Nowe technologie pomagają w tworzeniu urządzeń, które umożliwiają coraz skuteczniejsze ściganie zbyt szybkich kierowców. Wysłużone fotoradary są stopniowo zastępowane maszynami o znacznie większych możliwościach. Skutki mogą okazać się zaskakujące dla posiadaczy aut, którzy myślą, iż mają "patent" na elektroniczne kontrole.
Nie każdy kierowca to wie. Czy fotoradary "strzelają" w tył?
Radary drogowe od lat dzielnie wykonują swoje zadania, mają jednak mankamenty. Wykorzystują je kierowcy. Na przykład przyspieszają tuż po minięciu urządzenia. "Sfotografowani" liczą z kolei na łut szczęścia, bo wiekowe maszyny potrafią zrobić na tyle niewyraźne zdjęcie, iż identyfikacja kierującego jest niemożliwa. Jednak uniknięcie kary staje się coraz trudniejsze.
Według informacji Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego (GITD) z ubiegłego roku, na polskich drogach pojawiło się niemal 250 fotoradarów nowej generacji.
Odporne i wszystkowidzące. Te radary nie spodobają się kierowcom
Prawie setka z nich to urządzenia MultaRadar CD. Mają one naprawdę rozbudowane możliwości. Mierzą jednocześnie choćby sześć pasów ruchu, a do każdego z tych pasów można przydzielić osobne ograniczenia prędkości.
Istnieje także opcja ustawienia innych limitów dla samochodów nadjeżdżających w stronę czujnika oraz tych, które odjeżdżają. Co to oznacza? Przekraczający przepisy mogą zostać złapani, choćby gdy miną fotoradar.
Producent, firma Lifor, zapewnia, iż aby zidentyfikować sprawcę wykroczenia, stosowane są "najwyższej jakości aparaty cyfrowe". Są one dodatkowo zabezpieczone przed działaniem wody i kurzu.
ZOBACZ: Ten patent od mechanika ratuje samochód. Auto z rana gotowe do jazdy
Inne instalowane na drogach modele, takie jak Mesta Fusion RN, również oferują wiele zaawansowanych funkcji. Dzięki wbudowanym czujnikom, urządzenia te mogą śledzić choćby 30 pojazdów jednocześnie.
W robieniu zdjęć o bardzo dobrej jakości nie przeszkadzają im trudne warunki pogodowe. Mesta potrafi także odróżnić samochody osobowe od ciężarówek i zinterpretować, jakie przepisy na danym odcinku obowiązują poszczególne rodzaje pojazdów.
Ponadto "strzela" w plecy odjeżdżającemu za gwałtownie pojazdowi. Oprócz wychwytywania kierowców, którzy przekraczają dozwoloną prędkość, potrafi też rozpoznać inne wykroczenia, takie jak przekraczanie linii ciągłej czy wyprzedzanie w miejscu, gdzie jest to zabronione.
Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym (CANARD) poinformowało także o zainstalowaniu dwóch urządzeń TraffiStar SR390. Te radary są wyjątkowo precyzyjne, dobrze radzą sobie w trudnych warunkach pogodowych i w nocy, a dodatkowo potrafią zarejestrować przejazd na czerwonym świetle.
Coraz trudniej oszukać fotoradar. Kary są dotkliwe
GITD nie ukrywa, iż aby walczyć z łamaniem przepisów drogowych, kupowany jest najnowocześniejszy dostępny sprzęt. "Nowe urządzenia to gwarancja ciągłości wykonywania pomiarów prędkości, a do tego wyższa jakość zarejestrowanych dowodów wykroczeń popełnionych przez kierujących pojazdami" - czytamy w komunikacie.
ZOBACZ: Tam ginie najwięcej kierowców. Najniebezpieczniejsze drogi w Polsce
Ostrożna jazda jest zatem koniecznością nie tylko z uwagi na bezpieczeństwo. Po prostu coraz trudniej będzie uniknąć kary. Należy pamiętać, iż jazda za gwałtownie o co najmniej 41 km/h i więcej to już wydatki rzędu tysięcy złotych oraz kilkanaście punktów karnych.