Sprawdziłem cztery Lexusy i mam swojego faworyta. Najbardziej zaskoczył mnie... najtańszy

5 godzin temu
Cztery samochody... z dwóch różnych światów. Rzadko zdarza się okazja na takie błyskawiczne porównanie. Lexus ma w swojej ofercie auta, które coraz bardziej przyciągają wzrok kierowców, ale na czym polega ich fenomen? Miałem dwa dni, żeby to sprawdzić. Po kilkunastu kilometrach już wybrałem swojego faworyta.


To jeden z tych testów, po którym da się wszystko ocenić na gorąco. Błyskawiczne porównanie i decyzja – lepiej jeździć czymś miejskim, bardziej kompaktowym, a może celować w coś większego z innej półki? Przejdźmy przez to po kolei. Pokażę wam, co udało mi się sprawdzić podczas dwóch dni testów.

Najmniejszy Lexus ma w sobie to... coś


Ten samochód niedawno pokazywaliśmy w naTemat. We Włoszech miałem okazję sprawdzić go po raz pierwszy i gwałtownie poczułem, iż to typowo miejskie auto. LBX na polskich drogach pojawił się w marcu 2024 roku. W ciągu 12 miesięcy klienci kupili u nas prawie 3,5 tys. egzemplarzy. Ten Lexus stał się hitem i choćby mnie to nie dziwi.

Auto dostępne jest tylko jako pełna hybryda z trzycylindrowym silnikiem 1,5 l. Cały układ dostrojono pod kątem dynamiki choćby przy niskich prędkościach, co przekłada się na skuteczność miejskiej dżungli. Albo po prostu w ciasnych miejscach, bo LBX uwielbia takie warunki. To jeden z tych samochodów, którym po prostu da się wszędzie wcisnąć.

Spalanie? Około 4 l w mieście nie powinno być trudne do osiągnięcia. I da się zejść niżej! Podczas krótkiej przejażdżki bardziej zwróciłem uwagę na zawieszenie i zaskakujący komfort w środku. Umówmy się – to nie jest auto, które wybrałbym dla dużej rodziny na wypad przez pół Polski. Z tyłu nie znajdziecie zbyt wiele miejsca. LBX ma jednak inne środowisko naturalne, w którym jest skuteczny i oszczędny. To najtańsza propozycja od Lexusa. LBX w bazowej wersji kosztuje aktualnie 133 300 zł.

UX 300h wygląda lepiej niż LBX?


Największą zmianą w modelu UX jest debiut nowej hybrydy. Tak jak poprzednik UX 300h korzysta z dwulitrowego silnika spalinowego, ale w nowym aucie połączono motor z piątą generacją układu hybrydowego, dzięki czemu zwiększyła się moc – ze 184 KM do 199 KM.

UX to wciąż nieco analogowe auto – nie zabrakło w nim prawdziwych przycisków, co uważam za plus w obsłudze. W czasie jazdy wydawało mi się, iż poprawiono wyciszenie wnętrza i całą charakterystykę prowadzenia – było bardzo precyzyjnie. Auto ma sztywniejsze podwozie, zmienioną konfigurację tłumienia amortyzatorów, a także system Vehicle Posture Control, który ogranicza przechyły w trakcie przyspieszania i hamowania.

Ceny UX-a startują od 154 900 zł. Miałbym tu pewien problem z wyborem, bo wizualnie UX bardzo pasuje do LBX-a. To ten drugi otwiera ofertę Lexusa i jeżeli celowałbym tylko w miejskie możliwości, pewnie LBX zostałby numerem jeden. UX ma jednak bardziej pociągający i trochę nieoczywisty design, chociaż to tylko moje odczucie.

Dla kogo jest Lexus NX?


To już trochę inna półka, bo wchodzimy w świat hybryd plug-in. To również propozycja dla kogoś, kto naprawdę szuka większego auta i nie może bawić się w miejskie kompromisy.

Lexus NX 450h+ wyłącznie na prądzie może pokonać choćby do 98 km. Krótki test pokazał, iż to realna wartość i nie trzeba specjalnie się starać, by zbliżyć się do tej granicy 100 km. W trasie oczywiście wyjdzie trochę mniej – do około 76 km. W aucie mamy akumulator litowo-jonowy o pojemności 18,1 kWh, o większej liczbie ogniw i wyższym napięciu. NX 450h+ w trybie elektrycznym może poruszać się z prędkością do 135 km/h.

NX 450h+ może kusić też osiągami. jeżeli nie zapomnimy o ładowaniu baterii (wtedy układ napędowy ma maksymalny potencjał), od 0 do 100 km/h rozpędzimy się w 6,3 s. To świetny wynik, biorąc pod uwagę, iż rozmawiamy o kandydacie na rodzinny wóz.

Gdybym miał stworzyć ogólną definicję NX-a, to średniej wielkości SUV, który wpisuje się w potrzeby kierowców szukających wszechstronnego auta zarówno do miasta, jak i na dłuższe podróże. Jest w tym pewien złoty kompromis. Cena? Od 234 100 zł, ale tu naprawdę nie ma wątpliwości, iż mamy do czynienia z półką premium.

Lexus RX to trochę inna bajka


Znam osoby, które mówiły wprost, iż nigdy nie interesowały się Lexusami. Kiedy przyszło im jednak sprawdzić, jak jeździ RX, nagle przyszło zaskoczenie. W naTemat już wcześniej pokazaliśmy 4 fakty i opinie o nowym o tym SUV-ie, które po paru dniach testu zostają w głowie na dłużej.

RX 400h był pierwszym modelem Lexusa z klasyczną hybrydą. Tak samo, jak w NX 450h+ mamy tutaj czterocylindrowy silnik benzynowy o pojemności 2,5 litra. Tylko szczerze mówiąc, rozmowa o osiągach w tym przypadku schodzi na drugi plan.

Podczas krótkiej przejażdżki to właśnie RX najbardziej pozwolił mi poczuć, iż to nie jest auto na krótkie odcinki. Oczywiście, może nim być, ale jego żywiołem są wielokilometrowe trasy, podczas których komfort staje się priorytetem. Odczułem to podczas jazdy poza miastami na włoskich drogach, które fragmentami bywają w fatalnym stanie.

RX w "bazie" jest do kupienia za 299 100 zł, ale gabaryty, wykończenie i możliwości napędu tego auta sprawiają, iż dostajemy wszechstronnego SUV-a klasy premium, którym możemy jeździć również bezemisyjnie.

Musisz wiedzieć, czego potrzebujesz


Z hybrydami jest tak, iż narosło wokół nich sporo mitów. Wciąż słyszymy, iż jak rozładujemy hybrydę ładowaną z kabla, to samochód pożera paliwo dwa razy szybciej, bo jest skazany wyłącznie na jednostkę spalinową. To już nie musi tak wyglądać i Lexusowi udało się obalić powtarzaną teorię.

Nie spodziewałem się jednak, iż na koniec tego testu to LBX stałby się moim pierwszym wyborem. Pewnie dlatego, iż nie myślę w kategoriach "mam dużą rodzinę i potrzebuję wielkiego SUV-a". Dlatego mogłem spojrzeć na coś mniejszego i jednocześnie... najtańszego.

Lexus ma jednak szeroką ofertę i na naszym rynku sprzedaje coraz więcej samochodów. Ja czekam już na coś zupełnie nowego – ósmą generację modelu ES, która pachnie prawdziwą limuzyną. Widziałem to auto podczas europejskiej premiery i robiło piorunujące wrażenie. Na razie trzeba jednak uzbroić się w cierpliwość.

Więcej relacji zza kierownicy innych ciekawych aut znajdziesz na moich profilach Szerokim Łukiem na Facebooku, Instagramie oraz TikToku.

Idź do oryginalnego materiału