
Wyścig technologiczny trwa w najlepsze. Producent ze Stuttgartu pokazał światu kolejną broń, która ma pomóc w utrzymaniu jego wysokiej pozycji rynkowej. Jego misją jest także „odczarowanie” elektrycznych SUV-ów, które dziś nie mają tak dużego wzięcia, jak sugerowały to wszelkie zapowiedzi polityków. Czy nowy Mercedes GLC osiągnie sukces? Niewykluczone, iż tak, ale z góry jest „skazany” na bardzo skonkretyzowany target. Wszystko za sprawą koncepcji napędowej.
Aktualizacja stylistyki
Wczoraj pokazywaliśmy, jak wygląda kolejne wydanie BMW iX3. Bawarska firma postawiła na styl retro, który może się podobać, ale na takim nadwoziu wygląda ociężale. Nowy Mercedes GLC oferuje zupełnie inny język designu, który ma w sobie więcej lekkości i elegancji.
Front samochodu robi największe wrażenie. Wszystko za sprawą grilla, czyli panelu, który jest podświetlony niemal w całości. Główny motyw opiera się na niewielkich kwadratach LED wkomponowanych szeregowo w kilkunastu rzędach. Pomiędzy nimi znajdują się wąskie wloty powietrza.

Aby było jeszcze „jaśniej”, projektanci zastosowali świecącą ramkę i takie też logo producenta, czyli dużą gwiazdę zajmującą centralne miejsce. Trzeba przyznać, iż wygląda to naprawdę przyzwoicie i nie ma znamion festynu. Krótko mówiąc, jest w tym doza gracji.
Pozostałe elementy pasa przedniego są już zdecydowanie bardziej konwencjonalne. Reflektory przypominają te zastosowane w zwykłym GLC, choć dysponują zupełnie nowymi kloszami z innymi wzorami świateł diodowych.

Profil samochodu prezentuje się całkiem zgrabnie. Lekko opadający dach, zwężające się przeszklenia i liczne przetłoczenia tworzą spójną całość. Chowane klamki są dokładnie takie same, jak choćby w Klasie E.
Z kolei tył stanowi kolejne zaskoczenie. Dominują tu bardzo duże lampy zachodzące na klapę bagażnika. Łączy je czarna listwa, w którą wkomponowano również znaczek niemieckiej firmy. Uwagę zwraca też zderzak uzupełniony dyfuzorem – zarezerwowany pewnie dla pakietu AMG.
Nowy Mercedes GLC z odważnym wnętrzem
O kabinie tego samochodu pisaliśmy już wcześniej (kliknij tutaj), dlatego w tym materiale skupimy się tylko na najistotniejszych elementach. Kluczową rolę odgrywa tu wyświetlacz o przekątnej 39,1 cala. To druga generacja Hyperscreena. Jego poprzednie wydanie, stosowane na przykład w EQE, było mniej widowiskowe.
Nowy wyświetlacz oferuje obraz, który rozciąga się przez całą szerokość. To tworzy swego rodzaju panoramę, na której mogą gościć różne motywy oraz interfejsy. Niemniej jednak ergonomia jest podobna. Wskaźniki, funkcje multimedialne i gadżety dla pasażera znajdują się w tych samych lokalizacjach.

Nowy Mercedes GLC oferuje także szereg podświetleń, które tworzą odpowiedni klimat. Obejmują choćby dysze nawiewu. Jak można się domyślać, można dobierać ich barwę, sposób działania i natężenie światła.
O jakości materiałów mówić jeszcze nie możemy, ale brak fortepianowej czerni na tunelu środkowym to dobry znak. Panele drzwiowe są pokryte skórą i dysponują aluminiowymi wstawkami, co wygląda naprawdę dobrze.
Nowy Mercedes GLC w wersji EV
Prezentowany model będzie występował w wariancie elektrycznym. Raczej nie doczeka się napędu spalinowego czy hybrydowego, ale to nie oznacza, iż Niemcy ograniczą się jedynie do wersji akumulatorowej. Wręcz przeciwnie.
Nowy Mercedes GLC będzie oferowany równolegle do dotychczasowego wydania, które oferuje wszystkie pożądane konfiguracje jednostek. Stanowi więc uzupełnienie aktualnej oferty, a co za tym idzie – daje większy wybór klientom.
Producent jeszcze nie ujawnił szczegółowych danych technicznych, ale wiemy już o mocy ładowania, która sięga 320 kW. To przekłada się na uzyskiwanie zasięgu 260 kilometrów w mniej więcej 10 minut.