Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zajmuje się nie tylko budowaniem i remontami dróg, ale także utrzymaniem czystości w ich obrębie. W czasie obchodów natrafiają nie tylko na drobne śmieci, o których wspomniałem na początku, ale też odpady wielkogabarytowe.
Niektórzy wyrzucają choćby gruz przy drodze. Można więc się domyślić się, iż ktoś robił remont i nie chciał się pozbyć resztek w zwykły sposób (dzwoniąc i płacąc za specjalizującą się w tym firmę), tylko zapakował wszystko do bagażnika i pojechał gdzieś na odludzie i wyrzucił na poboczu.
Śmieci wyrzucone przy drogach to plaga. Zdjęcia zrobione przez GDDKiA podnoszą ciśnienie
Kierowcy nie są bezkarni. Owszem, pewnie wielu się to upiecze, ale nie wszystkim. GDDKiA ostrzega, iż osobę odpowiedzialną za wyrzucenie odpadów można zidentyfikować i zlokalizować na podstawie tego, co jest w workach. Może być też uchwycona na kamerze.
"W m. Klimkówka w woj. podkarpackim, w zatoce do ważenia pojazdów na DK28 składowane były śmieci w workach. Sytuacja się powtarzała. Na podstawie informacji zawartych w pozostawianych przy drodze workach, udało się ustalić właściciela odpadów i zobowiązać go do ich usunięcia na własny koszt. Osoby pozostawiające śmieci przy drogach krajowych były też wielokrotnie rejestrowane przez nasze kamery. W takich sytuacjach nagrania przekazujemy Policji" – czytamy na stronie GDDKiA.
Nie chodzi tylko o kulturę osobistą czy troskę o środowisko, ale też o stwarzanie zagrożenia dla innych kierowców. Wystarczy odrobina wyobraźni, by uzmysłowić sobie, co się może stać, gdy np. pusta butelka zostanie zabrana przez wiatr na autostradę pełną pędzących samochodów. I to nie jest tak, iż takie śmieci to rzadkość przy czy choćby na drogach.
"Dane dotyczące śmieci zebranych z pasa rozdziału oraz trzech MOP-ów na drodze ekspresowej S8 pomiędzy Sieradzem a węzłem Łódź Południe pokazały, iż choćby 1/3 wszystkich odpadków z tej trasy trafiała na jezdnię. Z kolei na niektórych odcinkach autostrady A1 ilość śmieci z pasa rozdziału była niemal równa temu, co wyrzucane było na MOP-ach – informuje GDDKiA.
W 2024 r. na sprzątanie śmieci przy drogach poszło 75 mln zł z naszych podatków. Najniższy mandat to 500 zł
Tylko w 2024 roku na utrzymanie czystości m.in. pasa drogowego, parkingów oraz MOP GDDKiA wydała ok. 75 mln zł. Jest to finansowane ze Skarbu Państwa, a ten z naszych podatków, czyli płacimy za to niemal wszyscy.
Naturalnie nie wszystko poszło na sprzątanie śmieci wyrzucanych "specjalnie", bo nie można winić kierowcy za to, iż np. odpadnie mu kołpak w czasie jazdy. Skala jednak jest ogromna i koszty mogłyby być o wiele mniejsze, gdyby kierowcy nie śmiecili.
"Nawet w regionie, gdzie za utrzymanie czystości zapłacić trzeba było najmniej, w 2024 r. usunęliśmy z pasa drogowego 1820 metrów sześciennych śmieci. Odpowiada to pojemności 3/4 basenu olimpijskiego!" – zauważa GDDKiA.
Śmieci można się pozbyć, dowożąc je do domu lub wyrzucając je na MOP-ach, parkingach czy stacjach benzynowych (mowa rzecz jasna o tych zwykłych, nie gruzie). Niestety wielu kierowców ma to gdzieś, bo kary za to nie są zbyt wysokie: za zaśmiecanie miejsc publicznych grozi tylko grzywna nie niższa niż 500 zł.