Szykujcie się na to, iż będziecie musieli długo tłumaczyć znajomym, iż to jest ten nowy Mercedes CLA, ten taki po liftingu. Nie, nie przedłużyliśmy naszego dotychczasowego leasingu, wzięliśmy nowy model.
Zmiany, podobnie jak w przypadku klasy A, na której CLA bazuje, są bowiem zdecydowanie kosmetycznie. W sumie to raczej nie powinno być problemem, bo CLA obecnej generacji wyglądał dobrze w momencie premiery i wygląda dobrze również kilka lat po niej.
Ale koniec osobistych wynurzeń, nowy, odświeżony Mercedes CLA wygląda tak:
Przy okazji liftingu zmieniono m.in. wzór reflektorów (choć sam kształt fizycznego reflektora pozostał bez zmian) oraz odświeżono przedni pas i grill.
A nie, moment, to jest ten przed liftingiem. Ten po liftingu wygląda tak:
Opis zmian pozostaje jednak ten sam. Nowy Mercedes CLA zaoferuje nowy wzór reflektorów i przy okazji od dzisiaj oświetlenie LED High Performance będzie oferowane we wszystkich egzemplarzach jako standard. Przy okazji zmieniono też wygląd tyłu samochodu, który w wersji coupe wygląda tak:
Natomiast w odmianie Shooting Brake tak:
Dla przypomnienia – było tak:
Nowy Mercedes CLA – co jeszcze zmieniło się przy okazji liftingu?
Przede wszystkim wyposażenie standardowe, co niestety oznacza, iż o dzisiejszej cenie, startującej od 154 200 zł, możemy zapomnieć. Przy czym raczej nie było co liczyć na to, iż zostanie ona zachowana – o zaledwie 200 zł tańsza jest bazowa klasa A, natomiast klasa A Limuzyna to już wydatek niemal 165 000 zł. Nie wypada, żeby coupe czy shooting brake były tańsze.
Na liście standardowego wyposażenia pojawią się więc od dzisiaj – poza lepszymi LED-ami – komfortowe fotele, kierownica pokryta skórą (wow), a także 10,25-calowy wyświetlacz systemu multimedialnego. I tutaj uwaga, bo jest haczyk – ekran przed kierowcą w standardowej konfiguracji przez cały czas będzie miał zaledwie 7″ przekątnej, co oznacza, iż będzie otoczony niezbyt pięknymi połaciami plastiku. Powiększenie obu ekranów będzie oczywiście możliwe za dopłatą, podobnie jak zakup systemu audio Burmester obsługującego Dolby Atmos.
Bez dopłaty dostaniemy natomiast m.in. 17-calowe felgi aluminiowe, asystenta świateł drogowych, kamerę cofania i pakiet USB. Dla linii wyposażenia Progressive i wyżej, do listy dołączy m.in. pakiet parkowania, pakiet lusterek i opcję elektrycznego otwierania oraz zamykania klapy bagażnika dla odmiany Shooting Brake.
Przy okazji nowy Mercedes CLA doczeka się także nowej wersji systemu MBUX, z nowymi trybami wyświetlania, sprawniejszym działaniem oraz bezprzewodowym CarPlay i Android Auto. Bonusem pozostało dodatkowe złącze USB-C, większa moc ładowania i… podświetlenie wszystkich tych złączy.
Gdyby kogoś od gniazdek i ekranów bardziej interesowały namacalne nowości, to odświeżony CLA zaoferuje też nowe nowe elementy wykończeniowe we wnętrzu, nowe wzory felgi i nowe lakiery (hyper blue i spectral blue).
Przy okazji – z wnętrza zniknął gładzik. Teraz wszystko będziemy robić albo z poziomu kierownicy, albo dotykając wyświetlacza.
Nowy Mercedes CLA – co pod maską?
Spokojnie, dwulitrowe jednostki benzynowe w wydaniu AMG pozostają w gamie. Będzie więc można kupić CLA 35 (306 KM) albo 45 S (421), oba z napędem na obie osie.
Dla tych, którzy nie potrzebują aż takich emocji i osiągów, będą oczywiście jeszcze cywilne wersje. Odmianę coupe będzie można kupić w jednej z następujących odmian:
- 180
- 200
- 220 4Matic
- 250 4Matic
- 180 d
- 200 d
- 220 d
W przypadku Shooting Brake, przynajmniej według komunikatu prasowego, oferowane będą wszystkie te jednostki, z wyłączeniem benzynowego 220. Wszystkie jednostki wysokoprężne mają 2 litry pojemności, natomiast w przypadku benzynowych odmiany CLA 180 i 200 oferują silnik o pojemności skokowej 1,3 l, natomiast 200 i 250 – 2 litry.
Do kompletu dochodzi jeszcze trochę wzmocniona hybryda plug-in – 250 e, generująca sumarycznie 218 KM i pozwalająca rozpędzić się do setki w 7,6 s (coupe).
Pozostaje tylko pytanie, ile będzie kosztował nowy CLA? Przy obecnych cenach klasy A i klasy A Limuzyna, okolice 170 000 zł brzmią co najmniej odrobinę optymistycznie. Tym bardziej, iż trzeba trochę zakleić przepaść między A w wersji sedan (164 800 zł), a klasą C (198 000 zł).