Nieaktualny Szczerek

3 dni temu
Screenshot

Blogonotki czasem piszę jako coś w rodzaju listu z przyszłości do samego siebie sprzed lat. Tak będzie teraz – w pradziejach bloga nie mogłem się doczekać ukończenia ekspresowej „siódemki” między Warszawą a Krakowem. To dobrze, iż jednak dożyłem – ale niedobrze, iż tak długo trzeba było czekać.

Gdy zacząłem jakieś 30 lat temu jeździć po kraju jako samodzielny kierowca, przebieg siódemki był niemalże identyczny z tym, który można obejrzeć na pierwszej mapie samochodowej Kazimierza Naake-Nakęskiego, opublikowanej przez Towarzystwo Automobilistów Królestwa Polskiego. Przez 80 lat doszło tylko kilka obwodnic, w tym obwodnica Kielc – wybudowana za Gierka jakoś coś w rodzaju jednojezdniowej drogi ekspresowej (wprawdzie postawiono tam taki znak, ale tak naprawdę nie spełniała choćby tego, niewyszukanego przecież standardu).

Droga do Krakowa długo była absolutną mordęgą – zwłaszcza iż najpierw trzeba było się przez korki warszawskiej aglomeracji przecisnąć do widocznego już na tej mapie „rozjazdu w Jankach”. Człowiek widział drogowskaz „Kraków – 300 km” i myślał, iż no ile to może zająć, cztery godziny? A często i sześć nie wystarczało.

Na szczęście istniała alternatywa – bieda-kombo gierkówki do A4. Miała same wady: wjeżdżało się od d… strony, płaciło się za przejazd (i traciło czasem choćby pół godziny stojąc na bramkach), dokładało ze sto kilometrów. Ale przynajmniej faktycznie dało się zmieścić w 5 godzinach.

Czemu adekwatnie dwie polskie stolice nie dorobiły się lepszego połączenia przez sto lat niepodległości, to pytanie z którym boryka się bohater „Siódemki” Ziemowita Szczerka. Powieść jest z 2014 roku – na 10 rocznicę stała się kompletnie nieaktualna.

Pisałem o tej książce lata temu, przy okazji dzieląc się swoimi opowieściami weterana dawnych polskich dróg. Skupmy się więc dzisiaj na pytaniu: czemu to trwało tak długo?
Kierując się mapami z końca I Rzeczpospolitej (np. mapie Karola de Perthees), powinniśmy jechać trasą, którą na załączonej mapce zaznaczyłem cienkim fioletowym. Opuszczamy Warszawę ósemką, czyli pradawnym szlakiem na Piotrków.

W Rawie Mazowieckiej skręcamy na Inowłódz i Opoczno, dziś w DW 726. Z Opoczna wyjeżdżamy na Końskie drogą bez numeru, opaską wzdłuż torów. Linia kolejowa przejęła dawny szlak drogowy – logicznie, bo wzdłuż rzeczki.

W Końskich wygrywamy wybory i wyjeżdżamy na DW 728, o której Wikipedia (i inne źródła) pisze, iż odtwarza przedrozbiorowy szlak Warszawa-Kraków. Zaczyna się w Grójcu i to jest chyba najprostszy sposób na kosplejowanie szlachcica wracającego z obrad Sejmu (przez Nowe Miasto n/Pilicą).

Mam z tym taki problem, iż na niektórych mapach przedrozbiorowych tej drogi nie zaznaczono w ogóle, a na mapie de Perthees jest zaznaczona cieńszą kreską niż ta przez Rawę Mazowiecką. Ale może trzeba się kierować zasadą z „Rękopisu znalezionego w Saragossie”, iż szlachcicowi nie honor jechać trasą inną niż najkrótsza?

W obu wariantach DW 728 prowadzi nas przez Radoszyce, Łopuszno i Małogoszcz do Jędrzejowa, gdzie prawie spotyka się z siódemką. Prawie – bo teraz kosplejując szlachcia skręcamy wzdłuż rzeki Mierzawy, żeby do Krakowa wjechać wzdłuż i Prądnika. To z grubsza odpowiada DW 794, dziś modernizowanej do „trasy wolbromskiej”.

Jadąc wzdłuż rzek – jedziemy po płaskim, omijając Góry Świętokrzyskie i Wzgórza Miechowskie. Siódemka jakby specjalnie wbijała się w jedne i drugie. To się czuje choćby dziś podczas jazdy ekspresówką. adekwatnie czemu nasi praojcowie tak to poprowadzili, zamiast modernizować opisane powyżej drogi wojewódzkie?

W czasach Karola de Perthees już działały pierwociny Staropolskiego Okręgu Przemysłowego – w Górach Świętokrzyskich eksploatowano w prymitywny sposób złoża węgla i żelaza. Pierwotny trakt krakowski służył nie tyle tranzytowi Warszawa – Kraków, co skomunikowaniu Opoczna i Końskich z Warszawą i Krakowem.

Pierwsze poważne inwestycje drogowe na naszych ziemiach prowadził Ksawery Drucki-Lubecki. To głównie on wybudował drogi widoczne na mapie z 1913, która się w dużym stopniu pokrywała z mapą z 1973. On także rozbudowywał SOP, dlatego pojawiła się konieczność poprowadzenia drogi już przez samo serce Gór Świętokrzyskich, żeby jeszcze uwzględnić Kielce, Chęciny i Skarżysko-Kamienną.

Ale dlaczego pod Krakowem przebijamy się przez wzgórza, zamiast je ominąć? Tu decydował drugi zaborca. Tak jak Warszawa przez dekady miała być fortecą przygotowaną na atak ze strony Prus, tak Festung Krakau szykowano na atak z Rosji.

Z góry zaznaczam, iż nie robiłem tu żadnego riserczu bibliotecznego więc nie wiem, kto na jakim szczeblu zadecydował o tym, żeby międzyzaborowe przejścia graniczne (komory celne) urządzić akurat w Szycach i Michałowicach (w ciągu dzisiejszej DK94 oraz siódemki niegdysiejszej, tzn. sprzed tygodnia).

Zgaduję, iż zadecydować mogło właśnie to, iż wzdłuż obu tych dróg trudniej jest zaatakować Kraków znienacka. Dawny szlak z mapy Karola de Perthees po stronie rosyjskiej do 1914 kończył się ślepo przy zamku Korzkiew, potem był kordon graniczny i wyczyszczone przedpola aż do pierścienia fortów broniących Krowodrza.

Jak wiadomo Piłsudski zaczął swój wymarsz od zburzenia przejścia granicznego w Michałowicach. Upamiętnia to obelisk, którego mieliśmy aż nadto okazji do oglądania, stojąc w korkach. Symbolicznie 110 lat później zburzyliśmy je niejako po raz drugi.

Polscy kierowcy na serio muszą przebudować różne swoje odruchy. Kombo gierkówka-A4 od dawna nie ma sensu, za to teraz dojdą nowe. Na przykład do Tychów wydaje mi się, iż już teraz opłaca się jechać przez Kraków. W budowie jest też kontynuacja dawnej S1 do Bielska-Białej, za jakieś 2 lata przez Kraków będzie się opłacało jechać do Cieszyna, a może i choćby przez Słowację nad morze.

Problemem są bramki Stalexportu na A4 – ale to też już tylko niecałe 3 lata. Może jeszcze dożyję czasów ekspresowo-autostradowej jazdy do Wiednia przez Kraków i Bratysławę? W każdym razie, nie dziwcie się jeżeli nawigacja wam to zaproponuje.

Na razie zrobiłem malutkie kółeczko (AMA). Najnowszy odcinek pod samym Krakowem jest dalej w budowie na zasadzie przejezdności, jest ograniczenie do 80, które praktycznie wszyscy olewają.

Potem na obwodnicę możemy wjechać tylko na zachód – w przyszłym roku już także na wschód. Wtedy wjedziemy do Krakowa od strony Nowej Huty. jeżeli chcemy wjechać po staremu, skręcamy kierując się na Balice, a do Krakowa wjeżdżamy drogowskazem „Centrum” na węźle Węgrzce. Chciałbym zobaczyć jak to wymawia obcokrajowiec!

Na mapie oznaczyłem kto zbudował jaki odcinek. Jasnozielony – obecny PiS, ciemnozielony – poprzedni PiS, żółty – SLD, granatowy – Platforma, niebieski – AWS/UW. Obwodnica Kielc ze względu na wieloetoapowość na fioletowo.

Jak widać, choć to zbiorowy wysiłek wszystkich opcji politycznych, to w największym stopniu jednak PiS. Jak jest za co, to zawsze pochwalę.

Oby tylko jeszcze dożyć S7 Warszawa-Płońsk…

Idź do oryginalnego materiału