 4WD rozpoczyna się od 159 900 złotych.

W podstawowym poziomie wyposażenia dostajemy m.in.: kamerę cofania, asystenta utrzymania pasa ruchu, przednie reflektory LED, czujniki parkowania z tyłu, 12,3 cyfrowy zestaw wskaźników, 12,3 calowy wyświetlacz systemu multimedialnego, tempomat, dwustrefową klimatyzację automatyczną, elektrycznie regulowane i podgrzewane lusterka boczne, 17-sto calowe obręcze kół czy kierownicę regulowaną w dwóch płaszczyznach. Dodatkowo w wersji z automatem mamy już adaptacyjny tempomat i ładowarkę indukcyjną.

Prezentowany egzemplarz to topowa odmiana Wild, która jest już naprawdę bogato wyposażona. Mamy tutaj m.in.: przednie czujniki parkowania, system monitorowania martwego pola, ostrzeganie o ruchu poprzecznym z tyłu pojazdu, podgrzewane i wentylowane przednie fotele, podgrzewaną kierownicę, podgrzewaną kanapę, system bezkluczykowy, elektrycznie regulowane przednie fotele, ambientowe oświetlenie, skórzaną tapicerkę czy 20-sto calowe obręcze kół. Za taką wersję trzeba zapłacić co najmniej 187 900 złotych, natomiast z napędem 4WD to już wydatek 197 900 złotych.

Z kim rywalizuje Ssangyong Torres? Za bazową Skodę Kodiaq 1.5 TSI mHEV 150 KM DSG Selection trzeba zapłacić 174 850 złotych, natomiast napęd na wszystkie koła dostępny jest w testowanej przez nas wersji 2.0 TDI 193 KM DSG, która kosztuje 209 500 złotych.

Nissan X-Trail MHEV 163 KM Xtronic 2WD Acenta to wydatek 187 350 złotych, natomiast wersja 4WD dostępna jest dopiero w odmianie e-POWER 213 KM e-4ORCE N-Connecta i kosztuje 224 400 złotych.

Ssangyong Torres 1.5 Turbo 163 KM 4WD Wild LPG – naszym zdaniem

Czy Ssangyong Torres ma szansę podbić nasz rynek? Na pewno nie, ale to samochód, który ma szansę podnieść wyniki sprzedaży koreańskiej marki na naszym rynku i być może zwiększyć jej rozpoznawalność.

Atrakcyjny design, przestronne i bogato wyposażone wnętrze a także niezłe wykończenie to zalety, które przemawiają za Torresem. Do tego dochodzi możliwość wyboru napędu 4WD, za pomocą którego Ssangyong Torres naprawdę dobrze radzi sobie w terenie. Oczywiście daleko mu do prawdziwych terenówek, ale pod względem możliwości terenowych wypada lepiej od konkurencyjnych SUV-ów.

Problem w tym, iż Torres kosztuje niemało. Prezentowana wersja Wild to wydatek około 200 tysięcy złotych. Nowoczesnością oraz jakością wykończenia daleko mu do Skody Kodiaq czy Hondy CR-V, natomiast niezbyt mocna jednostka napędowa zużywa zdecydowanie zbyt dużo paliwa i wyraźnie ustępuje hybrydowym konkurentom. Na szczęście możemy domówić tutaj instalację LPG, ale to wydatek kolejnych 6 500 złotych i trzeba pamiętać o pewnych ograniczeniach, jak na przykład zakazy wjazdów do podziemnych parkingów.

Na pewno z Ssangyonga Torresa zadowoleni będą klienci szukający oryginalnej stylistyki i potrzebujący SUV-a o ponadprzeciętnych możliwościach terenowych. Widać, iż Koreańczycy zrobili postęp, ale przed nimi jeszcze daleka droga. Szkoda, iż nie mamy tutaj diesla, bo to mogłaby być duża zaleta Torresa.

Ssangyong Torres 1.5 T-GDI 163 KM AWD – dane techniczne:
Silnik: benzynowy, turbodoładowany, pojemność 1497 ccm
Maksymalna moc: 163 KM w zakresie 5.000 – 5.500 obr./min
Maksymalny moment obrotowy: 280 Nm w zakresie 1.500 – 4.000 obr./min
Skrzynia biegów i napęd: automatyczna, sześciostopniowa, napęd na wszystkie koła
Przyspieszenie 0 – 100 km/h: b.d.
Prędkość maksymalna: 191 km/h
Średnie spalanie (w cyklu mieszanym): 9,0 l/100 km
Pojemność zbiornika paliwa: 50 l
Wymiary (dł./wys./szer.): 4705/1710/1890
Pojemność bagażnika: 703 l

Cennik

Ssangyong Torres – cennik
Wersja Joy Adventure Adventure Plus Wild
1.5 T-GDI 163 KM 6MT 139 900 zł 151 900 zł
1.5 T-GDI 163 KM 6AT 149 900 zł 161 900 zł 173 900 zł 187 900 zł
1.5 T-GDI 163 KM 6AT 4×4 159 900 zł 171 900 zł 183 900 zł 197 900 zł
Idź do oryginalnego materiału