Mniej więcej rok temu zanim Mustang Mach-E ujrzał światło dzienne, Ford rozpoczął prace nad demonstracyjną wersją elektryka o aerodynamicznym nadwoziu. Projekt właśnie dobiegł końca i producent uznał, iż czas najwyższy się nim pochwalić. Oto 1400-konna bestia na prąd, która ma aż 7 silników.
Mustang z silnikiem elektrycznym? I w dodatku jako crossover? To dla wielu miłośników legendarnej marki profanacja i powód do wstydu
Ford nie widzi w tym nic zdrożnego. Trzeba iść z duchem czasu, jak uważają zarządzający marką, i wyczuwać trendy. Te zaś są dziś jasno nakreślone – największą popularnością cieszą się SUV-y i crossovery. A motoryzacyjna przyszłość jest elektryczna. I tak w gamie marki zagościł Mustang Mach-E, o którym przeczytacie tutaj. Ma on jednak kilka wspólnego z dzisiejszą premierą – Mustangiem Mach-E 1400.
7 silników elektrycznych o łącznej mocy ponad 1400 KM
Układ napędowy składa się z 3 silników, które napędzają przednie koła i 4 silników, odpowiedzialnych za napęd tylnej osi. Łączy je pojedynczy wał z dyferencjałami. Silniki czerpią energię ze stosunkowo małego pakietu akumulatorów o pojemności 56,8 kWh, który składa się z ogniw niklowo-manganowo-kobaltowych. Według Forda ogniwa zapewniają ultra wysoką wydajność, a akumulator można gwałtownie naładować.
Zasięg Mustanga jednak jest mało istotny
Nikt nie zamierza nim pokonywać rekordowych dystansów. Mustang powstał w kooperacji z firmą tuningową RTR Vehicle. Celem była budowa auta zdolnego do kilku ekstremalny przejazdów w ciągu godziny, aż do rozładowania baterii. W zależności od wybranej konfiguracji, napęd trafia na przód, tył lub wszystkie cztery koła. Zmienna jest również charakterystyka zawieszenia i układu kierowniczego.
Mustangiem Mach E-1400 można więc pokonać bardzo gwałtownie okrążenie na torze, albo sprawdzić się w kontrolowanym poślizgu i puścić trochę dymu z opon. Tej zabawie ma służyć dostępny na pokładzie hydrauliczny hamulec ręczny spięty z systemem odcięcia zasilania tylnej osi.
Po co to wszystko?
Mustanga Mach-E 1400 trzeba traktować w kategorii jednorazowego projektu. To taki idealny demo-car, by przyciągnąć tłumy widzów na pokazy driftingu. Jego rozbudowana aerodynamika robi wrażenie, a docisk jednej tony przy prędkości 257 km/h działa na wyobraźnię.
Dla Forda równie istotny jest aspekt badawczy – szalony elektryk będzie pełnił rolę testera nowych rozwiązań z zakresu materiałów, które w przyszłości mogą trafić do seryjnych pojazdów. Pierwszy publiczny występ Mustanga nastąpi podczas najbliższego wyścigu NASCAR.
Zdjęcia: motor1.com