Napędzane wanklem NSU Ro 80 to auto, którego nie wypada nie znać. Zawiłe losy tego modelu, niełatwy żywot jego nietypowego silnika oraz kulisy koncernowych strategii przybliżyliśmy w „Motorze” nr 16 z 1976 r.
Przypomnijmy w paru zdaniach podstawowe fakty. Prace teoretyczne nad tym silnikiem trwały lat prawie 30, publiczność wie o nim od grudnia 1959 roku, a więc od lat 17. Do tej pory tylko dwie firmy zdecydowały się na wprowadzenie do faktycznej produkcji samochodów z takim silnikiem. Była to NSU w roku 1967 i w parę lat później japońska firma Mazda. Dziś producentów nie przybyło, chociaż w klubie licencjobiorców figurują czy też figurowały nazwy najprzedniejszych wytwórców sprzętu motoryzacyjnego na świecie...
https://magazynauto.pl/wiadomosci/silnik-wankla-w-mercedesie-prezentacja-doswiadczalnego-modelu-c111-motor-nr-36-1969,aid,4518NSU jako firma, jak wiadomo, nie istnieje, została bowiem wchłonięta przez Audi, a następnie obie te płotki połknął szczupak, któremu na imię VW. Mazda w chwili rozpoczynania produkcji samochodów z silnikiem o wirującym tłoku również nie była największą potęgą motoryzacyjną. Raz wszakże poczynione inwestycje trudno jest, ot tak sobie, spisać na straty, gdyż wówczas traci się twarz, a to odbija się fatalnie na sprzedaży innych konwencjonalnych modeli. jeżeli więc zarówno VW, jak i Mazda produkują przez cały czas samochody z silnikiem Wankla, to w przypadku VW kryje się za tym czyste tylko wyrachowanie, w przypadku zaś Mazdy mieszanka wyrachowania i rzeczywistego entuzjazmu dla tego rodzaju silnika.
https://magazynauto.pl/porady/silniki-wankla-znowu-beda-sie-krecic-historia-modele-zasada-dzialania-przyszlosc-jednostek-z-wirujacymi-tlokami,aid,4055Kłopotliwa sława
VW musi ciągnąć w produkcji swój „okręt flagowy” choć nie przyniósł on firmie nigdy ani feniga dochodu i trudno byłoby zresztą oczekiwać tego po samochodzie wytwarzanym w liczbie od ośmiu do piętnastu egzemplarzy dziennie a sprzedawanym przecież po cenie porównywalnej z produkowanymi w dużych seriach samochodami. Do tej pory wykonano łącznie niespełna 40 tysięcy samochodów NSU Ro 80. To mało. Naprawdę mało. Mazda może poszczycić się wynikami 30-krotnie wyższymi.
Niemniej jednak Ro 80 pozostaje w produkcji. Najgorsze jest to, iż nikt nie odważył się do tej pory zmienić nazwy tego samochodu. Po marce NSU słuch niemal już zaginął, a zawsze łączona ona była z samochodami tanimi, bardzo popularnymi. Ktoś mający wydać dziś tyle pieniędzy co na tańszego Mercedesa pragnąłby za tę sumę otrzymać trochę „prestiżu”.
Wie o tym najlepiej firma FIAT, która w umyśle każdego Europejczyka łączona jest właśnie z pojęciem masowo produkowanych samochodów małolitrażowych i dlatego ponosi klęskę, gdy tylko próbuje wejść na rynek z wozem drogim. Tak właśnie było ostatnio z modelem 130, już nie produkowanym. Firma FIAT wyciąga jednak wnioski i w tej chwili rolę marki prestiżowej tego koncernu przejmuje Lancia.
https://magazynauto.pl/wiadomosci/lancia-y10-mini-mercedes-prezentacja-z-motoru-nr-25-z-1985-r,aid,3945Wiadomo, iż w najbliższym czasie do produkcji wejdzie samochód Audi 120 napędzany konwencjonalnym silnikiem o 4 cylindrach. Wiadomo również, iż zakończono pomyślnie próby nad 5-cylindrowym silnikiem o pojemności powyżej 2 litrów i mocy ok. 135 KM. Dzisiejszy silnik Ro 80 ma zaledwie 115 KM.
Można się więc spodziewać, iż w 10. roku swego istnienia ten „okręt flagowy” zakończy życie, a silnik Wankla zainstalowany zostanie właśnie w samochodzie Audi 120. Po to, by „dumnie powiewać flagą nowych rozwiązań technicznych” i zachęcać do marszu zmęczonych już mocno licencjobiorców. Oczywiście do marszu do kasy w celu wpłacenia należnych opłat licencyjnych. Powiedzmy sobie szczerze, iż dzisiejszy silnik Ro 80 to rzeczywiście zdecydowanie lepsza jednostka napędowa niż ten sprzed 8 lat.
Za duże zużycie paliwa
Wówczas kierowcy samochodu NSU Ro 80 wymieniali informacje o tym, na którym to kolejnym silniku jeżdżą w okresie gwarancji. Dziś licytują się, kto więcej przejechał ponad 100 tys. km. A więc postęp ogromny. Niestety, nie to jedno decyduje o ewentualnym powodzeniu silnika Wankla.
Najważniejszym stawianym mu zarzutem jest ciągle zbyt duże zużycie paliwa, choć realizowane są bezustanne wysiłki konstruktorów by je zmniejszyć. I co? To, iż samochód na badaniu drogowym pali w tej chwili nie 17 l/100 km, ale o litr mniej. Swoją drogą szkoda, iż do tak ładnego nadwozia i dobrego podwozia nie włożono silnika czterocylindrowego o przeciwsobnym układzie. Np. z nowej Lancii. To byłby samochód!
Tomasz Sobiecki; „Motor” 16/1976