Range Rover SV Black. Wszyscy patrzą na lakier, a prawdziwa rewolucja ukryta jest gdzie indziej

2 godzin temu

Kiedy marka taka jak Range Rover pokazuje auto w wersji „Black”, zwykle spodziewamy się festiwalu czarnej skóry i lśniących felg. Tu jest coś więcej.

I owszem, debiutujący w Miami model SV Black wygląda jak pojazd tajnych służb, ale to, co inżynierowie ukryli wewnątrz kabiny, zmienia definicję samochodowego audio. To coś, czego w seryjnym aucie jeszcze nie było.

Podczas targów Design Miami Brytyjczycy pokazali najnowszego członka ultra-luksusowej rodziny SV. Na pierwszy rzut oka to popis stylistów – hołd dla czerni w najczystszej postaci. Ale pod tą mroczną powłoką debiutuje technologia, która sprawia, iż muzyki w samochodzie już nie tylko słuchasz. Ty w niej „siedzisz”. I nie, nie chodzi o głośniki w fotelach, to banał.

Dźwięk, który wychodzi poza głośniki

Do tej pory szczytem immersji w Range Roverze był system BASS (Body and Soul Seat), który wprowadzał wibracje do oparć foteli. Mieliśmy okazję w redakcji doświadczyć czegoś podobnego w Defenderze OCTA. W modelu SV Black inżynierowie poszli o krok dalej, instalując Sensory Floor.

Land Rover Defender OCTA – absurd wart miliona [galeria]

To pierwsza taka instalacja na świecie w aucie seryjnym. System haptyczny audio został zintegrowany z podłogą pojazdu. Oznacza to, iż niskie tony i wibracje są przekazywane bezpośrednio na stopy pasażerów, tworząc fizyczne, a nie tylko akustyczne doświadczenie muzyki. Brzmi to jak sci-fi, ale to logiczny krok w stronę pełnej immersji – całe auto staje się pudłem rezonansowym, a nie tylko pomieszczeniem z głośnikami.

Mrok w wersji Gloss i Satin

Oczywiście technologia jest opakowana w formę, która ma przyciągać wzrok (lub go pochłaniać). Range Rover SV Black to studium faktur i odcieni czerni. Z zewnątrz grill, emblematy i potężne, 23-calowe felgi wykończono w błyszczącym „Gloss Black”. choćby zaciski hamulcowe i ceramiczne oznaczenia SV są czarne.

Wewnątrz postawiono na kontrast faktur. Skóra Near Aniline Ebony jest matowa i jedwabista, a forniry z czarnej brzozy ponoć gładkie i chłodne w dotyku. Ciekawostką są jednoczęściowe pokrycia foteli, które minimalizują liczbę szwów, potęgując wrażenie monolitu.

Samochód można oglądać do 7 grudnia na Design Miami, gdzie prezentowany jest w towarzystwie specjalnej instalacji „Dipped in Black”. Ale to nie wystawa jest tu najważniejsza, ale sygnał, iż Range Rover zaczyna traktować wellness i audio jako fizyczne doznanie. Bajer? Oczywiście, ale i tak nie mam wątpliwości, iż nie zabraknie majętnych, którzy zechcą za to zapłacić.

Jeśli artykuł Range Rover SV Black. Wszyscy patrzą na lakier, a prawdziwa rewolucja ukryta jest gdzie indziej nie wygląda prawidłowo w Twoim czytniku RSS, to zobacz go na iMagazine.

Idź do oryginalnego materiału