
Gdy już wydawało się, iż wewnętrzny konflikt został zażegnany, ogłoszono bardzo poważne zmiany na szczytach władzy w Red Bull Racing. Rewolucja ma skutek natychmiastowy, co pozwala przypuszczać, iż doszło do kolejnego spięcia. Jest jednak za wcześnie, by szczegóły wyszły na jaw.
Rewolucja w Red Bullu
Nie ma wątpliwości, iż chodziło o przyczyny wewnętrzne. Konflikt między Christianem Hornerem a Josem Verstappenem i Helmutem Marko ucichł na kilka miesięcy, ale teraz już wiemy, iż była to cisza przed burzą. Rewolucja okazała się kosztowna dla dotychczasowego szefa zespołu. Czas pokaże, czy była to dobra decyzja.
Horner jest bez wątpienia jednym z najskuteczniejszych zarządzających w F1. Jego pik kariery trwał dwie dekady i niewykluczone, iż potrwa dalej – choć w innych barwach. Dzięki swojemu talentowi, zdobył liczne tytuły mistrzowskie.
Wydaje się, iż największy przejaw kunsztu jego teamu przypadł na erę Vettela, który nie będąc najlepszym kierowcą w stawce czterokrotnie wygrywał w klasyfikacji generalnej – dzięki wspaniałej maszynie. Później było nieco gorzej, ale pojawił się Verstappen.
To właśnie holenderski kierowca przywrócił Red Bulla na sam szczyt – w czym pomógł Horner, stwarzając mu odpowiednie warunki. Ten rozdział został jednak zamknięty, przynajmniej połowicznie, bo utytułowany szef został „wyrzucony” z okrętu.
Wątki obyczajowe
Nie jest tajemnicą, iż ojciec Maxa, Jos Verstappen i Helmut Marko nie dogadywali się z Christianem Hornerem. Osoby będące blisko zespołu nieoficjalnie mówiły o różnicach w podejściu do zarządzania. Krótko mówiąc, każdy chciał zdegradować swojego przeciwnika.
Gdy założyciel i prezes Red Bulla zmarł, papiery Helmuta Marko zostały wyraźnie osłabione, co Horner skrupulatnie wykorzystywał. Ten jednak nie zamierzał odpuszczać. W komitywie z Verstappenem seniorem zaczął przeciwstawiać się pryncypałowi.
Niektórzy uważają, iż to właśnie oni odpowiadają za ujawnienie i zaognianie afery obyczajowej. Przypomnijmy, iż jedna z pracownic zespołu ujawniła, iż była źle traktowana przez szefa. Jak można się domyślać, nie chodziło o dorzucanie obowiązków i zostawanie po godzinach, tylko czyny, które raczej nie spodobały się żonie Hornera.
Teraz krążą plotki, iż pojawiła się kolejna kobieta stawiające podobne zarzuty. Pamiętajmy jednak, iż nie zostały one oficjalnie potwierdzone przez żadną ze stron. Aczkolwiek natychmiastowe zwolnienie sugeruje, iż doszło do nagłej sytuacji.
Rewolucja dla Verstappena?
Na zwolnieniu Hornera skorzystał Laurent Makies, który do tej pory był dyrektorem satelickiego zespołu, czyli Racing Bulls. Z kolei na miejsce tego drugiego awansował Alan Permane, co potwierdził oficjalny portal F1. Na kluczowych stanowiskach pozostali więc dotychczasowi pracownicy tej grupy.
Jak to wszystko odbije się na losie Red Bulla? Na to pytanie nie ma odpowiedzi, ale większość fanów jest sceptyczna. Adrian Newey odszedł już dawno do Astona Martina. Oprócz niego, barwy zmieniło kilka innych osób odgrywających wcześniej znaczące role. Brak Hornera też może zaszkodzić.

Jeszcze większym problemem może okazać się rewolucja regulaminowa, która zostanie wdrożona od następnego sezonu. Mówi się, iż Red Bull ma problemy z budową autorskiego silnika. To z pewnością nie napawa optymizmem.
Trudno więc stwierdzić, jaką decyzję podejmie Verstappen. Na pewno ma klauzulę, która pozwala mu odejść przed zakończeniem kontraktu. Teoretycznie, może zaczekać sezon, by sprawdzić, który zespół najlepiej poradził sobie z opracowaniem nowych maszyn.
Akurat w przypadku Holendra argument dotyczący braku wolnych miejsc nie odgrywa znaczącej roli, bo niemal każdy team chciałby mieć go w swoich szeregach – choćby kosztem dotychczasowych, sprawdzających się kierowców. Właśnie dlatego przymierzany jest do Mercedesa, co oznaczałoby, iż Antonelli lub Russell będą mieli problem.
Pamiętajmy jednak, iż dopiero wyniki na torze pokażą, który team ma najlepsze perspektywy, a co za tym idzie – największe szanse na tytuły mistrzowskie. Podejrzewamy, iż właśnie tam w przyszłości znajdziemy Verstappena. I to sugeruje, iż w 2027 roku może go już nie być w Red Bullu.