Nieczęsto zdarza się, by chińska marka motocyklowa zapowiadała coś, co realnie może wstrząsnąć rynkiem – ale tym razem Benda zdaje się mieć powody do odrobiny pewności siebie. Producent, który jeszcze kilka lat temu kojarzył się głównie z efektownymi, ale niezbyt technicznie zaawansowanymi cruiserami na rynek lokalny, właśnie zaprezentował plany nowego silnika, który może postawić ją w jednym szeregu z gigantami pokroju BMW czy Hondy.

Chodzi o jednostkę rzędową, sześciocylindrową o pojemności 1700 cmł – czyli format, który w świecie motocykli od razu kojarzy się z klasą luksusowych turystyków. Na myśl przychodzi oczywiście BMW K1600 z jego gładko pracującym sześciocylindrowcem i elegancką linią turystyka dla wymagających. Czy Benda zamierza stworzyć konkurencję dla tego typu motocykli? Wszystko wskazuje na to, iż tak.
Co ciekawe, w ujawnionych materiałach technicznych uwagę przyciąga nie tylko sama architektura silnika, ale też sposób jego integracji z całą konstrukcją motocykla. Benda nie planuje tradycyjnej ramy – blok silnika ma pełnić funkcję elementu nośnego, co pozwala na obniżenie masy całkowitej i zwiększenie sztywności podwozia. To rozwiązanie znane z wyczynowych konstrukcji, rzadko jednak stosowane przez producentów z Chin. Jeszcze większe zaskoczenie budzi system przekładni: nie klasyczna skrzynia manualna, nie konwencjonalna DCT, ale EM-DCT – czyli elektromagnetycznie sterowana, dwusprzęgłowa skrzynia biegów. jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, będzie to jedno z pierwszych seryjnych rozwiązań tego typu w motocyklu.
Nowy silnik Bendy ma układ cylindrów pochylony do przodu – to układ, który pozwala na niższe osadzenie środka ciężkości i lepsze zagospodarowanie przestrzeni, co z kolei powinno pozytywnie przełożyć się na prowadzenie. Średnica cylindra wynosi 72 mm, dokładnie tyle samo co w BMW K1600, ale skok tłoka został wydłużony, co tłumaczy zwiększoną pojemność. Układ smarowania typu „split-sump” wskazuje na dbałość o minimalizację oporów i chłodniejsze warunki pracy – a to wszystko sugeruje, iż Benda nie planuje budżetowej imitacji, tylko pełnoprawną, dopracowaną jednostkę.
Wciąż jednak pozostaje wiele niewiadomych. Nie znamy żadnych danych dotyczących mocy, momentu obrotowego czy masy całkowitej silnika. Nie wiemy też, w jakim konkretnie modelu zostanie użyty – choć chińskie media branżowe spekulują o nowym turystyku klasy „luxury”, który miałby zostać zaprezentowany jeszcze przed końcem 2025 roku.
To nie pierwszy raz, gdy Benda próbuje wyjść poza stereotyp chińskiego producenta „dla początkujących”. Marka już wcześniej zaskakiwała nietuzinkowymi projektami, jak V4 o dużej pojemności, nietypowe rozwiązania stylistyczne czy wprowadzenie napędów CVT w niektórych modelach. Teraz jednak mamy do czynienia z próbą wejścia na poziom technologiczny, który jeszcze do niedawna wydawał się dla chińskich firm nieosiągalny – czyli segment premium, w którym nie wystarczy zrobić coś tanio, trzeba zrobić coś bardzo dobrze.
Konkurencja nie śpi. BMW ze swoim K1600 od lat dominuje w segmencie sześciocylindrowych turystyków, a Honda Gold Wing z potężnym bokserem przez cały czas trzyma poziom nie do pobicia pod względem komfortu i wyrafinowania. jeżeli Benda naprawdę zamierza stanąć do walki z tymi gigantami, czeka ją jeszcze długa droga. Z drugiej strony – nikt nie spodziewał się, iż to właśnie ta marka jako pierwsza z Chin zaprezentuje jednostkę R6 o takim stopniu zaawansowania.
Z jednej strony więc mamy ekscytację: oto pojawia się nowy gracz, który przynosi powiew świeżości do segmentu, gdzie od lat królują ci sami producenci. Z drugiej – zdrowy sceptycyzm. Bo świetnie wyglądające rendery i dane z dokumentacji to jedno, a realny produkt na rynku – zupełnie co innego. Do tej pory Benda nie musiała się mierzyć z oczekiwaniami na tym poziomie, a klienci segmentu premium są wymagający jak nigdzie indziej.
Niezależnie od wszystkiego jedno jest pewne – Benda nie zamierza już być tylko tłem na rynku. jeżeli projekt 1700 cmł wypali, może to być początek nowego etapu dla chińskiej motoryzacji. A jeżeli nie? Cóż, sam fakt, iż taki silnik powstał, pokazuje, iż granice między „chińskim” a „światowym” w świecie motocykli zacierają się szybciej, niż myśleliśmy jeszcze kilka lat temu.