
Rodzima motoryzacja to coś, czego możemy zazdrościć naszym południowym sąsiadom. Przynależność do koncernu Volkswagena nie jest tu dużym problemem, skoro najbardziej znany producent z Czech może rozwijać się na różnych frontach. Motocykl Skody jest tego kolejnym dowodem – i to na wielu płaszczyznach.
To nie jest pierwszy motocykl Skody
Choć nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę, czeska marka zaczynała od jednośladów. I tu należy wspomnieć o jej początkach. Pierwszy motocykl Skody pojawił się w 1899 roku, co poprzedziło kilka dekad kształtowania różnych specjalności.
Wydaje się, iż jednym z kluczowych był 1869 rok, kiedy Emil Skoda przejął zakłady metalowe w Pilźnie. W 1895 roku w Mladej Boleslavii powstała inna firma – Laurin & Klement. Początkowo zajmowała się wytwarzaniem rowerów, ale po kilku latach pokazała motocykl. Prototyp auta pojawił się nieco później, bo w 1901 roku. Jego produkcję rozpoczęto w 1905 roku.

Vaclav Laurin i Vaclav Klement przeżyli pierwszy duży kryzys w 1924 roku, kiedy ich majątek strawił pożar. Wtedy też zaczęły się poszukiwania partnera strategicznego. I tak w 1925 roku podpisano umowę z koncernem Skoda z Pilzna. Była to fuzja, która miała rozwinąć oba twory w przemyśle motoryzacyjnym.
Po drodze pojawiło się wiele ciekawych projektów, ale najlepsze lata zwiastowało przejęcie marki przez Volkswagena, który tak naprawdę dał jej nowe życie. I taka sytuacja utrzymuje się do dziś. Należy jednak pamiętać, iż wszystko zaczęło się od jednośladów i metalu.
Motocykl Skody w stylu cafe racer
Projektant czeskiej marki, Romain Bucailee postanowił stworzyć projekt, który ma w pewnym stopniu nawiązywać do maszyny sprzed niemal 130 lat. Nosiła ona nazwę Laurin & Klement Slavia B. Dziś określalibyśmy ją jako rower wyposażony w silnik. Krótko mówiąc, motorower w pełnym tego słowa znaczeniu.
Jej duchowy następca nie mógł oferować stylu retro, co jest oczywiste. Zamiast tego zaprojektowano pojazd, który ma kilkoma detalami nawiązywać do wspomnianego jednośladu. Efekt jest widowiskowy.

Na pierwszy rzut oka trudno dostrzec jakiekolwiek powiązania, ponieważ motocykl Skody jest futurystyczny. Po kilku chwilach można jednak zauważyć, iż oferuje klasyczne, skórzane siedzenie, charakterystyczne „rączki” czy niewielką torbę w takim samym kolorze.
Pozostałe motywy to połączenie minimalizmu z futuryzmem. Ciekawostkę stylistyczną stanowi częściowo pusta przestrzeń między kołami. Elementy oświetlenia są jedynie dopełnieniem. Nie tworzą tożsamości stylistycznej jednośladu.
Pozycja użytkownika jest półleżąca, co przypomina typowe ścigacze. Ze względu na brak dużej liczby owiewek, szczególnie z przodu, motocykl Skody może być określany jako cafe racer. Jego potencjalnym rywalem na rynku mogłoby zostać BMW R NineT.
Tylko koncept
„Pracuję nad samochodami każdego dnia, a ponieważ uwielbiam również motocykle, stworzenie jednego z nich było naprawdę orzeźwiającą zmianą” – stwierdził Romain Bucailee. Tym samym przeszedł do historii jako jeden z autorów serii „Icons Get A Makeover”, którą pielęgnuje czeski producent.
Dane dotyczące potencjalnego napędu nie zostały ujawnione, ale to należy podejrzewać, iż byłby on w pełni elektryczny. W tych czasach to nie dziwi, choć nie ukrywamy, iż wolelibyśmy coś spalinowego – z przyczyn oczywistych.
W tym miejscu warto wrócić do Slavii B, która posiadała silnik benzynowy o pojemności 0,24 litra i mocy 1,7 konia mechanicznego. Tyle wystarczało, by rozpędzać się do 40 km/h. Podejrzewamy, iż nowy motocykl Skody były szybszy choćby jako makieta…
Niestety, ten interesujący projekt będzie jedynie obiektem wystawowym pokazującym możliwości tej marki. Szkoda. W przyszłości nie można jednak wykluczyć powrotu do motocykli. W przypadku tego producenta ma to sens zarówno historyczny, jak i ekonomiczny.