
Japończycy podgrzewali atmosferę wokół debiutu tego modelu. Fani zacierali ręce i czekali z niecierpliwości. Niestety, nie wszyscy będą usatysfakcjonowani tą premierą. Nowa Honda Prelude wygląda bardzo dobrze, ale zdecydowanie brakuje jej mocniejszej wersji. Być może w przyszłości ulegnie to zmianie.
Przyjemny design
Stylistyka jest mocną stroną tego samochodu. Sylwetka ma w sobie dużą dawkę indywidualizmu, co uwydatniają oryginalne proporcje. Od razu widać, iż to nie chodziło o praktyczność czy walory użytkowe. Liczył się styl. Nowa Honda Prelude prezentuje się naprawdę okazale i powinna zostać ciepło przyjęta przez estetów.
Zacznijmy od tego, iż raczej trudno w niej dostrzec podobieństwo do jakiegokolwiek innego modelu tej marki. Choć ma pewne rozwiązania z Civica, karoseria tego nie zdradza. I to z pewnością ucieszy potencjalnych nabywców.

Front jest minimalistyczny. Długa maska graniczy z reflektorami, które na górze mają zintegrowane blendy LED do jazdy dziennej. Grill przybrał formę wąskiego pasa z ozdobną wstawką. Z koeli zderzak ma prostą formę i spory wlot na samym dole.
Profil ujawnia wyraźnie pochyloną linię dachu, która płynnie przechodzi w szybę, a następnie – klapę bagażnika. Z tej perspektywy łatwo dostrzec zwężające się przeszklenia oraz obłe błotniki, które nadają masywności.

Jeżeli chodzi o tył karoserii, to wpisuje się w aktualnie panujące trendy. Dominuje tu wąski panel świetlny przechodzący przez całą szerokość. Choć proporcje są tu nieco inne, z tej perspektywy widać pewne podobieństwa do najnowszej Toyoty Prius.
W tym miejscu warto wspomnieć o gabarytach prezentowanego samochodu. Japoński model ma 4532 milimetry długości, 1880 milimetrów szerokości oraz 1356 milimetrów wysokości. Jego rozstaw osi to 2606 milimetrów.
Nowa Honda Prelude – wnętrze
Kokpit składa się z dobrze znanych instrumentów pokładowych, które pochodzą z innych modeli tego producenta. Może nie wygląda widowiskowo, ale oferuje naprawdę świetną ergonomię. Azjaci zastosowali odpowiednią liczbę fizycznych przycisków i pokręteł, które odpowiednio rozmieścili.
Niezależny panel klimatyzacji jest jednym z tych elementów, które warto docenić. Nad nim umieszczono dwie dysze nawiewu, a jeszcze wyżej – dotykowy ekran multimedialny wystający poza obrys podszybia. Co ciekawe, uzupełnia go potencjometr.

Nowa Honda Prelude posiada cyfrowe zegary, ale na szczęście dysponują konserwatywnym motywem, który może się podobać. Przed nimi znajduje się kierownica z grubym wieńcem i fizycznymi przyciskami na ramionach. Podsumowując, udany projekt.
Kabina to typowe 2+2, co oznacza pełnoprawne fotele pierwszego rzędu i rezerwową „ławeczkę” za nimi. Z tyłu jest oczywiście kilka miejsca, ale lepszy rydz, niż nic. Niektórych może zaskoczyć bagażnik. Oddaje do dyspozycji 428 litrów pojemności. Co ważne, klapa otwiera się wraz z szybą, dzięki czemu otwór załadunkowy jest duży.
Niby nowa Honda Prelude, a Civic
Do tej pory wszystko brzmiało naprawdę obiecująco. Problemem jest jednak potencjał napędowy, który trudno nazwać godnym takiego samochodu. Niewykluczone, iż nowa Honda Prelude podzieli los modelu C-RZ, który fajnie wyglądał, ale miał za małe stado pod maską.
Prezentowana nowość posiada układ hybrydowy oparty na dwulitrowym silniku benzynowym. Brzmi to znajomo, co nie jest przypadkiem. Dokładnie taki sam zestaw znajdziemy we wspomnianym Civicu, który jest dostępny w polskiej ofercie.
Wolnossąca konstrukcja ma 141 koni mechanicznych i 182 niutonometry. Wspiera ją jednostka elektryczna wytwarzająca 181 koni mechanicznych i 315 niutonometrów. Niestety, potencjał systemowy nie sumuje się.
Moc maksymalna prezentowanego duetu to skromne 200 koni mechanicznych i 315 niutonometrów. Nie ma więc mowy o wyżyłowaniu. Osiągi są na pewno przeciętne, ale przynajmniej są dobre prognozy w kontekście trwałości.
Nie wiadomo, na jakie rynki trafi ten japoński model. Europejski debiut nie jest oczywisty, choć biorąc pod uwagę napęd hybrydowy miałoby to sens. Cenniki powinny pojawić się pod koniec bieżącego roku.