Skoda Kodiaq PHEV łączy technologie. I robi to dobrze

3 dni temu

Kupno elektrycznego SUV-a o pokaźnych gabarytach jest dziś przeciętnym pomysłem – zarówno pod względem ekologicznym, jak i ekonomicznym. Hybryda plug-in to jednak inna bajka. Łączy cechy napędu akumulatorowego ze spalinowym, co oznacza, iż stanowi technologiczny kompromis. Czy udany? To już zależy od modelu. Skoda Kodiaq PHEV należy zdecydowanie do tych udanych, dlatego podejrzewam, iż będzie coraz częstszą bywalczynią polskich dróg.

Skoda Kodiaq PHEV – wersja Sportline

To mój pierwszy bezpośredni kontakt z nową generacją tego samochodu. Muszę uczciwie przyznać, iż na zdjęciach wydawał się mniej atrakcyjny, niż jego poprzednik. Po odebraniu kluczyków i dłuższej kontemplacji zacząłem jednak przekonywać się do jego stylistyki. Mówiąc wprost, Skoda Kodiaq PHEV wygląda na żywo znacznie lepiej.

W przypadku tej konfiguracji dużą rolę odgrywa wersja Sportline, która nadaje sylwetce odrobinę sportowego animuszu. Czerwony lakier w połączeniu z czarnymi wstawkami oraz dedykowanymi felgami aluminiowymi robi bardzo dobre wrażenie.

Skoda Kodiaq PHEV – prawy tył

Przód samochodu jest zgodny z aktualnym językiem designu czeskiej marki. Wysoko poprowadzona linia maski nadaje masywności. Pod jej krawędzią wkomponowano reflektory LED, które zostały uzupełnione dodatkowymi światłami. Pomiędzy nimi prym wiedzie szeroki grill z ciemną obwódką.

Z kolei profil ujawnia pokaźne gabaryty prezentowanego SUV-a. I tu warto wspomnieć o liczbach. Nowy Kodiaq ma 4758 milimetrów długości, 1864 milimetry szerokości i 1679 milimetrów wysokości. Jego rozstaw osi sięga 2791 milimetrów.

Tył wydaje się najbardziej charakterystyczny. Lampy o ciekawym kształcie zachodzą na klapę bagażnika i są złączone czerwoną blendą – zgodnie z obowiązującymi trendami. Mam jednak przeczucie, iż bez tej ostatniej byłoby bardziej elegancko.

Ergonomiczne wnętrze

W kabinie tego auta można docenić postęp, jaki zrobił ten producent. Nie ma za sobą regresu jakościowego, który dotyczy niektórych marek koncernu Volkswagena. Niektórych może więc zaskoczyć, iż Skoda Kodiaq PHEV jest lepiej wykonana, niż choćby Audi A5. I nie ma w tym stwierdzeniu żadnej przesady. Poza tym, spasowanie też stoi na dobrym poziomie.

Kokpit ma przyjemną formę, a do tego został zaprojektowany zgodnie z podstawami ergonomii. Przykładem może być panel klimatyzacji, który oparto na wielofunkcyjnych pokrętłach. Oprócz temperatury i nawiewu, odpowiadają za wentylowanie i podgrzewanie foteli, wybór trybów jazdy oraz głośność multimediów. Wbrew pozorom, łatwo się przyzwyczaić.

Skoda Kodiaq PHEV – wnętrze

Nad nimi umieszczono dwie dysze nawiewu, a jeszcze wyżej – dotykowy ekran multimedialny, który częściowo wystaje poza obrys podszybia. Na szczęście nie zasłania widoku zza szyby centralnej. To dopracowany instrument, który wyróżnia się czytelnym interfejsem i płynnym działaniem. Szkoda tylko, iż nie uzupełniają go konwencjonalne potencjometry. Tak byłoby jeszcze wygodniej.

Zegary są cyfrowe, co oczywiście nie dziwi. Mają godne rozmiary, ale osadzono je w jeszcze większej ramce. Przez to sprawiają wrażenie mniejszych, niż są – zupełnie niepotrzebnie. Przed nimi zamontowano kierownicę z fizycznymi klawiszami na obu ramionach. Za ich pośrednictwem można w szybki sposób aktywować lub dezaktywować różne systemy i asystentów jazdy.

Skoda Kodiaq PHEV – kabina

Fotele wyglądają sportowo. Równie dobrze mogłyby pochodzić z Mustanga. Mają głębokie wyprofilowanie i dobrze podpierają. Zintegrowane zagłówki dysponują odpowiednią miękkością. Zakres regulacji nie budzi zastrzeżeń – choćby krawędź siedziska jest wysuwana. Ponadto, można liczyć na pamięć ustawień.

O komforcie oferowanym przez czeskiego SUV-a świadczy również poziom przestronności. Pod tym względem to absolutny lider segmentu. kilka brakuje, by w drugim rzędzie urządzać spacery. Fakt, trochę przesadzam, ale choćby w autach o segment większych czasem trudno o uzyskanie miejsca na takim poziomie. Do tego dochodzi wygodna kanapa z dużym kątem pochylenia oparcia. Podróżni mają do dyspozycji dodatkowe gniazda USB, dysze nawiewu i pojemne kieszenie.

Skoda Kodiaq PHEV -bagażnik

Co istotne, bagażnik też jest przepastny. Mimo zastosowania dodatkowej technologii, oddaje do dyspozycji 745 litrów pojemności. Dysponuje dodatkowymi mocowaniami, haczykami na drobiazgi, wnękami przy obu burtach i gniazdem 12V.

Wśród jego zalet należy wskazać także szeroki otwór załadunkowy. o ile chodzi o próg, to osadzono go wysoko, ale to typowe dla SUV-ów o tych gabarytach. o ile chodzi o pojemność po złożeniu tylnych oparć, to wynosi aż 1945 litrów – niczym w małym aucie dostawczym.

Technologia

Czas przejść do kluczowego aspektu, czyli układu napędowego. Skoda Kodiaq PHEV wykorzystuje doładowany silnik benzynowy o pojemności 1,5 litra. To konstrukcja z rodziny TSI, którą znajdziemy na przykład w Formentorze. Uzupełnia ją jednostka elektryczna.

Sama konstrukcja spalinowa generuje 150 koni mechanicznych i 250 niutonometrów. Z kolei potencjał systemowy całego układu wynosi 204 konie mechaniczne. Ta przyzwoita wartość trafia na oś przednią za pośrednictwem sześciobiegowej przekładni automatycznej.

Skoda Kodiaq PHEV – lewy przód

Osiągi prezentowanego modelu są naprawdę zadowalające. Przyspieszenie do 100 km/h trwa dokładnie 8,4 sekundy, a prędkość maksymalna wynosi 210 km/h. Biorąc pod uwagę przeznaczenie pojazdu, nie sposób narzekać.

Ważnym elementem całości jest akumulator trakcyjny. Oferuje 25,7 kWh pojemności, co jest potężną wartością – choćby dla hybryd plug-in. W warunkach rzeczywistych przekłada się to na około 100 kilometrów zasięgu w trybie elektrycznym. Dla sporej liczby użytkowników będzie to wystarczający, dzienny dystans, co oznacza odciążenie jednostki spalinowej.

Wrażenia z jazdy

Polubiłem ten samochód już po odbyciu pierwszej, kilkusetkilometrowej podróży. Widać, iż stanowi kontynuację koncepcji znanej z poprzedników. Nie śmiałbym nazywać go krążownikiem, ale to bardzo komfortowe, duże auto, które sprawdza się podczas wielogodzinnej jazdy. Daje pewność i oferuje wysoki poziom komfortu.

Układ kierowniczy pracuje adekwatnie do sytuacji. Podczas miejskiego manewrowania jest lekki i przyjemny. Przy wyższych prędkościach stawia należyty opór i daje kierowcy dużą dawkę pewności. W tych drugich warunkach łatwo docenić również wydajne wyciszenie będące efektem zastosowania licznych mat wygłuszających.

Skoda Kodiaq PHEV – lewy tył

Układ napędowy jest dopracowany. System sterujący płynnie żongluje jednostkami i zapewnia ich wydajne wykorzystanie. Silnik spalinowy aktywuje się bardzo gwałtownie i nie generuje przesadnych wibracji. Skrzynia też działa kulturalnie – nie szarpie i sprawnie dobiera przełożenia.

Wydaje się, iż moc w granicach 200 koni mechanicznych jest tu swego rodzaju maksimum. Na śliskiej nawierzchni byłby problem, żeby przełożyć większy potencjał na jedną oś. Kodiaq jest oczywiście dostępny z napędem na obie osie, ale już nie jako hybryda plug-in.

Choć to duże auto, wydaje się zaskakująco zwinne. Zarówno na krętych drogach, jak i ciasnych uliczkach. Widoczność z pozycji kierowcy jest przyzwoita, choćby do tyłu. Mniej pewni siebie użytkownicy mogą liczyć na kamerę, czujniki i asystentów pozwalających unikania uszkodzenia lakieru.

Ile kosztuje Skoda Kodiaq PHEV?

Flagowy SUV czeskiego producenta startuje od 178 150 złotych. Taka oferta dotyczy bazowej wersji wyposażenia, którą uzupełnia konwencjonalny układ napędowy ze 150-konnym silnikiem benzynowym oraz siedmiobiegową przekładnią automatyczną.

Nawet podstawowe wyposażenie w tym aucie jest godne pochwały. Nosi nazwę Selection i obejmuje m.in.17-calowe felgi aluminiowe, wielofunkcyjną kierownicę z manetkami, trójstrefową klimatyzację, cyfrowe wskaźniki, dotykowy ekran multimedialny, 8 głośników i podgrzewane fotele.

Skoda Kodiaq PHEV – przód centralnie

Skoda Kodiaq PHEV stanowi wydatek 208 300 złotych. Przypomnę, iż oferuje 204 konie mechaniczne, sześciobiegowy automat i przedni napęd. o ile klient oczekuje wersji Sportline, to musi liczyć się z wydatkiem 232 300 złotych.

Najdroższa konfiguracja w ofercie to RS, czyli ta usportowiona. Posiada silnik 2.0 TSI generujący 265 koni mechanicznych. Dużą zaletą tego wariantu jest napęd na obie osie realizowany poprzez siedmiobiegowe DSG. Cena? 243 600 złotych.

Nie ma wątpliwości, iż to udany model, który zasługuje na miano rodzinnego. Jako hybryda plug-in, zapewnia nie tylko komfort i przestronność, ale też niezłe osiągi i duży zasięg w trybie elektrycznym. Ten ostatni aspekt może pomóc w oszczędzaniu, choć trzeba dysponować źródłem energii, do którego będzie można podłączyć auto.

Idź do oryginalnego materiału