To bez wątpienia jeden z najbardziej udanych SUV-ów reprezentujących segment B. Wśród jego zalet są spore możliwości konfiguracyjne. To oznacza, iż potencjalny klient może mieć sporą zagwozdkę – który wariant wybrać?
Tym razem otrzymałem kluczyki do najmocniejszej wersji napędowej, która, ku zaskoczeniu, nie jest tą najdroższą. Okazuje się, iż w ofercie jest słabsza, pełna hybryda stanowiąca większy wydatek. Od razu pozwolę sobie stwierdzić, iż Renault Captur mild hybrid jest od niej korzystniejszym wyborem. Dlaczego? O tym nieco później.
Standardowo, zacznijmy od stylistyki, która uległa pewnym zmianom. Wszystko za sprawą liftingu, który śmiało można nazwać udanym. Pas przedni oferuje zupełnie nowe reflektory, które sąsiadują z światłami LED do jazdy dziennej. Te drugie mają awangardowy kształt będący jednym z wiodących motywów nowego języka designu tej marki.
Na tym nie koniec zmian. Klasyczny grill ustąpił miejsca panelowi z wypustkami. Wygląda to ciekawie, choć nie powiedziałbym, iż lepiej. Centralne miejsce zajmuje oczywiście zaktualizowane logo producenta. Niżej wkomponowano zderzak z szarymi wstawkami. Summa summarum, jest bardzo dobrze.
Profil samochodu prezentuje się tak samo, ale może być wzbogacony nowymi możliwościami personalizacji. I tu warto wspomnieć o wersji esprit Alpine, która jest częścią nowej oferty. Dodatkowe oznaczenia, dedykowane felgi aluminiowe oraz niebieski lakier to jej znaki rozpoznawcze. Modyfikacje tylnej części karoserii ograniczyły się do wypełnienia lamp. I tyle wystarczyło, by uatrakcyjnić auto.
Renault Captur mild hybrid – wnętrze
Uczciwie przyznam, iż bardzo lubię kabinę tego modelu. Łączy naprawdę godną jakość wykonania ze starannym spasowaniem i nowoczesnością. To akurat bardzo pożądany zestaw cech, który jest doceniany przez większość europejskich nabywców.
Materiały są w większości miękkie i mają przyjemną fakturę. Wspomnianą wersję wyposażenia wyróżniają dekory i obicia tapicerowane na kokpicie, które uzupełniono równymi szwami i flagą Francji. Cieszą także dobrze wyglądające i starannie zmontowane panele drzwi.
Cyfrowe zegary można w dużym stopniu personalizować, ale brakuje analogowego wzoru – z myślą o konserwatywnych fanach tej marki. Na szczęście każdy motyw jest czytelny. Przed nimi zamontowano kierownicę z nowym logo i fizycznymi przyciskami na ramionach. Wzorowo leży w dłoniach i jest bardzo wygodna w obsłudze.
Pionowo wkomponowany ekran multimedialny wystaje poza obrys podszybia. Wolę, gdy mieści się w „desce”, ale w tym przypadku nie zasłania widoku, dlatego nie będę na siłę kręcił nosem. Co ważne, pracuje gwałtownie i ma duże możliwości. Wśród nich znajdują się funkcje Google ze świetnymi mapami.
Aby było bardziej ergonomicznie, zintegrowana z nim klimatyzacja ma fizyczny panel klawiszy. Obsługa i rozmieszczenie nie budzą więc najmniejszych zastrzeżeń. Fajnie, iż są tu również gniazda USB, 12V, spore półki oraz indukcyjna ładowarka.
Fotele bardzo ładnie wyglądają i dobrze podpierają. Ich gabaryty nie są może rekordowe, ale osoby średniego wzrostu na pewno odbędą wygodną podróż. Przydałaby się tylko przedłużana końcówka siedziska. Na plus zasługuje elektryczna regulacja w obu głównych płaszczyznach.
Tylna kanapa to liderka w swoim segmencie. Ma nie tylko słuszne rozmiary, ale też zapewnia regulację, czym daje możliwość „manipulowania” przestrzenią. Oprócz tego, pasażerowie drugiego rzędu mogą liczyć na dodatkowe gniazda ładowania i dysze nawiewu.
Czas przejść do bagażnika, którego pojemność jest uzależniona od położenia wspomnianej kanapy. Gdy ta druga jest odsunięta maksymalnie do tyłu, to użytkownicy mają do dyspozycji 484 litry wolnej przestrzeni – całkiem sporo. jeżeli jednak zostanie przybliżona do pierwszego rzędu, to możliwości przewozowe urosną do 616 litrów, co jest wręcz rekordową wartością w tej klasie.
Co więcej, można złożyć oparcia. W efekcie, Renault Captur mild hybrid EDC oddaje do dyspozycji 1596 litrów. A to pozwala na przewożenie naprawdę sporego ładunku. Projektanci nie zapomnieli także o praktycznych rozwiązaniach, do których należą dodatkowe haczyki, solidna półka i podwójna podłoga.
Dane techniczne
A teraz przejdę do kluczowego wątku, czyli układu napędowego. Sercem auta jest silnik 1.3 TCe, który uchodzi za jedną z najlepszych małolitrażowych konstrukcji. Zastąpił bardzo przeciętną jednostkę 1.2 TCe, która ustępuje mu zarówno pod względem kultury pracy, jak i niezawodności. Francuzi zrobili spory postęp w tym zakresie.
Prezentowany wariant tej konstrukcji oddaje do dyspozycji 158 koni mechanicznych i 270 niutonometrów. Zintegrowano z nim siedmiobiegową przekładnię automatyczną oraz napęd na przednią oś. Jest tu także instalacja 48-woltowa z akumulatorem o pojemności 0,13 kWh. Taki zestaw utrzymuje masę własną na rozsądnym poziomie. Renault Captur mild hybrid EDC waży 1298 kilogramów.
Osiągi samochodu są naprawdę dobre. Przyspieszenie do setki trwa 8,5 sekundy, a prędkość maksymalna wynosi 180 km/h. Ten drugi wynik to efekt zastosowania elektronicznego ogranicznika, który jest montowany we wszystkich nowych samochodach tego producenta – z myślą o poprawie bezpieczeństwa.
Renault Captur mild hybrid 160 EDC – dane techniczne:
- Moc maksymalna: 158 koni mechanicznych
- Maksymalny moment obrotowy: 270 niutonometrów
- Skrzynia: siedmiobiegowa, automatyczna
- Napęd: FWD
- Masa własna: 1298 kilogramów
- 0-100 km/h: 8,5 sekundy
- Prędkość maksymalna: 180 km/h (elektroniczna blokada)
- Średnie zużycie paliwa w cyklu mieszanym: 6,5 litra
Dynamika to nie wszystko. Zużycie paliwa wynoszące 6,5 litra nie wymaga od użytkownika żadnych ekwilibrystycznych sztuczek. Wystarczy jeździć zgodnie z przepisami, by uzyskać taki rezultat, co tylko potwierdza dobrą robotę inżynierów.
Wrażenia z jazdy
Captur od zawsze uchodzi za jeden z najdojrzalszych modeli swojego gatunku. Pod względem prowadzenia nie ustępuje większości kompaktów, co można odczuć szczególnie na drogach szybkiego ruchu i autostradach, gdzie daje dużą pewność. Układ kierowniczy jest precyzyjny, a zawieszenie nie pozwala na przesadnie przechyły nadwozia.
Komfort jazdy też zasługuje na wysoką ocenę. Zawieszenie dobrze tłumi nierówności. Wyciszenie nie budzi zastrzeżeń, ale Megane jest w tej dziedzinie lepsze, dlatego przy okazji kolejnej aktualizacji można podnieść poziom w tej kategorii. Na tle rywali wypada jednak i tak powyżej przeciętnej.
Układ napędowy jest jednym z najważniejszych argumentów tego modelu. Silnik ma sporo wigoru i tworzy dobry duet z automatem, który gwałtownie i płynnie dobiera przełożenia. Dynamika nie pozostawia absolutnie nic do życzenia.
Dlaczego uznałem, iż miękka hybryda w tym wydaniu jest lepsza od tej pełnej? Kalkulacja jest stosunkowo prosta. Oprócz lepszych osiągów, można liczyć na większą wszechstronność układu, który sprawdza się także podczas szybkiej jazdy. Wersja E-Tech przystosowana jest przede wszystkim do spokojnego przemieszczania się, a różnice w spalaniu nie są tak duże, jak można było przypuszczać.
Renault Captur mild hybrid – cena
Ceny tego modelu wydają się bardzo korzystne w porównaniu do konkurentów. Bazowa wersja stanowi wydatek 86 800 złotych. Za tyle można kupić egzemplarz w wersji evolution, którą uzupełnia litrowy silnik o mocy 90 koni mechanicznych. Ciekawą alternatywą jest 100-konny wariant z instalacją LPG, który z tym samym wyposażeniem kosztuje 89 900 złotych.
Miękka hybryda w wydaniu 160-konnym kosztuje co najmniej 113 900 złotych. Tylko ona dysponuje siedmiobiegowym automatem. Za wersję 140-konną z sześciobiegową przekładnią mechaniczną trzeba zapłacić 105 900 złotych. Według nas warto dopłacić.
Z kolej pełna hybryda w tej samej specyfikacji wyposażeniowej została wyceniona 120 800 złotych. o ile komuś na niej bardzo zależy, to nie będzie rozczarowany, ale odmiana „miękka” w 160-konnej konfiguracji będzie po prostu lepsza dla większości potencjalnych nabywców.
Renault Captur mild hybrid to propozycja dla fanów niewielkich SUV-ów. Świetnie spisuje się w mieście, a przy tym nadaje się na długie dystanse. Do tego, oferuje bardzo wysokie poziomy wykonania i praktyczności.