Nowe Renault Clio to już nie tylko miejskie auto. W Polsce hitem będzie jedna wersja

1 godzina temu
To szósta generacja Renault Clio i chyba możemy już śmiało napisać – najładniejsza. Za nami pierwsza jazda za kierownicą tego popularnego Francuza, który w najnowszej odsłonie trochę się rozrósł.


Nie przez przypadek nowe Renault Clio po raz pierwszy mogliśmy zobaczyć w Paryżu. Trudno o lepsze miejsce, żeby pokazać francuską ikonę z 35-letnią historią. Łącznie sprzedano niemal 17 milionów egzemplarzy Clio w 120 krajach na całym świecie, co czyni z niego najlepiej sprzedający się francuski samochód wszech czasów, niezależnie od generacji.

Nowe Renault Clio to zupełnie nowy design


Przez lata to miejskie autko bardzo się zmieniło. Można powiedzieć... znowu, bo przecież gruntowną modernizację przeszło w 2023 r. Teraz mieliśmy okazję sprawdzić, co potrafi najnowsza odsłona Clio.

Jak popatrzymy na zdjęcia, dojdziemy do wniosku, iż Francuzi puścili się poręczy i zmienili Clio nie do poznania. O designie nie będę się zbyt długo rozpisywał, bo w naTemat możecie o nim przeczytać w artykule, który pojawił się u nas po przedpremierowym pokazie.

Kluczowe są zupełnie nowe proporcje. Długość auta wzrosła z 4,05 m do 4,12 m, a szerokość z 1,73 m do 1,77 m. W oczy rzuca się mocno wyprofilowana linia dachu oraz światła dzienne, nawiązujące kształtem do logo marki.

Clio będzie można zamawiać w siedmiu kolorach do wyboru, w tym w dwóch nowych: czerwieni absolutnej (z barwioną wierzchnią warstwą lakieru) i zieleni absolutnej. Do tego biel alpejska, szary rafale, szary schiste, czarny etoile i niebieski iron.

W przypadku wnętrza nie spodziewałem się imponującej przestrzeni, ale z przodu jest naprawdę nieźle. Gorzej z tylną kanapą – tu nie pomógł zwiększony o centymetr rozstaw osi ani głębiej wyprofilowane oparcia przednich foteli. Trudno to jednak uznać za wadę, bo patrząc na wymiary i charakter samochodu, więcej miejsca wyczarować się nie da. Z kolei bagażnik ma do 391 litrów pojemności (zależnie od napędu). Próg załadunku udało się obniżyć o 4 cm względem poprzedniej generacji.

Moje pierwsze wrażenie zza kierownicy było o tyle dziwne, iż dopiero wtedy poczułem, jak nowe Clio się rozrosło. Pamiętam podróże za kierownicą poprzedniej generacji, która miała typowo miejskie gabaryty. I niby chodzi tylko o kilka centymetrów, ale moim zdaniem to robi różnicę. Ten, kto jeździł starszym Clio i zdecyduje się na przesiadkę, zrozumie, o co mi chodzi.

W detalach to po prostu… nowe Renault. Wirtualny kokpit czy projekt multimediów poznałem już z innych modeli – czwórki i piątki. W Clio łatwo znaleźć pozycję za kierownicą choćby przy wzroście powyżej 1,85 m. Jak się później okazało, fotele i ergonomia auta pasują choćby do dłuższych podróży.

Nie marudziłbym na jakość wykończenia, gdyby nie fakt, iż na pierwszy ogień dostałem klucz do najwyższej wersji wyposażenia – esprit Alpine. W takiej konfiguracji spodziewałbym się więcej miękkich materiałów. Oczywiście nie skóry i drewna, bardziej chodzi mi o eliminację twardego plastiku, który da się przecież zastąpić. Tu poczułem niedosyt.

Sam projekt wnętrza jest praktyczny, chociaż z jednym dodatkiem kogoś poniosła fantazja. Ta dziwna wstawka na drzwiach, która zmienia kolory w zależności od wybranego trybu jazdy, to pomysł na wyrost. Może marudzę, ale do mnie to nie trafia.

Za to z cyfrowymi funkcjami Renault poszło bardzo szeroko. System multimedialny openR link z wbudowanymi usługami Google, jest czymś niespotykanym w tym segmencie pojazdów.

Mamy dwa ekrany, każdy o przekątnej 10 cali. Centralny wyświetlacz jest zwrócony w stronę kierowcy i daje dostęp do funkcji korzystających z internetu, takich jak nawigacja Google Maps, asystent głosowy Google Assistant czy sklep Google Play. jeżeli jesteście fanami map Google'a, nie trzeba łączyć telefona poprzez Apple CarPlay czy Android Auto, ponieważ macie je dostępne na pokładzie auta.

Nowe Renault Clio. Prowadzenie i dostępne napędy


W czasie pierwszych jazd mieliśmy do dyspozycji jedną wersję nowego Clio – full hybrid ETech o mocy 160 KM. To flagowa, najmocniejsza odmiana z czterocylindrowym silnikiem 1.8. Ten zestaw gwarantuje przyspieszenie do 100 km/h w 8,3 s.

Clio zapewnia do 80 procent czasu jazdy w trybie elektrycznym, zarówno w mieście, jak i na przedmieściach. Kiedy zespół napędowy nie pracuje w trybie w 100 proc. elektrycznym, pozostają do wyboru cztery inne opcje, z których każda jest wybierana automatycznie przez wielotrybową skrzynię biegów:

Dynamiczna hybryda (koła są napędzane przez silnik spalinowy i silnik elektryczny).

E-drive (silnik elektryczny napędza koła, a silnik spalinowy ładuje akumulator trakcyjny).

Spalinowa (działa tylko silnik benzynowy, napędzający koła i/lub ładujący akumulator trakcyjny).

Odzyskiwanie energii (koła napędzają silnik elektryczny, który doładowuje akumulator trakcyjny).


Dzięki temu zasięg auta może wzrosnąć choćby do 1000 km. Trudno było sprawdzić realne zużycie paliwa, ponieważ jeździliśmy w skrajnie różnych warunkach, ale tylko na chwilę zbliżyliśmy się do granicy 5 litrów. Poza drogami szybkiego ruchu spalanie wahało się w granicach 4 l.

W czasie jazdy nowym Clio zwróciłem uwagę na kilka rzeczy. Auto jest świetnie wyciszone, m.in. dzięki kształtowi lusterek i dodatkowej piance izolacyjnej w słupkach przedniej szyby. Dzięki temu jeszcze więcej sensu ma opcjonalny system nagłośnienia Harman Kardon, który gwarantuje nam brzmienie premium w środku.

Kolejna sprawa to dynamika. Na kierownicy znajduje się przycisk multisense do zmiany trybów jazdy. To nie jest tak, iż gwarantują jakąś transformację samochodu, ale na pewno zauważycie różnicę między konfiguracjami Comfort i Sport. W tej drugiej z Clio da się wykrzesać trochę "iskier". Warto dodać, iż auto jest lekkie – waży od 1155 kg do 1316 kg w zależności od wersji.

I jeszcze układ kierowniczy – dość "miękki", świetnie zestrojony do codziennej jazdy. Tak samo jak zawieszenie, które nazwałbym optymalnym. Mamy też 29 systemów wspomagania prowadzenia (ADAS) najnowszej generacji.

Ile kosztuje nowe Renault Clio? Cennik i wersje wyposażenia


Nowe Clio w podstawowej wersji będzie dostępne z silnikiem benzynowym o mocy 115 KM, którego wersja dwupaliwowa benzyna-LPG (120 KM z automatyczną skrzynią biegów EDC) trafi na rynek w drugiej połowie 2026 roku. Silnik benzynowy o mocy 115 KM jest dostępny z manualną skrzynią biegów, a później do oferty trafi też opcja z automatem.

Najtaniej wyjdzie zakup wersji TCe 115, która w najskromniejszej odmianie Evolution jest wyceniona na 84 900 zł. W wyższej konfiguracji Techno kosztuje 92 900 zł. Inaczej wygląda to w przypadku napędu full hybrid ETech o mocy 160 KM. Tutaj koszt waha się od 106 900 zł do 123 900 zł w zależności od wersji. Ta najdroższa to królowa oferty – esprit Alpine.

Nowe Clio wygląda świetnie i można uznać, iż zostało uczciwie wycenione. Nietrudno zgadnąć, iż jest sporo pytań o wersję Eco-G 120 KM EDC z trzycylindrowym silnikiem 1.2 l, która wzbogaci gamę napędów sześć miesięcy po premierze modelu. Ma ona stanowić ekologiczną i oszczędną alternatywę dla silników wysokoprężnych z uwagi na wyjątkowo niskie koszty eksploatacji i rekordowy, wynoszący 1450 km zasięg, dzięki zwiększonej z 32 do 50 litrów pojemności zbiornika LPG.

Więcej relacji zza kierownicy innych ciekawych aut znajdziesz na moich profilach Szerokim Łukiem na Facebooku, Instagramie oraz TikToku.

Idź do oryginalnego materiału