
Ten wzrost nie jest spowodowany tylko odbiciem gospodarczym po pandemii. Polskie firmy wykazują coraz większe zainteresowanie rynkami północnej Europy, bo są uznawane za przewidywalne, zamożne i stabilne. Skandynawia, w obliczu globalnych zawirowań polityczno-handlowych, stała się bezpieczną przystanią dla wielu eksporterów znad Wisły.
Północna Europa ratuje eksport
W 2025 roku gospodarki Danii, Szwecji i Norwegii notowały solidne wzrosty PKB. Bank Światowy oszacował łączny wzrost tych trzech państw na ok. 20 proc. w latach 2020-2024. OECD przewiduje, iż w 2026 roku przez cały czas będzie przeważać trend wzrostowy.
Ten klimat gospodarczy sprzyja ekspansji. Z danych DSV wynika, iż szczególnie dobrze radzą sobie eksporterzy automatyki przemysłowej, farb i lakierów, oświetlenia oraz kosmetyków.
– W sierpniu bieżącego roku zawirowania w polityce handlowej USA-UE skłoniły wiele europejskich firm do poszukiwania alternatywnych rynków. Już wtedy wskazywaliśmy, iż taką rolę z perspektywy polskich firm może odegrać Europa Północna. Dania, Szwecja, Norwegia to rynki otwarte, zamożne, na których ceni się rzetelnych partnerów i produkty wysokiej jakości – komentuje Łukasz Witowski, starszy kierownik międzynarodowego transportu drogowego w regionie Skandynawii i państw bałtyckich w DSV.
W obliczu problemów w Europie Zachodniej eksport do Skandynawii to okazja dla producentów, ale i test dla logistyki. Sukces na tych rynkach zależy nie tylko od produktu czy ceny, gdyż równie ważna jest terminowość i niezawodność dostaw.
Bariery? Rosnące koszty i brak kierowców
Pomimo pozytywnych wskaźników eksportowych, wyzwania są poważne. Największym problemem jest deficyt kierowców zawodowych. Według IRU (Międzynarodowa Unia Transportu Drogowego), w Europie brakuje 230 tys. kierowców, z czego 29 tys. w Polsce.
– Niedobór pracowników z odpowiednimi kwalifikacjami wpływa na stały wzrost stawek transportowych. Szczególnie odczuwalne jest to w kontekście Skandynawii, która nie bez powodu kojarzy się z ciężkimi zimami – śnieżnymi, pełnymi śliskich od lodu dróg. Prowadzenie pojazdu ciężarowego z naczepą w tak trudnych warunkach wymaga odpowiedniego doświadczenia oraz umiejętności, których zaczyna brakować – mówi Witowski.
Z tego powodu zdolność zapewnienia ciągłości dostaw jest kluczowym czynnikiem konkurencyjności. Przykładowo DSV, aby odpowiedzieć na braki kierowców, rozwija flotę kontraktową i współpracuje z innymi przewoźnikami. Jednocześnie firma dba też o komfort pracy kierowców: infrastrukturę socjalną i odpowiednią liczbę miejsc postojowych w centrach logistycznych.
– Wobec trendów rynkowych: starzenia się kierowców, braku zainteresowania młodych ludzi tą drogą zawodową i co za tym idzie rosnącego deficytu pracowników, budowa dobrych relacji i pozytywnej opinii wśród kierowców jest jedną z najlepszych inwestycji w obszarze logistyki, jakie można poczynić – dodaje przedstawiciel DSV.
Przeczytaj także:
- Polscy eksporterzy usług kontra krajowe urzędy. Firmy łączą siły w nowej koalicji
- Koniec Moratorium Sojowego? Globalni giganci rezygnują z ochrony Amazonii
- Więcej faktów, mniej botów, lepsza kontrola nad danymi. Taki jest internet, którego chcą Polacy

3 godzin temu






