Są auta, które nie wymagają zbędnych opisów, poza: "dobre, poczciwe...". I taka jest Honda CR-V

2 tygodni temu
Takich aut jest coraz mniej na rynku – poza tym, iż są wielkie, przestronne i komfortowe, to jeszcze na tyle analogowe, iż ich obsługa nie wymaga przeklikiwania się przez multum opcji na ekranie. Taka jest właśnie Honda CR-V, która niedawno wpadła w moje ręce. Oczywiście, niektóre zastosowane w niej rozwiązania trącą już myszką, ale ogólnie, to bardzo dobry samochód.


Nie chcę, żeby ten tekst wybrzmiał nostalgicznie, bo w końcu nie opisuję klasyka motoryzacji, tylko auto, którego nowa, VI generacja pojawiła się na rynku pod koniec 2022 roku. Ale tak trochę jest, iż w dobie tabletozy i podświetlania wszystkiego, co możliwe, takie auta jak Honda CR-V, nabierają stonowanego, zachowawczego charakteru.

Zacznijmy może od tego, iż w porównaniu z poprzednią, V generacją, ta obecna wygląda bardziej dynamicznie i nowocześnie. Można to dostrzec, chociażby w bardziej muskularnej i wyprofilowanej masce oraz przebudowanym i odświeżonym pasie przednim, który mimo upływu dwóch lat przez cały czas jest na topie.

Dobrze jednak, iż konstruktorzy szczędzili zmian z tyłu i zostawili te niepodrabialne klasyczne reflektory tylne Hondy.

Jeśli chodzi o wymiary, to CR-V plasuje się w gronie przestronnych SUV-ów segmentu D, bo ma 4,7 m długości, 1,94 m szerokości (z lusterkami), 1,67 m wysokości i 2,7 m rozstaw osi. To oczywiście przekłada się na przestrzeń wewnątrz auta.

W środku jest naprawdę mnóstwo miejsca, zarówno w pierwszym rzędzie, jak i drugim – i na nogi i nad głową (chociaż mój egzemplarz miał panoramiczny dach z roletą, to przestrzeni było przez cały czas full).

Bagaży też wrzucicie sporo, bo CR-V ma bagażnik o pojemności 617 litrów (635 l, dodając do tego schowek podpodłogowy), a w hybrydzie jest to odpowiednio 579 i 588 litrów. I co najważniejsze, jest całkiem ustawny, a jak brakuje wam miejsca, to zawsze można spionizować fotele i trochę przesunąć tylną kanapę.

Co do designu wnętrza, to pierwsza rzuca się w oczy ogromna kratka nawiewów powietrza, która ciągnie się prawie przez całą deskę rozdzielczą i wygląda interesująco. Jest trochę chromowanych wstawek na boczkach drzwi oraz desce i panelu środkowym.

Całość dopełnia niestety plastik w kolorze piano black i znalazł się on w dość newralgicznych miejscach, m.in. koło klamek, czy wywietrzników. Niestety będzie tam widać rysy, kurz i odciski palców.

Ale zasada komfortowego wnętrza jest spełniona – mamy wygodne, podgrzewane i wentylowane, regulowane elektrycznie fotele pokryte ekoskórą, boczki i podłokietniki też zostały obite miękkimi materiałami. No i fajnie, co nie jest standardem, iż fotel ma regulację wysokości siedziska.

To, co raduje moją dziadersową duszę, to fakt, iż jest sporo fizycznych przycisków, w tym pełny panel automatycznej klimatyzacji. Ale nie da się też nie zauważyć, iż infotainment i system operacyjny w Hondzie CR-V ma już swoje lata i widać to choćby w szacie graficznej czy też rozwiązaniach, np. braku bezprzewodowego Android Auto. Chcesz mieć swój telefon na ekranie – podłącz kabel. Co ciekawe, wersja PHEV ma bezprzewodowe Android Auto i Apple CarPlay.

No i inne dziwne rozwiązanie – jeżeli chcesz zmienić coś w ustawieniach auta, musisz się gdzieś zatrzymać i zrzucić bieg, bo inaczej system wam nie umożliwi dostępu do tych opcji. Po co ktoś chciałby zmieniać ustawienia asystentów podczas jazdy? Pytanie retoryczne oczywiście.

To, co jest natomiast świetne, to system automatycznego wyświetlania prawej kamery na lusterku w momencie wrzucenia prawego kierunkowskazu. Przy tak szerokim aucie to zdecydowanie ułatwia szybkie sprawdzenie, czy jakiś pojazd nie znajduje się przypadkiem w naszym martwym polu, albo czy ścieżką rowerową, którą zaraz przetniemy, nie jedzie rowerzysta.

Ale trzeba przyznać, iż pole widzenia w Hondzie CR-V i tak jest bardzo duże dzięki dość sprytnie wyprofilowanym słupkom A.

Jak jeździ Honda CR-V eHEV?


Tutaj nie mam do czego się przyczepić, bo ma na tyle sztywne zawieszenie, iż nie kołysze na zakrętach ani podczas gwałtowniejszego hamowania, co w tak dużych autach nie jest oczywistością. A z kolei jest na tyle "miękkie", iż bardzo dobrze wytłumia nierówności na drodze.

Na układ napędowy Hondy też nie można narzekać – kooperacja silnika elektrycznego o mocy 184 KM i 335 Nm momentu obrotowego wraz z 2-litrowym silnikiem benzynowym o mocy 148 KM i 189 Nm momentu obrotowego sprawiają, iż auto ma dobry zryw i dość płynnie przyspiesza (około 9 sekund 0-100 km/h). Bezstopniowa automatyczna skrzynia CVT też działa bez zarzutów, bez żadnych szarpnięć przy zmianie biegów.

Co do ogólnego spalania – ja przy jeździe mieszanej miałem około 6,5 litra na 100 km, ale nie jeździłem zbyt oszczędnie. Moim zdaniem to i tak bardzo dobry wynik, jak na tak duże auto.

No i cena...

Ta zaczyna się od 199 tys. zł w przypadku wariantu eHEV i 231 tys. zł przy PHEV-ie. Mój CR-V miał ten pierwszy układ napędowy, a jego wersja przy wyposażeniu Advance i napędzie AWD kosztuje 252 900 zł. Jak za tak praktyczne auto, to całkiem przyzwoicie.

Idź do oryginalnego materiału