Skoda Scala 1.0 TSI 115 KM DSG Selection | TEST

moto-przestrzen.pl 19 godzin temu

Wiosną mieliśmy okazję testować odświeżoną Skodę Scala 1.5 TSI 150 KM DSG Monte Carlo, która była dynamiczna, świetnie wyposażona i bardzo droga. Tym razem do naszego garażu wjechała Skoda Scala 1.0 TSI 115 KM DSG, czyli zdecydowanie bardziej zdroworozsądkowe wydanie czeskiego kompaktu.

Jest to też najtańsza Scala z automatem. Jest on dostępny od środkowego poziomu wyposażenia Selection i wiąże się z wydatkiem nieznacznie przekraczającym 100 tysięcy złotych. Można wybrać tańszą wersję, ale wtedy dostajemy skrzynię manualną a Scala 1.0 TSI 115 KM to auto stricte do miasta, więc DSG wydaje się pozycją obowiązkową. Czy warto zainteresować się Skodą Scala? A może lepiej postawić na mniejszą Fabię lub większą Octavię?

Design kilka się zmienił

Skoda Scala zadebiutowała na rynku w roku 2019 a w zeszłym roku producent zdecydował się na delikatny facelifting. adekwatnie mówimy tutaj o kosmetyce, ale żadna rewolucja nie była potrzebna. Scala wciąż prezentowała się dobrze. w tej chwili mamy nieco zmienioną atrapę chłodnicy, przeprojektowane zderzaki a także odświeżone przednie i tylne światła. I na tym koniec.

Dużą zmianą jest bogatsze wyposażenie. w tej chwili każda Skoda Scala jest wyposażona w światła Full LED, które naprawdę bardzo dobrze oświetlają drogę. W wersji Monte Carlo dostajemy matrycowe światła LED, które w prezentowanym egzemplarzu wchodziły w skład wyposażenia opcjonalnego. Koszt? 6 100 złotych. Sporo, ale to miłe zaskoczenie i fajnie, iż producent daje taką możliwość.

Poza tym nasz egzemplarz został doposażony w kilka opcji, dzięki którym wyglądał nieco bardziej efektownie. Robotę robi lakier błękit Race, który bardzo świetnie komponuje się z czarnym wykończeniem lusterek, atrapy chłodnicy a także mocniej przyciemnionymi szybami tylnymi i pokrywą bagażnika. Za lakier trzeba dopłacić 2 750 złotych, natomiast czarne wykończenie elementów to pakiet Black za 950 złotych.

Do tego dochodzą jeszcze 17-sto calowe obręcze kół za 3 400 złotych, bo w standardzie dostajemy tutaj 16-stki, które nie wyglądają najlepiej. Także jeżeli chcielibyście, aby Wasza Skoda Scala wyglądała tak jak egzemplarz prasowy to trzeba dorzucić 7 100 złotych. Fajnym dodatkiem jest również pakiet Image, który zawiera spojler dachowy i po wybraniu pakietu Black wymaga dopłaty 900 złotych. jeżeli nie kupimy pakietu Black to wtedy trzeba zapłacić za niego 1 650 złotych.

Co interesujące to Skoda Scala w bazowej wersji Essence wygląda niemalże dokładnie tak samo jak w prezentowanej odmianie Selection, która jest o 6 900 złotych droższa. Jedyną różnicą jaką zauważyliśmy w konfiguratorze to światła przeciwmgielne. Dopiero topowa wersja Monte Carlo prezentuje się zdecydowanie efektowniej, ale to już zupełnie inna półka cenowa.

We wnętrzu przestronnie i komfortowo

Również we wnętrzu nie dostrzeżemy wielu zmian, ale nie oznacza to, iż nic się nie zmieniło. Wręcz przeciwnie. w tej chwili Skoda Scala oferowana jest w kilku wariantach wykończenia – Studio, Loft, Lodge, Dynamic, Suite Black i Monte Carlo, dzięki którym wnętrze może być bardzo dobrze przyjemne. Możemy mieć zwykłą czarno-szarą tapicerkę, ale możemy też zamówić tkaninę Grey Suedia a choćby skórzaną tapicerkę. Mamy też różne dekory na desce rozdzielczej, listwy ozdobne a także różne wykończenia boczków drzwi. Możemy również wybrać wersję z oświetleniem nastrojowym a w odmianach Dynamic i Monte Carlo dostajemy czarną podsufitkę i aluminiowe nakładki na pedały.

Z konfiguracją wnętrza możemy się trochę pobawić a najważniejsze, iż materiały mają bardzo dobrą jakość, są przyjemne w dotyku i odpowiednio spasowane. W odmianie Essence zawsze mamy wykończenie typu Studio a w topowym Monte Carlo zawsze jest to…Monte Carlo. Wybór pojawia się wyłącznie w odmianie Selection gdzie bezpłatnie dostajemy wnętrze Loft. Dodatkowo możemy wybrać Lodge za 2 100 złotych, Dynamic za 4 650 złotych lub Suite Black za 8 450 złotych.

Brzmi drogo? Tak, ale „wnętrza design” nie ograniczają się wyłącznie do lepszych materiałów. W najdroższym Suite Black dostajemy m.in.: tapicerkę skórzaną, oświetlenie ambientowe, podgrzewane przednie fotele, podgrzewane dysze spryskiwaczy, elektrycznie sterowany fotel kierowcy czy podłokietnik z tyłu.

Nowe multimedia to teraz standard

W odświeżonej Skodzie Scala nie znajdziemy już analogowych zegarów. Już od bazowego poziomu wyposażenia dostajemy 8-calowy cyfrowy zestaw wskaźników a opcjonalnie możemy dokupić wirtualny kokpit o wielkości 10,25 cala. I właśnie taki opcjonalny zestaw pojawił się w egzemplarzu prasowym. Wirtualne zegary są bardzo czytelne, maja kilka widoków i całkiem spore możliwości personalizacji.

Standardem jest również system info-rozrywki z ekranem o wielkości 8,25 cala, jednak naszą testówkę doposażono w nieco większy ekran o wielkości 9,2 cal, który razem z wirtualnym kokpitem wchodzi w skład pakietu Navi za 6 000 złotych. System działa gwałtownie i nie jest specjalnie skomplikowany, chociaż widać, iż mamy do czynienia z nieco starszym systemem. Fajnie jakbyśmy mieli tutaj system znany ze Skody Kodiaq oraz Skody Enyaq, bo jest on zdecydowanie nowocześniejszy i daje większe możliwości, ale ten też działa dobrze, więc nie będziemy się czepiać. Tym bardziej, iż mamy tutaj bezprzewodowy Android Auto oraz Apple CarPlay.

Scala jest do bólu ergonomiczna

Pomimo postępującej cyfryzacji Skoda Scala wciąż jest ergonomiczna i funkcjonalna. Mamy fizyczny panel klimatyzacji dwustrefowej, który jest prosty i wygodny w użytkowaniu, chociaż zmiana kierunku nawiewu wciąż znajduje się na ekranie systemu info-rozrywki. Poza tym na tunelu środkowym znajdziemy przyciski do obsługi trybów jazdy i systemu Start&Stop a także tradycyjną wajchę hamulca postojowego.

We wnętrzu Skody Scala nie brakuje również schowków. Schowek przed pasażerem jest całkiem pojemny, natomiast schowek w podłokietniku jest symboliczny, ale możemy odłożyć w nim klucze albo kabelki do ładowania urządzeń.

Do tego dochodzą dwa miejsca na napoje na tunelu środkowym a także wnęka w której znajdziemy dwa porty USB typu C. W okolicach podłokietnika umieszczono gniazdo 12V, natomiast pasażerowie na tylnej kanapie mogą korzystać z dwóch dodatkowych portów USB typu C. Niestety ładowarka bezprzewodowa nie jest dostępna choćby opcjonalnie.

Kieszenie w przednich drzwiach są pojemne. W tylnych są nieco mniejsze, ale za to w egzemplarzu prasowym mieliśmy z tyłu podłokietnik oraz nawiewy.

A przestrzeni nie brakuje nikomu

Skoda Scala jest bardzo fajnym rodzinnym autkiem. Scala mierzy tylko 4365 mm długości, ale we wnętrzu zupełnie tego nie czuć. Przestrzeni absolutnie nie brakuje. Nieważne czy usiądziecie z przodu czy z tyłu. Miejsca zarówno na nogi, jak i nad głowami jest mnóstwo.

Przednie fotele są wygodne, dobrze wyprofilowane i mają szeroki zakres manualnej regulacji dzięki czemu znalezienie odpowiedniej pozycji za kierownicą nie stanowi najmniejszego wyzwania. Siedziska mają odpowiednią długość a regulację podparcia odcinka lędźwiowego znaleźliśmy w obu przednich fotelach.

Powodów do narzekania nie mają pasażerowie siedzący na tylnej kanapie. Jest tam wygodnie a jeżeli będzie to miejsce dla dzieci to docenimy bardzo dobry dostęp do mocowań isofix a także szeroko otwierające się drzwi. Jest dokładnie tak jak w każdej Skodzie. Może nie ma fajerwerków, ale jest wszystko to czego potrzeba.

Ogromną zaleta Skody Scala jest bardzo pojemny bagażnik, który ma aż 467 litrów pojemności. Do tego dochodzą praktyczne kontenery, haczyki na zakupy oraz oświetlenie. W opcjach znajdziemy podwójną podłogę, która kosztuje 800 złotych. Warto dorzucić też pakiet Simply Clever Basic za który trzeba zapłacić 450 złotych, ale dostajemy za to gniazdo 12V, siatkę pod półką bagażnika, zestaw siatek w bagażniku a także elementy cargo.

W ofercie wciąż 1.0 TSI i 1.5 TSI

Gama silnikowa jest dokładnie taka sama jak wcześniej. Jedyna różnica polega na tym, iż silnik 1.0 TSI ma w tej chwili 115 KM a nie 110 KM. Topową jednostką wciąż jest 1.5 TSI 150 KM, natomiast bazową 1.0 TSI 95 KM, która jako jedyna oferowana jest z pięciobiegowym manualem. W dwóch pozostałych wariantach mamy sześciobiegowego manuala lub siedmiostopniowy automat DSG.

Jeździliśmy już topową Skodą Scala 1.5 TSI 150 KM DSG, która dawała mnóstwo frajdy, ale była naprawdę droga. Tym razem do naszego testu wybraliśmy słabszy wariant 1.0 TSI 115 KM, który również zestawiono z automatem DSG. Trzycylindrowiec osiąga maksymalną moc 115 KM przy 5.500 obrotów oraz maksymalny moment obrotowy 200 Nm w zakresie od 2.000 do 3.500 obrotów.

Może nie jest to demon szybkości, ale w codziennym użytkowaniu naprawdę daje radę i przez cały okres naszego testu nie mogliśmy narzekać na osiągi. Zastanawiają nas tylko różnice w osiągach między manualem a automatem. Przyspieszenie do setki w wersji z automatem zajmuje 10,1 sekundy, natomiast manual robi to o 0,6 sekundy szybciej. Dziwne. Tym bardziej, iż w przypadku silnika 1.5 TSI 150 KM osiągi są identyczne i niezależnie od skrzyni biegów, Skoda Scala osiąga setkę w czasie 8,2 sekundy.

To jaki silnik wybrać?

Serce podpowiada 1.5 TSI 150 KM, jednak 1.0 TSI bardzo dobrze radzi sobie ze sprawnym napędzaniem Skody Scala i wydaje się optymalnym wyborem. Oczywiście różnica względem 1.5 TSI 150 KM jest wyraźna, ale w mieście aż tak tego nie czuć. Trzeba tylko pamiętać, iż poniżej 2.000 obrotów silniczkowi brakuje elastyczności i czasem trzeba nieco mocniej wcisnąć pedał przyspieszenia. Po prostu mamy tutaj efekt turbodziury i tutaj świetnie widać przewagę mocniejszego benzyniaka, który nie tylko ma wyższy moment obrotowy, ale jest on dostępny już od 1.500 obrotów. Tak czy siak, naszym zdaniem 1.0 TSI 115 KM w zupełności wystarcza do przyjemnej i dynamicznej jazdy. Tym bardziej, iż choćby przy prędkościach autostradowych silniczek nie męczy się i nie ma najmniejszych problemów, aby nagle przyspieszyć.

Nie mamy też zastrzeżeń do kultury pracy trzycylindrowej jednostki. We wnętrzu nie czuć wibracji a dźwięk przy wyższych obrotach jest choćby przyjemny. To naprawdę bardzo dopracowana jednostka.

To co delikatnie przeszkadza w Skodzie Scala 1.0 TSI 115 KM to praca przekładni DSG, która prawdopodobnie ma związek z obniżaniem zużycia paliwa. Gdyby skrzynia utrzymywała nieco wyższe obroty to reakcja układu napędowego na wciśnięcie pedału przyspieszenia byłaby bardziej spontaniczna a tak trzeba czasem wymusić redukcję przez mocniejsze wciśnięcie pedału albo poczekać aż silnik osiągnie 2.000 obrotów.

Można się do tego przyzwyczaić i po kilku dniach przestało nam to przeszkadzać. Tym bardziej, iż w codziennym użytkowaniu DSG płynnie i niezauważalnie zmienia biegi. Czasem reakcje są opóźnione a skrzynia potrafi szarpnąć, ale takie efekty zaobserwowaliśmy w czasie bardziej dynamicznej jazdy kiedy to skrzynia nie do końca wiedziała jak ma się zachować.

Komfort nie rozczarowuje

Prezentowana Skoda Scala została wyposażona w opcjonalne sportowe zawieszenie, które zostało obniżone o 15 mm i ma dwa tryby pracy – Normal i Sport. I tutaj naprawdę czuć różnicę między oboma trybami. W trybie Sport zawieszenie jest wyraźnie twardsze, dzięki czemu Scala świetnie radzi sobie w zakrętach, prowadzi się bardzo pewnie i stabilnie. Tyle, iż do charakteru Skody Scala 1.0 TSI bardziej pasuje tryb Normal w którym zawieszenie przyjemnie wybiera nierówności i jedynymi momentami w których wykazuje jakieś nerwowości są poprzeczne uskoki. Poza tym jest naprawdę komfortowo. Podobnie jest z układem kierowniczym, który jest odpowiednio precyzyjny a za sprawą trybów jazdy możemy go nieco usztywnić.

Jak jeździ się Skodą Scala? Może nie jest to samochód, który dostarczy Wam jakiś emocji, zwłaszcza w tym wydaniu, ale jeździ się nim zaskakująco przyjemnie.

Skoda Scala 1.0 TSI jest oszczędna

Zaletą trzycylindrowego silniczka jest zużycie paliwa. W mieście trzeba przygotować się na zużycie w okolicach 6,5 – 7,0 litrów. Przy prędkości 100 km/h będzie to 4,2 – 4,4 litra, przy 120 km/h 5,4 – 5,6 litra, natomiast przy 140 km/h 6,2 – 6,4 litra. I to bez żadnych ekowspomagaczy!

Co interesujące to pod względem zużycia paliwa 1.0 TSI i 1.5 TSI wypadają bardzo podobnie. Oba mają również zbiorniki paliwa o pojemności 50 litrów, więc zasięg w okolicach 700 – 800 kilometrów jest jak najbardziej realny.

Ile kosztuje Skoda Scala 2024 FL?

Cennik nie zmienił się od naszego ostatniego testu, ale w tej chwili Skoda Scala oferowana jest z upustem 5 000 złotych. Nie wiemy jak długo obowiązywać będzie cennik promocyjny, więc tradycyjnie podamy ceny regularne.

Najtańsza Skoda Scala 1.0 TSI 95 KM Essence kosztuje 87 200 złotych. W bazowej wersji wyposażenia dostajemy m.in.: asystenta pasa ruchu, czujniki parkowania z tyłu z Manoeuvre Assist, Skoda Infotainment 8,25”, cyfrowy zestaw wskaźników Digital Display 8”, manualną klimatyzację, elektrycznie sterowane i podgrzewane lusterka boczne, reflektory Full LED czy 16-sto calowe obręcze kół.

Warto jednak dopłacić i wybrać wersję 1.0 TSI 115 KM Selection, która rozpoczyna się od 98 550 złotych. Mamy tutaj nie tylko mocniejszy silnik, ale również sześciobiegową skrzynię manualną i większe możliwości personalizacji wnętrza. A w ramach poziomu wyposażenia Selection dostajemy dodatkowo m.in.: Smartlink z możliwością połączenia bezprzewodowego, tempomat z ogranicznikiem prędkości, bezkluczykowe uruchamianie samochodu, dwustrefową klimatyzację automatyczną, 4 x USB-C z szybkim ładowaniem, wielofunkcyjną kierownicę, światła przeciwmgielne czy fotel kierowcy i pasażera z regulacją wysokości i odcinka lędźwiowego.

W takiej wersji mamy wszystko czego potrzeba. Oczywiście fajnie dorzucić tutaj skrzynię automatyczną, która podniesie cenę Skody Scala do 105 300 złotych. Do tego dojdzie jeszcze lakier nadwozia, ale jeżeli nie przesadzimy w konfiguratorze to Skoda Scala w ciekawej specyfikacji nie przekroczy 115 000 złotych. A przesadzić jest dość łatwo czego najlepszym przykładem była testowana przez nas Skoda Scala 1.5 TSI 150 KM DSG, którą wyceniono na 145 350 złotych.

Zresztą prezentowany egzemplarz też nie jest idealnym przykładem, bo kosztuje aż 130 700 złotych. Samo wyposażenie opcjonalne to wydatek aż 25 400 złotych, ale wiadomo, iż to w pewnym sensie pokaz możliwości modelu i z wielu elementów można zrezygnować.

Skoda Scala 1.0 TSI 115 KM DSG Selection – naszym zdaniem

To nasze drugie spotkanie z odświeżoną Skodą Scala i ponownie jesteśmy nią pozytywnie zaskoczeni. Jest przestronna, bardzo dobrze wykończona i wyposażona a także ergonomiczna i praktyczna. Byłoby idealnie gdyby Skoda Scala otrzymała najnowszy system info-rozrywki, który jest zdecydowanie nowocześniejszy i daje ogromne możliwości personalizacji, ale i tak nie jest źle. Działa poprawnie i nie jest skomplikowany a to może być zaletą dla wielu kierowców.

Skoda Scala 1.0 TSI 115 KM DSG udowodniła nam również, iż to w zupełności wystarczający wariant do miasta a choćby w trasy. Co prawda spalanie jest bardzo podobne do silnika 1.5 TSI 150 KM, ale 1.0 TSI 115 KM jest zdecydowanie tańszy a kulturą pracy i osiągami nie pozostawia wiele do życzenia.

Czy Skoda Scala ma wady? Tak. Trzeba uważać z opcjonalnym wyposażeniem. Dość łatwo osiągnąć pułap 130 tysięcy złotych a wtedy zdecydowanie ciekawszym wyborem będzie Skoda Octavia.

Skoda Scala 1.0 TSI 115 KM DSG – dane techniczne:
Silnik: benzynowy, turbodoładowany, pojemność 999 ccm
Maksymalna moc: 115 KM przy 5.500 obr./min
Maksymalny moment obrotowy: 200 Nm w zakresie 2.000 – 3.500 obr./min
Skrzynia biegów i napęd: automatyczna, siedmiostopniowa, napęd na przednie koła
Przyspieszenie 0 – 100 km/h: 10,1 s
Prędkość maksymalna: 202 km/h
Średnie spalanie (w cyklu mieszanym): 5,4 – 5,8 l/100 km
Pojemność zbiornika paliwa: 50 l
Wymiary (dł./wys./szer.): 4365/1471/1793
Pojemność bagażnika: 467 l

Cennik

Skoda Scala – cennik
Silnik Essence Selection Monte Carlo
1.0 TSI 95 KM M5 87 200 zł 94 100 zł
1.0 TSI 110 KM M6 91 650 zł 98 550 zł 114 450 zł
1.0 TSI 110 KM DSG 105 300 zł 121 250 zł
1.5 TSI 150 KM M6 107 000 zł 123 900 zł
1.5 TSI 150 KM DSG 111 750 zł 128 700 zł
Idź do oryginalnego materiału